Strony

piątek, 22 maja 2015

Rozdział 40

- Jak się czujesz Lily?- zapytał ją psychiatra.
- Nic się od wczoraj nie zmieniło.- patrzyła na przestrzeń przed siebie.
- Wspominasz wciąż tamto zdarzenie?
- Czasem.
- Zrobiłabyś znów to co wtedy zrobiłaś?
- Nie wiem. Nie zawsze nad tym panuję.
- Żałujesz?
- Tak.
- Dlaczego?
- Bo kogoś zraniłam.
- Kogo Lily?
- Mojego chłopaka.
- A nie żałujesz dla samej siebie, że to sobie zrobiłaś?
- Nie, nie żałuję.
- Jak twoje sny? Nadal śnią ci się zmarłe osoby?
- Od pewnego czasu nie.
- Bałaś się wtedy?
- Nie.
- Dlaczego?
- Dużo będzie jeszcze tych pytań? Dzień w dzień są te same. Może wymyśli pan jakiś lepszy scenariusz?- w końcu spojrzała na niego poirytowana.
- Lily uspokój się. Muszę zadawać ci te pytania by wiedzieć jak reaguje twój mózg.- wyjaśnił.
- Mój mózg reaguje świetnie, ale na te idiotyczne pytania trochę się irytuję tak samo jak moja osoba.- uśmiechnęła się wrednie.
- Dobrze na dzisiaj chyba nam starczy.- odparł doktor.
- Super, do jutra.- powiedziała i wyszła.

***

Nie rozmawiali o tamtym razie. Chcieli zapomnieć co się wtedy wydarzyło. Camil została wyrzucona, Lily wróciła do siebie a Justin jeszcze bardziej udowadnia Lily jak bardzo ją kocha i przeprasza za tamto choć to nie było z jego winy, ale wiedział, że zabolało ją to i jeszcze to co wtedy zrobiła zabolało go.
Byli na dachu szpitala i po prostu jak zawsze patrzeli na panoramę Nowego Jorku nic nie mówiąc, ale Lily musiała przerwać ciszę, ponieważ od tamtej nocy siedzi  jej w głowie jedno zdanie.
- Powiedziałeś, że nigdy mnie nie zostawisz.- powiedziała wciąż patrząc przed siebie.
Chłopak zmarszczył brwi.
- I nie zostawię.- odparł.
- Wtedy powiedziałeś co innego.- jej ton był beznamiętny.
- Kiedy? O czym ty mówisz?- odwrócił się w jej stronę wciąż oparty o barierkę.
- Tamtej nocy, gdy siedziałeś ze mną w łazience. Powiedziałeś wtedy, uwaga cytuje "już nigdy tego nie zrobisz, nigdy rozumiesz? Jeśli to zrobisz jeszcze raz odejdę od ciebie".- w końcu na niego spojrzała.
- Lily... Dziwisz mi się?- westchnął.
- Tak, mówiłeś co innego.- jej głos się lekko załamał.
- Ty też mówiłaś, że już tego nigdy nie zrobisz a zrobiłaś. Ja to tylko powiedziałem pod presją.- odszedł od barierki i pociągnął za końce włosów.- Gdy znów cię zobaczyłem w tej kałuży krwi to myślałem, że tym razem się nie uda...- wypuścił głośno powietrze.- Tak bardzo się bałem, obwiniałem siebie choć to ona mnie pocałowała. A gdybyś ty wtedy...- zaciął się.- Nie chce przechodzić przez to drugi raz Lily.
- Nie będziesz.- powiedziała szybko.
- Też tak myślałem do tamtego czasu. Nie chce się kłócić, po prostu nie zniósłbym tego, że coś ci się stanie, że cię stracę. Tak bardzo cię kocham.- podszedł do niej i objął jej twarz w dłonie.
- Ja ciebie też.- pocałowała go lekko.
Patrzyli sobie w oczy i oboje widzieli w nich miłość.
- Ty mnie zranisz, prawda?
- Prawdopodobnie tak.
Przyciągnął ją do siebie i mocno przytulił.
- Choć nie będę tego chciał to się pewnie stanie.- dodał i pocałował ją w głowę.

***

- Cześć Kate.- powiedział następnego dnia, gdy przyszedł odwiedzić Lily w czasie swojej przerwy.
- Oh cześć Justin, nie zauważyłam cię.- odpowiedziała tylko na chwilę odrywając wzrok od kartek.
- Zauważyłem- zaśmiał się.- Co tak zawzięcie czytasz?- zapytał i podszedł by zerknąć.
- Wyniki badań Lily.- odpowiedziała mrużąc bardziej oczy, gdy czytała.
- I jak?
- Są lekkie zmiany, ale jak widzisz jej poziom witamin i cukru w organizmie jest za słaby i jeszcze ta anemia, nic się nie poprawia.- westchnęła.
- Mogę zerknąć?
- Jasne.- oddała mu papiery.
Justin patrzył uważnie na wszystko.
- Ale i tak jest lepiej niż miesiąc temu. Je więcej, cukier też się podniósł, bardzo minimalnie, ale jednak.- zauważył.
- Dzięki tobie. I fakt jest lepiej, ale to i tak nie wystarczająco.- złożyła ręce na piersi.
- Nie martw się, musi być dobrze.- uśmiechnął się lekko choć sam w głębi duszy się bał.
- Obyś miał racje.

***

- Halo?- chłopak powiedział do słuchawki nawet nie patrząc na numer. Był zbyt pochłonięty wynikami badań Lily.
- Cześć kochanie, tu mama.- głos po drugiej stronie się odezwał i chłopak od razu otrząsnął się.
- Mama? Eee cześć, cześć. Czemu dzwonisz?- zapytał zdziwiony.
Nie widział się z mamą od jakiś dwóch miesięcy.
- Tak twoja mama, pamiętasz mnie jeszcze?- zapytała sarkastycznie.
- Tak, tak oczywiście. Przepraszam po prostu dawno nie dzwoniłaś.- przyznał wciąż w szoku.
- Cóż synku telefon działa w obie strony.- oznajmiła.
- Wiem mamo, po prosu miałem ostatnio dużo na głowie.- westchnął.
- Rozumiem, tata się zaczynał się domyślać, że mam z tobą kontakt dlatego nie dzwoniłam do ciebie. Jesteś zły?
- Nie, nie jestem. Rozumiem go. Co u ciebie?
- Wszystko dobrze, jestem trochę zmęczona pracą.
- Pracą? Przecież nie pracujesz.- zaśmiał się.
- Wróciłam miesiąc temu do zawodu.- wyznała.
Justin słyszał w jej głosie, że się cieszy z tego powodu.
- Jak to wróciłaś? Co na to tata?- był coraz bardziej zdziwiony.
- Na początku się nie zgadzał bo uważał, że to mi nie potrzebne, ale dałam mu do zrozumienia, że Jackson jest już duży i nie może mnie zamykać w domu. Minęło wystarczająco czasu.- powiedziała i przez chwilę nastała cisza z obydwóch stron.
Nie lubią wspominać tamtych czasów sprzed trzech lat.
- To dobrze, znów robisz to co kochasz.- odezwał się w końcu.
- Tak to prawda. Jackson o ciebie wypytuje.- westchnęła.
Justin zamknął oczy i przycisnął mocniej telefon do ucha.
- Powiedz mu, że wszystko ze mną w porządku.
- Justin...
- Powiedz mu mamo.- nie dał jej dokończyć.
- Dobrze powiem, ale Justin to twój brat, tęskni za tobą. My też.- słychać było w jej głosie żal.
- On nie.- powiedział z pogardą.
- On jest twoim ojcem i tak tęskni. Próbuje być silny, ale widzę, że jest mu ciężko.- wyjaśniła.
- To między innymi przez niego wyprowadziłem się z domu!- podniósł głos z zdenerwowania.
Znów nastała cisza.
- Przepraszam mamo.- ścisnął koniec nosa.- Mam zły dzień.
- Nic się nie stało. Chcesz się z nami spotkać? Ze mną i Jacksonem jutro? Pójdziemy na jakiś obiad, spacer.- zapytała z nadzieją.
- Nie wiem czy to dobry pomysł...
- Kochanie to dobrze mu zrobi, potrzebuje brata.
- Dobrze, dobrze. Mogę kogoś przyprowadzić?- zapytał.
- Kogo?- zapytała zaciekawiona.
- Muszę kończyć mamo.
- Justin.- powiedziała bardziej stanowczo.
- Dziewczynę.
- Masz dziewczynę? Nigdy nie poznałam żadnej twojej dziewczyny.- powiedziała zdziwiona, ale i szczęśliwa.
- Bo żadnej nie miałem.- westchnął.
- Ohh synku. Bo to musi być najwidoczniej ta prawdziwa.
- Tak, jest.- przyznał.
- Kochasz ją prawda?- dopytywała.
- Muszę kończyć. Pa, napisz mi o której i gdzie.- i się rozłączył.
Stał jeszcze chwilę i patrzył raz na papiery, raz na telefon.
- Kocham i to nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo.- szepnął.

***

- Lily?- zapytał chłopak, gdy tylko wychylił głowę zza drzwi jej pokoju.
- Tak?- oderwała oczy od książki.
- Amm- wszedł do środka.- Nie wiem jak to powiedzieć...
- Najlepiej szybko.- wzruszyła ramionami i się uśmiechnęła.
- No dobrze- wciągnął głośno powietrze.
- Więc?- zachęcała go.
- Chcesz poznać moją mamę?
Dziewczyna od razu odłożyła książkę i otworzyła buzię ze zdziwienia.
- C-co?- zająkała się.
- Zadzwoniła do mnie jakieś piętnaście minut temu. Jutro się z nią widzę i moim  bratem i...- wciągnął głośno powietrze.- Powiedziałem, że ciebie przyprowadzę.- podrapał się po karku.
- Ohh.- tylko tyle była w stanie powiedzieć.
- Przepraszam, powinienem najpierw ciebie spytać.
- Nie, nie po prostu nie wiem czy jestem gotowa poznać twoją rodzinę.
Justin podszedł do niej i usiadł obok.
- Kochanie ja też się bałem poznać twoją rodzinę, ale są naprawdę świetni.- objął jej policzek.
- Myślisz, że mnie polubią?- zapytała wtulając twarz w jego dłoń.
- Pokochają cię.- uśmiechnął się.- Będziesz moją pierwszą dziewczyną jaką moja mama pozna.
- Myślałam, że jestem jedną.- zmarszczyła brwi rozbawiona.
- Ojej wiesz co mam na myśli.- przewrócił oczami.
- Czy ty przewróciłeś na mnie oczami?- zapytała udawając oburzenie.
- Może.- zaśmiał się.
- Chyba ktoś tu się ze mną droczy.- pokręciła głową.
Chłopak przyciągnął ją na swoje kolana tak gwałtownie, że dziewczyna zapiszczała.
- Z tobą zawsze.- uśmiechnął się szeroko i pocałował namiętnie.

***

- Jedz Lily.- powiedział, gdy siedzieli na stołówce i jedli obiad.
- Już nie mogę.- odsunęła od siebie talerz.
- Jedz.- przysunął jej go z powrotem.
- Naprawdę już nie mogę, zjadłam ponad połowę.- jęknęła.
- Powiedziałem jedz!- podniósł głos i parę osób odwróciło głowę w ich stronę.
- Justin!- krzyknęła, ale tak żeby tylko on to usłyszał.
- Przepraszam.- przyłożył pięść do ust.
- Co z tobą nie tak?- zmarszczyła brwi.
- Nic, przepraszam.- przetarł ręką twarz.
- Jem więcej, dlaczego mnie zmuszasz do jedzenia?- dopytywała.
- No powiedziałem, że przepraszam- westchnął poirytowany.- Po prostu wciąż jesz za mało i przez to możesz...- przestał mówić.
- Mogę co?
- Nic. Chodźmy.- wstał wziął obydwie tace i odszedł od stołu.
Dziewczyna siedziała jeszcze przez chwilę i patrzyła jak chłopak się oddala. Zaniósł tace i po prostu wyszedł nie patrząc za siebie. Jego zachowanie było dziwne i gwałtowne. Zauważyła, że Kate też patrzy w kierunku gdzie wyszedł chłopak ze zmartwionym wzrokiem.
Nie miała innego wyjścia jak po prostu wyjść i pójść za nim. Gdy opuściła stołówkę pobiegła do winy z nadzieją, że może tam jeszcze jest.
Ale już go nie było.
Wsiadła do windy, nacisnęła 11 i drzwi się zamknęły. Modliła się żeby był chociaż na jej oddziale. Jak wyszła zobaczyła otwarte drzwi od swojego pokoju.
Dzięki Bogu.
- Możesz mi powiedzieć o co ci chodziło?- weszła do pokoju i zamknęła za sobą drzwi.
- O nic.- stał i patrzył przez okno.
- Nie wyglądało mi to na nic.- rozłożyła ręce.
- Mówię, że nic.
- Odwalanie szopki na stołówce to dla ciebie nic!?- podeszła do niego.
- W końcu to psychiatryk, to tu normalne.- wzruszył ramionami.
- Justin!- krzyknęła tak, że w końcu na nią spojrzał.
W jego oczach było widać ból.
- Co się dzieje?- zapytała łagodniej.
- Przepraszam cię, poniosło mnie.- przełknął ślinę.
- O co ci chodziło z tym, że jak nie będę więcej jeść to co?- złapała go za dłoń.
- Chce żebyś w końcu zaczęła normalnie jeść. Wiem, że jest duża poprawa, ale nie chce żeby coś ci się stało.- nie chciał jej mówić, że widział jej wyniki badań.
- Nie musisz się o to martwić. Jest lepiej, wiem to bo się lepiej czuję. Przytyłam.- uśmiechnęła się do niego.- A o to chodziło najbardziej prawda?
- Tak.- zrobił półuśmiech.
- No właśnie, więc nie martw się.- przytuliła go.- Kocham cię.
- Ja ciebie też.- pocałował ją w głowę.- Ja ciebie też.

***

- Halo?- powiedziała do komórki, gdy odebrała.
- Jak się masz?- zapytał ją głos po drugiej stronie.
- Nic się nie zmieniło od dwóch godzin.- zaśmiała się.
- Oh no dobra chciałem po prostu usłyszeć twój głos.- również się zaśmiał.
- Cóż cieszę się.- uśmiechnęła się.
Nastała chwila ciszy.
- Boisz się jutra?- zapytał.
- Trochę tak.- westchnęła.
- Moja mama jest naprawdę miła.- wyznał.
- Nie wątpię.- zagryzła wargę.
- Więc co cię męczy?
- Po prostu... ah, sam wiesz, że nie miałam przez rok dużego kontaktu z ludźmi a ostatnio są oni dookoła.
- Przytłacza cię to?- zapytał.
- Tak.
- Wiem co czujesz skarbie, ale to minie. Na początku zawsze jest ciężko, ale to ten etap gdzie musisz się już przyzwyczajać do normalnego życia.- oznajmił.
- Wiem o tym i chyba to mnie najbardziej przytłacza.
- Życie poza murami szpitala?
- Tak.
Łza spłynęła po jej policzku.
- Jak dziewczyna na Times Sguare.*- szepnęła.
________________________________________________________________

* "Dziewczyna na Times Square"- książka Paulliny Simons. Lily nawiązuje tylko do tytułu książki, że będzie się czuła mała w wielkim mieście co nie jest w ogóle nawiązaniem do książki.

CZYTASZ=KOMENTUJESZ








25 komentarzy:

  1. Jeju mam nadzieję,że z Lily będzie dobrze i będzie mogła w końcu wyjść ;d
    Oby spotkanie poszło zgodnie z planem ;d
    Czekam na nn <3
    @scute4

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział ♥
    Oby spotkanie wyszło dobrze ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział! Jestem ciekawa o go chodziło Justinowi. Mam nadzieję, że wszystko szybko się wyjaśni. Z niecierpliwością czekam na następny. :) /@bizzlessmile

    OdpowiedzUsuń
  4. jejku dlaczego rozdzaily sa tak rzadko?

    OdpowiedzUsuń
  5. Cały rozdział to dialogi, ale jest ok

    OdpowiedzUsuń
  6. Rewelacja! Świetny rozdział. Nie ogarniam trochę zachowania Justin, ale ok. On i Lily świetnie do sb pasują.

    OdpowiedzUsuń
  7. Komentujemy, a rozezialy sa bardzo zadko :-( postaraj sie chociaz podawac date nastepnego rozdzialu prosze.. Rozdzial super, mam nadzieje ze wsyzstko na tym spotkaniu pojdzie dobrze...czekam nn:*

    OdpowiedzUsuń
  8. zapraszam na nowe ff z Justinem :) obiecuję, że się nie zawiedziesz - fabuła jest naprawdę oryginalna i liczę, że będziesz czytać, a nawet skomentujesz prolog. ściskam <3 http://dearchloe-fanfiction.blogspot.com/‎

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam Ciebie, Twoje opowiadania! Nie wiem, ale czytając to, czasem czuję się jak ona, jak zupełnie sama osoba, wśród tłumu. Dobrze jest mieć kogoś takiego jak Lily ma. Pisz bo naprawdę super Ci to wychodzi! :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny jest ten blog! <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Kocham twój blog! Zrekalmuj go jeszcze na grupach typu Polish Beliebers i będzie mnóstwooo ludzi. Pozdrawiam cieplusio :*

    OdpowiedzUsuń
  12. czekam na nowy😭❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
  13. Kiedy będzie następny? ❤❤

    OdpowiedzUsuń
  14. Rozdział mi się podoba. Ciekawe co będzie dalej i jak wyjdą ze szpitala

    OdpowiedzUsuń
  15. Jak zwykle świetne! Naprawdę nie mogę się doczekać następnego rozdziału, gdy Lily spotka się z jego rodziną. Jestem ciekawa też czy dziwne zachowanie Justin'a jest spowodowane troską o Lily czy ma też głębsze znacznie.

    OdpowiedzUsuń
  16. Dobra. Zaczelam czytac Twoje opowiadanie wczoraj w nocy. Nie spalam tylko czytalam.
    Jest niesamowite <3 sa momenty w ktorych sie usmiecham ale sa tez takie kiedy gardlo mi sie zaciska i czuje ze chce mi sie plakac.
    Przeczytalam juz wiele opowiadan i moge smialo przyznac ze Twoje jest jednym z ulubionych. Nie patrz tak na te komentarze bo meczysz nas dluga nieobecnoscia nowych rozdzialow. Jestem pewna ze duzo osob to czyta tylk nie chce im sie zostawic jakiegos sladu.
    Z wielkim niedoczekaniem czekam na dalsze losy Lily i Justina.
    PS. Zycze Ci ogromnej weny i wytrwalosci aby kazde rozdzialy byly tak poruszajace i wciagajace jak te wczesniejsze. ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Hej przeczytałam twojego bloga w dwa dni i szczerze pisząc masz talent a w niektórych rozdziałach się nawet popłakałam. Ja przeczytałam wiele blogów(opowiadań) ale twój był najlepszy z tych wszystkich
    PS. Czekam na następny rozdział i życzę ci weny i wytrwałości:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Kocham tego bloga, prosze pisz szybko <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Boże no... kiedy nowy rozdział?:<

    OdpowiedzUsuń
  20. To miały być zwykłe wakacje pełne śmiechu,radości,zabaw itp.
    Lecz ON zmienił moje życie przez ludzką głupotę ,przez naszą nie uwagę .
    Skończyły się już imprezy , palenie skończyło się dla mnie tamto życie.
    To co się stało już się nie odstanie .
    Odmieniło moje życie jak i zarówno jego życie.
    To może ja zacznę wszystko od początku
    Nazywam się Lilka i oto moja historia .


    http://dream-transformed-into-reality.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń