Strony

poniedziałek, 10 listopada 2014

Rozdział 32

- Lily- szepnął i wyciągnął do niej rękę lecz ona ją odtrąciła.
- Nie! Wszyscy jesteście tacy sami! Pomagałeś mi, ja się zaczęłam do ciebie przyzwyczajać, polubiłam cię, staliśmy się przyjaciółmi, myślałam że ty mnie też, ale gdy już mi o tym mówisz nie chcesz mnie i mnie unikasz! Co jest z tobą nie tak!?- krzyczała płacząc.
Łzy spływały niekontrolowanie po jej policzkach. Nie wiedziała, że to aż tak zaboli.
Zaboli bycie odtrąconą.
- Posłuchaj mnie, proszę- znów chciał ją dotknąć, ale się powstrzymał.- To nie tak. Ja po prostu w głębi duszy wiem, że coś nie wyjdzie, nigdy nie wychodzi.
- Nawet nie spróbowałeś.- szlochała.
- Bo nie chce tego zepsuć.
- Teraz robiąc to niszczysz naszą przyjaźń, wiesz dobrze, że już nie będzie jak dawniej.- podeszła do niego o krok.
- Nie wiem co robić.- potrząsnął głową.
Lily złapała jego podbródek i pokierowała w swoją stronę,
- Daj nam szansę.- powiedziała.
- I pomyśleć, że to ty prosisz o to mnie a nie na odwrót.- zaśmiał się.
- Czasem rolę się zmieniają.- również się lekko zaśmiała.
- Jesteś taka delikatna, taka dobra.- pogłaskał jej policzek.
- A ty dla mnie za dobry.
- Nie, nie.- odszedł kawałek.
- Tak, właśnie tak. To ja od początku cię odpychałam, gdy ty chciałeś mi pomóc. Teraz wiem, że tylko ty jesteś w stanie mi pomóc.- znów zbliżyła się do niego.
- Nawet nie wiesz jak bardzo tego chce.- popatrzył na nią z miłością w oczach.
- Boże!- Lily zakryła rękom usta.- Ty się boisz.
- Oczywiście, że qsię boję.- zmarszczył brwi.
- Nie, ty się nie tego boisz! Ty się boisz, że przegrasz zakład z Susan i będziesz musiał zostać tutaj dłużej!- zaczęła wymachiwać rękoma.
- Co? Nie! Jak możesz tak myśleć? Jak bym mógł zostałbym tutaj z tobą na zawsze!- podszedł do niej i ją złapał za łokcie.
- Naprawdę?- zapytała patrząc w jego oczy.
- Naprawdę. Nie wiem czemu myślisz inaczej.- westchnął.
- Bo nie chcesz ze mną być.- pociągnęła nosem.
- To jest za piękne by było prawdziwe.- zagryzł wargę.
- Uwierz w siebie Justin.- położyła dłoń na jego policzku.
- I kto to mówi.
 Lily westchnęła bezradnie.
- Chce dla nas jak najlepiej. Wydaje mi się, że powinniśmy spróbować wiedząc, że już i tak nie będzie jak ten cholerny tydzień temu.- próbowała powstrzymać łzy.
- Dobrze! Chce tego bardzo, ale nie złość się tak na mnie, gdy coś się stanie.
- Nie będę. Nawet jeśli to będzie trwało chwilę, chcę choć przez tą chwilę poczuć się szczęśliwa.- szepnęła.
- A tego chce najbardziej,- podszedł do niej i objął jej twarz.
- Teraz czuję się dobrze, czuję się szczęśliwiej kiedy jesteś obok.- łzy wypłynęły z jej oczu, lecz chłopak szybko je starł.
Justin schylił się
- Ja nigdy nie byłem szczęśliwszy.- szepnął.
- Pocałuj mnie, proszę.- odszepnęła.
- Nie musisz prosić drugi raz.- powiedział i złączył ich usta.
Mimo iż to nie jest ich pierwszy pocałunek to był najlepszym. Był pełen emocji, uczucia i przede wszystkim był prawdziwy.
- Teraz jesteś moja, tylko moja.- powiedział przy jej ustach, gdy oderwali się od siebie.

***

Wszystko się między nimi układało idealnie. Mimo iż minęły tylko dwa dni oni czuli się jakby to już trwało miesiącami. Justin tak jak zawsze odwiedzał Lily codziennie i można byłoby powdzieć, że zachowują się tak samo, oczywiście oprócz pocałunków i przytulanek.
Chłopak wiedział, że po tym co się stało będzie musiał przyznać się Susan.
- Powiesz jej?- zapytała Lily, gdy leżeli.
- Tak, tak będę musiał.- wypuścił głośno powietrze.
- Może zaczekasz z tym chodziaż tydzień?- popatrzyła na niego.
- Lepiej będzie jeśli zrobię to teraz.
- Wiesz jakie są tego konsekwencje prawda?- obięła go mocniej.
- Wiem.- westchnął i przyciągnął ją bliżej.
 Tak jak powiedział, tak zrobił. Znalazł kobietę na parterze, gdzie szukała jakiś papierów na recepcji.
- Susan! Możemy porozmawiać?- zapytał podchodząc bliżej.
- Tak, oczywiście daj mi chwilkę.- oznajmiła i zabrała papiery poczym oddaliła się z chłopakiem.
- Chciałem porozmawiać o naszym zakładzie.- zaczął
- Więc słucham.
- Wydaje mi się, że przegrałem.- podrapał się po karku.
 Susan popatrzyła na niego dziwnie.
- Co chcesz przez to powiedzieć?
- Że przegrałem. Miałem się w nikim nie zakochać i byłem tego pewny, ale ona... Zawróciła mi w głowie. Może pani sobie myśleć co chce, ale taka prawda i nie mamy zamiaru się ukrywać...
- Czekaj, co?- przerwała mu.- Co znaczy, że nie macie zamiaru się ukrywać? Czy wy... Czy wy...
- Tak, jesteśmy razem.- dokończył za nią.
 Kobieta stała jak wryta.
- Może się to pani nie podobać, ale nie obchodzi to nas...
- Wiedziałam.- znów mu przerwała.
- Co? Co wiedziała?- zmarszczył brwi.
- Wiedziałam, że w końcu pękniesz. Od dnia, gdy pierwszy raz cie zobaczyłam wiedziałam, że jesteś do niego podobny.- pokręciła głową.
- Okeey. Zaczynam nic nie rozumieć. Wiedziałaś co? Że byłem podobny do kogo?- jeszcze bardziej zmarszczył brwi tak, że powstała między nimi zmarszczka.
- Do mojego męża.- uśmiechnęła się.
- Do twojego męża? Co on ma ze mną wspólnego?- zapytał zdezorientowany.
- To było właśnie moim planem. Chciałam żebyś poczuł to co czuje Lily i co czułam ja kiedyś...
- Zaraz, co? Czy chcesz przez to powiedzieć, że... Nie, nie to niemożliwe.- zrobił duże oczy i odsunął się o krok do tyłu.
- To jest to o czym właśnie myślisz Justin.- powiedziała z nienaturalnym spokojem.- Nie sama z siebie jestem dyrektorką tego szpitala i co ważniejsze właścicielką.- dokończyła.
- Znów nic nie rozumiem.- powiedział chłopak.
- Chodź przejdziemy się.- złapała go za ramie i poprowadziła przed siebie.
 Szli wzdłuż korytarza omijając pacjentów i zabieganych pracowników. Justin szedł przez cały czas zdezorientowany. Miał w głowie tysiące pytań, lecz chciał poczekać na to o czym zaraz się dowie.
- Nie chciałam ci tego mówić, w sumie tylko najbliżsi o tym wiedzą... Po prostu czuję, że muszę ci to powiedzieć. Być wobec ciebie i Lily fair.- popatrzyła na niego.
Reakcja chłopaka się nie zmieniała. Czekał tylko na ciąg dalszy.
- Miałam wtedy osiemnaście lat, gdy tutaj trafiłam. Byłam starsza od Lily, ale jak mam sobie przypomnieć tamte czasy to byłyśmy takie same. Ona jest strasznie delikatna, też kiedyś taka byłam. Dopiero tutaj nauczyłam się życia. On mnie nauczył.
Uśmiechnęła się na samo wspomnienie.
- Twój mąż rozumiem?- stwierdził chłopak na co kobieta kiwnęła głową potwierdzając.
- Ben był moją pierwszą-drugą prawdziwą miłością, jeśli wiesz o czym mówię.- znów zerknęła na niego upewniając się.
- Nawet nie wiesz jak.- wypuścił głośno powietrze.
- Trafił tutaj przez swój staż. Chciał zostać lekarzem. Zaczynał od roznoszenia leków, tak jak ty. Na początku nie zwracałam na niego uwagi. Dopiero, gdy zaczynał do mnie zagadywać zauważyłam, że jest naprawdę uroczy. Blond włosy i niebieskie jak niebo oczy. Był idealny. Nie chciałam się do niego zbliżać, nie chciałam się angażować. To po prostu samo się stało, nawet nie wiedziałam kiedy, jak.- pokręciła głową.- Zaangażowałam się.
Cała ta historia była jak jakiś głupi kabaret tylko w współczesnym świecie. Wszystko cal w cal takie samo, tylko aktorzy inni.
- Dziwne prawda?- znów się mu przyjrzała uważnie.
- Bardzo... Co się stało później?- zapytał szybko ciekawy na co kobieta się zaśmiała.
- Później poszło już gładko. Ale jedno jest pewne, gdyby on się nie pojawił nie dałabym rady. Nie wiem co wtedy by się ze mną stało, nawet boję się o tym myśleć. Można powdzieć, że te siedem miesięcy spędzonych w tym szpitalu były najgorsze i najlepsze w moim życiu. 
- Ale czemu wciąż tu jesteś? Dlaczego nie uciekłaś jak najdalej stąd?
- To miejsce ma za sobą historię, historię części mojego życia. Mam do niego sentyment. Nie chciałam się z nim rozstawać, dlatego z Benem postanowiliśmy kupić ten szpital i go od nowić. Tak oto zostaliśmy właścicielami.- Susan zrobiła przerwę jakby o czymś myślała.- Tym bardziej teraz nie mogłabym zostawić tego miejsca po śmierci męża.- łza zatrzymała się w jej prawym oku.- Tylko to mi po nim zostało.- głos jej się załamał.
- Spokojnie, nie musisz mówić dalej.- zatrzymali się na chwilę i chłopak się do niej lekko uśmiechnął by dodać jej otuchy.
- Nie, jest dobrze.- odpowiedziała tym samym.- Chciałam ci to powiedzieć przez ten zakład. Przepraszam, jeśli odebrałeś to jako karę. Ja po prostu miałam przeczucie, że tak się stanie. Jakby on dał mi znać z góry, że tak mam postąpić.
Chłopak patrzył na kobietę już nie z nienawiścią jak przedtem, lecz z wdzięcznością. Wie, że gdyby nie ten zakład nie zrozumiałby jakim jest szczęściarzem, że może mieć kogoś takiego jak Lily, że to on może jej pomóc z tego wyjść.
Że to on jest jej deską ratunku.
_____________________________________________________________

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

23 komentarze:

  1. W końcu następny rodział !! :* Kocham twoje ff :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nareszcie rozdział.:D
    Justin i Lily są razem.!:) Genialny rozdział i ta historia. Czekam na nn.:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Nareszcie wróciłaś ;)) Myślałam, że już nic tu nie dodasz! Omg, to jest takie awwww <3 Nie mam słów... Oni są tacy słodcy ;* Kocham to ff! Czekam na nn xo kc <3 JUPIIIII

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow długo czekałam ale było warto wiedziałam ,że ta kobieta coś ukrywa
    I cieszę się ,że w końcu Lily i Jus oficjalnie
    jestem ciekawa co będzie dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Opłacało się tyle czekać <3
    Boski rozdział...Nie mam po prostu słów, to takie słodkie ;**
    Czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  6. dsbsjhbfsjdhbf super rozdział. Opłacało się czekać 2 miesiące. W końcu Justin i Lily są razem. Tak długo na to czekałam. Oni są po prostu genialni. Smutno mi było na początku jak go prosiła. Ale się udało. Ta historia Susan kompletnie się tego nie spodziewałam. :)) Życzę Weny.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dlaczego cię tak długo nie było? Czy mogłabyś założyć aska czy coś w tym stylu żebyśmy miały z tobą kontakt? :))

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejuś, popłakałam się:') Taki piękny <3 Nie mogę się doczekać więcej słodkich momentów, chociaż znając życie coś pójdzie nie tak albo coś w tym stylu.. Rozdziału lepszego nie mogłam sobie wymarzyć i dziękuję:*

    OdpowiedzUsuń
  9. w koncu!!<3 juz sie nie moge doczekac kolejnego:)

    OdpowiedzUsuń
  10. W koncu ! Jakos tak troche za slodko mi miedzy nimi... ale bardzo sie ciesze,ze sa razem :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nareszcie wrócilas! Rozdział super.Stęskniłam się za hospital addiction. Czekam na następny!!! ❤

    OdpowiedzUsuń
  12. Swietny czekam nn :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Wzruszylam sie :( swietny rozdzial

    OdpowiedzUsuń
  14. O mój Boże! Rozdział jest cudowny i nie spodziewałam się tego ani trochę! Ciekawa jestem co wydarzy się w następnym :) Coś czuję, że nasza para nie będzie zbyt długo szczęśliwa, ale mam nadzieję, że się mylę!
    Dziękuję, że wróciłaś! Rozumiem, że u Ciebie wszystko jest dobrze? :)

    ·Asia

    OdpowiedzUsuń
  15. jezu kocham to,pisz czesciej��❤

    OdpowiedzUsuń
  16. genialny, niesamowity świetny jak poprzednie *,*

    OdpowiedzUsuń
  17. Rozdział genialny tylko szkoda że taki któtki :* <3

    OdpowiedzUsuń