Strony

niedziela, 22 marca 2015

Rozdział 38

Bawili się. Bawili się jakby to miał być ich ostatni raz. Mimo, że byli już wykończeni nie chcieli przestać. Kolejka za kolejką szły, muzyka wciąż dudniła w głośnikach. Niektórzy już spali pijani na kanapach, inni obściskiwali się rogach, a jeszcze inni po prostu rozmawiali i dobrze się bawili tak jak Lily i Justin. Chcieli ten dzień zapamiętać bardzo dobrze. Dzień, w którym po raz pierwszy powiedzieli sobie kocham cię.
- Trzymasz się jeszcze?- zapytał ją.
- Yhym.- skinęła głową.
- A chcesz zatańczyć?- zapytał.
- Tak.- uśmiechnęła się i złapała jego dłoń ciągnąc w stronę parkietu.
Objął ją w talii a ona położyła swoje ręce na jego szyi. Ruszali się do rytmu. Przetańczyli parę piosenek aż padnięci w końcu stwierdzili, że starczy.
- O której masz być w szpitalu?- zapytał, gdy siedzieli.
- W sumie to...- zatrzymała się.
- W sumie to co?- popatrzył na nią uważnie i się zaśmiał.
- Nie muszę dziś wracać do szpitala. Ubłagałam Susan.- uśmiechnęła się lekko.
- Wow, co zrobiłaś z moją grzeczną dziewczyną?- zaśmiał się znów a Lily razem z nim.

***

Około czwartej klub opustoszał. Justin i Lily postanowili też już się zebrać, bo naprawdę byli zmęczeni. Lily wezwała taksówkę i chwilę później pożegnali się ze wszystkimi i wyszli przed klub. Gdy pojazd się zatrzymał wsiedli i chłopak od razu podał adres.
- Jedziemy do ciebie?- zapytała zaskoczona.
- Tak, a coś się stało? Przecież nie musisz wracać do szpitala.
- Nie muszę, ale myślałam, że zatrzymamy się w hotelu.- powiedziała nieśmiało.
- Po co, jeśli możemy u mnie?- wzrusza ramionami.
- Dobrze.- zgodziła się.
Z Manhattanu na Queen jechali dwadzieścia minut, bo na szczęście ulice o czwartej były puste. Justin zapłacił kierowcy i wysiedli. Lily rozejrzała się po okolicy. Zadbana, nie należy ona do ludzi najniższej warstwy społecznej. Można powiedzieć, że mieszkają tutaj ludzie z kasą. Same szeregowce, piętrowe z małym ogródkiem przed. Wszystkie są kremowe, ładnie tu.
Wzdrygnęła się lekko, gdy chłopak złapał ją nagle za rękę i pociągnął w stronę swojego mieszkania/domu.
- Ładnie tu.- powiedziała, gdy podchodzili do drzwi.
- Tak, to akurat spokojna i zadbana dzielnica. Nie wszystkie tu takie są.- zerknął na nią dając do zrozumienia, że wieczorem lepiej się nie kręcić po innych rejonach Queen.
Gdy weszli do środka chłopak zapalił światło na korytarzu a jej oczom ukazał się korytarz, który wzdłuż prowadził do kuchni, salonu, drzwi na ogródek i schody. Wystrój jest bardzo elegancki, ale i przytulny. Górują tutaj jasne kolory.
- Na górze jest mój pokój i pokój gościnny. Chyba, że... Że chcesz spać u mnie.- powiedział niepewnie.
- Z tobą.- odpowiedziała od razu i się do niego uśmiechnęła na co odpowiedział tym samym.
- Tutaj po prawej jest łazienka. Te drzwi za kuchnią.
Kiwnęła głową.
- Masz bardzo ładne mieszkanie.- powiedziała idąc za nim do salonu gdzie ściągnął swoją marynarkę i położył na sofie.
- Tak, małe, ale mi starczy.- wyjaśnił ściągając zegarek i kładąc go na stoliku.
- Myślałam, że mieszkasz...
- W melinie?- powiedział za nią.- Nie, moja mama nigdy by się na to nie zgodziła.- zaśmiał się.
- Nie to miałam na myśli, po prostu myślałam, że mieszkasz w bloku czy coś.- podrapała się w tył głowy zakłopotana.
- Nie, mieszkałem przez pewien czas z Ryanem, ale on też nie mieszka w melinie.- znów się zaśmiał.- Po prostu, gdy szukałem mieszkanie i rozmawiałem z mamą ona od razu znalazła te i mi je kupiła.- wyjaśnił.
- Kupiła?- zapytała zaskoczona.
- Tak, oczywiście tata nic o tym nie wie.- westchnął głośno.- Wciąż mi wysyła pieniądze na konto, choć dałem jej do zrozumienia, że są mi nie potrzebne.- przeczesał ręką włosy.
- Martwi się o ciebie.- powiedziała wciąż stojąc i opierając się o framugę od salonu.
- Wiem, ale jak ojciec się dowie, że przelewa mi pieniądze bardzo się wścieknie.- usiadł na kanapie.
- Nie dowiedział się jeszcze?- pyta z podniesioną brwią.
- Nie, mama mówi, że wysyła co miesiąc pieniądze na fundację ciotki zwalczającą nowotwory u dzieci.- wyjaśnia spokojnie.- Chodź tu do mnie.- wyciąga w jej stronę rękę a ona od razu do niego podchodzi i siada obok.
Justin obejmuje ją.
- Nie mówiłeś, że jesteś bogaty.- mówi w końcu cicho.
Chłopak marszczy brwi.
- Ty też.
- Nie jestem, moja mama jest po prostu prawnikiem. Dobrze zarabia.- wyjaśnia wzruszając ramionami.
- Też nie jestem, to mój tata zarabia dobrze jako trener a mama jest lekarzem.- również wzrusza ramionami.
- Mówiłeś, że twoja mama nie pracuje tylko zajmuje się domem.- marszczy czoło.
- Bo to prawda- przytakuje.- Ale z zawodu jest lekarzem. Szczerze mówiąc jest dobrym lekarzem.
- Więc czemu nie wróci do zawodu, jeśli jest dobra?
- Przestała pracować po śmierci Jazzy. Miała wyrzuty do siebie, że będąc lekarzem i tak nie mogła jej pomóc, poza tym ojciec boi się strasznie o Jaxona i woli, gdy mama jest w domu i się nim zajmuje.
- To niedorzeczne.- jeszcze bardziej marszczy brwi.
- Prawda? Jesteś głodna.- pyta nagle i wstaje podnosząc ją ze sobą.
- Justin postaw mnie!- piszczy.
Chłopak tylko całuje ją w czoło i idzie wciąż trzymając na rekach do kuchni. Stawia na blacie i podchodzi do lodówki.
- Co powie pani na pesto?- pyta odwracając się do niej.
- Namęczy się pan bardzo.- przewraca oczami.
- Podważa pani moje umiejętności kulinarne panno Carter?- podchodzi do niej.
- Jakżebym mogła.- przykłada rękę do serca jakby została urażona.
- Mam taką nadzieje, bo musiałbym pokazać pani co to znaczy ze mnie kpić pani Carter.- szepcze jej do ucha po czym przegryza płatek.
Lily wstrzymuje oddech. Justin widząc jej reakcje uśmiecha się pod nosem i całuje w policzek.
- Więc pesto!- mówi wesoło.

***

- Mmm, to jest naprawdę dobre, chyba faktycznie źle oceniłam twoje umiejętności.- przyznaje.
- Mówiłem, że jestem świetny.- mówi zawijając makaron na widelec.
- Nie mówiłeś!- beszta go.
- Więc teraz mówię. Jestem świetny.- uśmiecha się z pełną buzią.
 Lily tylko przewraca oczami i się śmieje.
- Jesteś zmęczona?- pyta, gdy wkłada do zmywarki naczynia.
- Trochę tak, jest w końcu piąta.- mówi patrząc na zegarek.
- Faktycznie, czas szybko leci.- mówi i wyciąga do niej dłoń, którą chwyta.- W takim razie chodźmy spać.
Weszli na górę. Korytarz prowadził tylko w prawo, ponieważ schody były tuż przy ścianie. Góra jest naprawdę mała. Ma tylko dwa pomieszczenia: pokój Justina i gościnny.
Chłopak otworzył drzwi po prawej i zatrzymał się by Lily mogła wejść pierwsza. Pokój nie jest ani za duży, ani za mały. Ściany są koloru cappuccino do tego na dwuosobowym łóżku leży poście w tym samym kolorze. Nad łóżkiem znajduje się okno, które jest zasłonięte brązową roletą. W rogu stoi biurko z laptopem. Obok łóżka stoją szafki z jasnego drewna tak samo jak biurko a po lewej stronie znajduje się duża szafa.
- Dam ci jakąś moją koszulkę.- podszedł do szafy i wyciągnął swój biały T-shirt.
- Nie masz w pokoju telewizora?- pyta.
- Nie, dziwi cie to?- podchodzi do niej i podaje koszulkę.
- Szczerze to trochę tak, wiesz jesteś facetem. Wy lubicie takie rzeczy.
Chłopak się śmieje.
- To prawda, ale telewizor mam na dole, lubię spać.- wyznaje i puszcza do niej oczko.
Teraz to ona się śmieje.
- Dobra mała, idź się przebieraj.- prowadzi ją w stronę łazienki.
Gdy się już oboje wykąpali i położyli do łóżka Lily czuła się nieswojo.
- Co się stało?- zapytał ją głaszcząc po policzku.
- Wiesz tyle razy już spałeś ze mną czy leżałeś obok, ale to wszystko było w szpitalu. Teraz u ciebie to takie dziwne.- wyznaje.
- Wiem, też się dziwnie czuje. Nigdy nie spałem z żadną dziewczyną w jednym łóżku.
- Co?- zmarszczyła brwi.
- Jesteś pierwszą osobą, która śpi w tym łóżku.- wytłumaczył i schylił się by ją pocałować.
- A-ale jak to?- wciąż nie dowierzała.
- Nie lubię spać z nikim. Jedynymi osobami, z którymi spałem to moja mama, gdy byłem mały i moja siostra, gdy nie mogła spać i prosiła bym z nią został. I oczywiście ty.- uśmiechnął się.
- Czuję się wyjątkowo.- odpowiedziała tym samym.
- Bo jesteś.- pogładził ją po policzku.
Pociągnęła go za ramie i przyciągnęła do siebie by mogła mocno pocałować. Ich języki współpracowały. Ciała przylegały do siebie. Serca przyśpieszyły. Oddechy urywały się.
- Lily- wyszeptał.- Musimy przestać.
- Nie.- wychrypiała.
- To się nie skończy dobrze.- powiedział z trudem.
- Dlaczego?- oderwała się z trudem od niego.
- Bo nie chce robić niczego czego nie chcesz.- popatrzył w jej oczy.
- Kto powiedział, że nie chce?
- A  chcesz?- podniósł jedną brew.
- Myślę, że jestem gotowa.- wyznała.
- Oh Lily, ja nie mogę...
- Justin- złapała jego twarz w dłonie.- Chce ci się oddać cała. Chce żebyś miał każdy milimetr mnie. Kocham cię i też tego potrzebuję.
- Boże, jesteś niezwykła.- pokręcił głową i ją pocałował.- Ale to nie dzisiaj, jesteśmy zmęczeni. Choć bardzo tego chce mamy czas, dobrze?- zapytał uważnie jej się przyglądając.
- Dobrze.- przytaknęła i znów złączył ich usta.
W pokoju stało się nagle bardzo gorąco. Kołdra była im niepotrzebna. Justin masował brzuch dziewczyny, łydki, uda, piersi. Ona badała jego skórę na ramionach, klatce, szyi. Byli dla siebie idealni. Chłopak zbliżył rękę do jej kobiecości. Odchylił lekko bieliznę.
- Oh.- jęknęła w jego usta.
- Shh- uspokoił ją.- Mogę?- zapytał a ona skinęła głową.
Przysunął palce do jej wejścia i lekko pomasował, po czym powoli wszedł jednym. Dziewczyna głośno jęknęła a on ją znów mocno pocałował. Po chwili zaczął poruszać nim. Dziewczyna była mokra, dlatego włożył drugi palec.
Wiła się pod nim, jęczała, serce biło nierównomiernie, jej skóra była zaróżowiona.
- Justin.- jęknęła.
- Wiem.- uciszył ją.
Zaczął masować kciukiem łechtaczkę. Jej ścianki zaczęły się zacieśniać wokół jego palców. Była blisko. Przyśpieszył, jęczała, jej oddech zaczął się częściej urywać aż wydała z siebie głośny jęk.
Chłopak wyciągnął palce i włożył je do ust.
-  Już pokochałem patrzeć jak dochodzisz skarbie.- powiedział wyciągając czyste palce z ust.
- To było...- wychrypiała po chwili.
- Świetne, wiem.- puścił do niej oko.
- Czy- czy ja mogę...- nie dał jej dokończyć.
- Nie dzisiaj, jesteś zmęczona, śpij.- pocałował ją w czoła i przyciągnął do siebie.
Chwilę później spali wtuleni w siebie.

***

Lily obudziła się a Justina obok nie było. Wyciągnęła się, przetarła oczy po czym poszła do łazienki. Umyła twarz, wzięła szczoteczkę do zębów Justina i umyła nią zęby. Uśmiechnęła się na samo wspomnienie tego co się stało w nocy. Dawno nie zaznała takiej sytuacji. Ostatnim razem, gdy żył Nathan.
Zeszła po schodach i usłyszała, że ktoś się krząta po kuchni.
Justin.
- Dzień dobry piękna, wyspana?- powiedział od razu, gdy weszła do kuchni.
Stał przy kuchence i gotował.
- Cześć, tak, tak- podeszła do niego.- Gotujesz?- zapytała zdziwiona.
- Jeszcze dużo rzeczy o mnie nie wiesz, kochanie- uśmiechnął się szarmancko w jej stronę i pocałował w nos.- Wyglądasz bardzo apetycznie w moich ciuchach muszę przyznać.- zmarszczył brwi.
Lily się zarumieniła a ona się zaśmiał.
- Dobrze, mam nadzieje, że lubisz naleśniki.- popatrzył na nią.
- Kocham.- uśmiechnęła się.
- To dobrze. Siadaj.- wskazał na wyspę za sobą.
- Muszę przyznać, że tutaj się pan bardziej natrudził niż przy wczorajszym pesto.- powiedziała wskazując na niego widelcem.
- Znów podważasz moje umiejętności kulinarne?- podniósł jedną brew.
- Ależ skąd, są świetne.- przyznaje.
- Cieszę się, że ci smakują.- uśmiechnął się.

***

- Będziemy musieli się już zbierać.- powiedział zerkając na zegarek na ręce.
- Ah no tak.- powiedziała smutno.
- Spokojnie, wracam z tobą.- podszedł do niej i objął w pasie.
- Ale...- znów jej nie dał dokończyć.
- Nie ma żadnego ale. Będę tam.- złapał ją za podbródek i odniósł żeby na niego spojrzała.
- Dobrze.

11 styczeń 2014

Czuję cały czas na sobie jego wzrok. Jestem wtedy jeszcze bardziej speszona niż zazwyczaj. Jest w nim coś tajemniczego, pociągającego co ciągnie mnie do niego. To jest straszne, nie potrafię nad sobą panować.
On zmienia mnie.
Zmienia w sposób, który nie potrafię opisać. Mam ochotę zacząć krzyczeć, rzucić się na niego, gdy mnie irytuje i błagać żeby został, gdy odchodzi. To jest straszne.
On ma nade mną całą kontrolę. Jestem jak marionetka. Gdy spojrzy muszę zrobić to samo. To tak jakby był to rozkaz. Jakby od tego zależało moje życie. Czuję się czasem przy nim jak więzień a jest tu dopiero niecałe dwa tygodnie. Ale to nie to, że się go boję, wręcz przeciwnie. 
Mam wrażenie jakby on chciał mnie uratować.

14 styczeń 2014

Może i piszę tutaj ostatni raz. Nie wiem kiedy znów to zrobię. Ale to wszystko tylko dlatego, bo chce Cię dać mój dzienniku w dobre ręce. Przez pewien czas będziesz u Justina. To on się teraz Tobą zaopiekuje. 
Robię to tylko i dlatego, bo chce żeby mnie poznał a ja sama nie jestem mu w stanie tego opowiedzieć. To dla mnie za dużo.
Wiem, że oddaje mu całe moje życie, ale chce żeby to wiedział. Wiem, że mnie nie wyśmieje, nikomu nie powie. Po prostu to wiem.
Nigdy niczego nie byłam tak pewna jak tego, że mogę mu zaufać.
________________________________________________________________


CZYTASZ=KOMENTUJESZ

PRZEPRASZAM WIEM, ŻE DAWNO NIE BYŁO ROZDZIAŁY, ALE NAPRAWDĘ NIE MIAŁAM CZASU, POSTARAM SIĘ TO NAPRAWIĆ. 

20 komentarzy:

  1. Omg! Było gorąco, haha xd świetny i czekam na następny :) kc :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha! Wiedziałam, że będzie jakaś gorąca scena! Yey xd Już myślam, że nie dodasz, tak długo czekaliśmy, ale w końcu jest! Ciekawi mnie ta końcówka... Mam wrażenie, jakby miało stać się coś złego... Mam nadzieje, ze to tylko moje głupie przeczucie xd Boski, do next :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak bardzo cieszę się, że Lily tak szybko dochodzi do siebie. Nawet bardzo szybko widząc sytuację w łóżku z Justinem haha :)
    Uwielbiam ten rozdział. Z niecierpliwością czekam na następny. :) xx /@bizzlessmile

    OdpowiedzUsuń
  4. jezu swietny rozdzial czekam na nowy:)<33

    OdpowiedzUsuń
  5. Awww *.* swietny rozdzial. :) czekam na next ! Zycze weny.

    OdpowiedzUsuń
  6. PO 2 miesiacach wchodzenia tu codziennie jest! Doczekałam sie! Cudowny!

    OdpowiedzUsuń
  7. Było gorąco.kocham cie końcówka jest poprostu genialna te wpisy. Czekam na następny.☺😉☺☺☺💜💜💜💜

    OdpowiedzUsuń
  8. genialny jeju Justin jest taki kochany ❤

    OdpowiedzUsuń
  9. Boże to jest tak świetne FF o Justinie jak Danger! Na twoim miejscu napisałabym książkę.Serio! Świetne jest. Czekam na kolejny rozdział.PS. Zapraszam na swoje opowiadanie o JB, byłabym niesamowicie wdzięczna za komy i wg. http://deeplonlygirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. O raju! Świetny rozdział. Ciekawe co będzie dalej. Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę że tu wróciłas.

    OdpowiedzUsuń
  11. O rany, naprawdę super rozdział! Już czekam na następny:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jezu ten rozdział jest niesamowity! Bloga znalazłam wczoraj i zaczęłam czytac i nie mogłam się odciągnąć od niego. Nawet o nim śniłam! Jezu. To jest piękne! <3 Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. byłabym wdzięczna, jakbyś mnie informowała na tt- @claudiamaslowx
    xx

    OdpowiedzUsuń
  13. bize taakkk dgsgrfshuehd

    OdpowiedzUsuń