Lily wraz z Melanie przywiały się z przyjaciółmi, gdy tylko dojechały do bractwa. Justin spóźnił się piętnaście minut i Lily zauważyła od razu, że miedzy nim a Mel jest napięta sytuacja. Przynajmniej dziewczyna nie wyrażała szczęścia, gdy na niego patrzyła co było dziwne, ponieważ jeszcze pare godzin temu rozmawiali. Najgorsze było w tym wszystkim to, że Justin nie zdawał sobie z tego sprawy.
- Witam dzisiaj po raz drugi.- chłopak odwrócił się i ujrzał Lily.
Podeszła i przywitała go uściskiem tak samo jak Ryan'a.
Wyglądała ślicznie w czerwonej sukience, czapce Mikołaja i kapciach w renifery.
Było dużo osób, wszyscy z bractwa, plus osoby towarzyszące. Wszyscy ubrani w koszule lub bardziej świąteczne rzeczy. To naprawdę przypominało wigilie. Jedzenie było uszykowane na dużym stole, choinka stała i pięknie świeciła. Oczywiście mimo, iż to była wigilia wspólna każdy miał swoje grono, choć i tak wszyscy ze sobą dobrze się dogadywali.
- Darujmy sobie w tym roku śpiewanie tych gównianych piosenek.- machnął ręką załamany Zayn, gdy zauważył jak jego dziewczyna wkłada płytę do radia.
- To nie ją gówniane piosenki tylko kolędy mój drogi.- podeszła do niego Holly i objęła w pasie.
- Jestem muzułmaninem.- podniósł jedną brew i spojrzał na ukochaną jakby o tym zapomniała.
- Wiem o tym i dziękuje, że kolejny rok z rzędu poświęcasz się dla mnie i spędzasz ten czas z nami.- uśmiechnęła się do niego czule.
- Nie ma problemu, tak naprawdę zostaje tutaj bo macie dobre jedzenie i dostaje jakieś prezenty. Poza tym nie spędzam z wami miło czasu, mam was już dosyć, ludzie widujemy się codziennie.- przewrócił oczami a dziewczyna pacnęła go w ramie.
- Idiota.- chciała odejść, ale chłopak ją przyciągnął do siebie z cwanym uśmieszkiem.
- Kocham cię denerwować, wiesz, że dla ciebie zrobie wszystko.- powiedział jej do ucha i pocałował.
Lily stała niedaleko i słyszała jak chłopak mówi tak czułe słowa. Mimo, iż Zayn czasami był ostatnim chamem to dla Holly chciał jak najlepiej i oddałby jej wszystko.
- Jak tam?- usłyszała obok siebie głos przyjaciółki.
- W porządku, gdzie Drew?- zapytała specjalnie.
- W kuchni, rozmawia z chłopakami.- odpowiedziała bez emocji.
- Coś się stało?- próbowała ciągnąć temat.
- Nie, nic się nie stało.- uśmiechnęła się na siłę i Lily tylko pokiwała głową.
Jej przyjaciółka była czasami tak ciężka do zrozumienia.
- Dobra ludzie siadajmy do stołu, wy się dzielcie ciałem Boga czy jak to tam nazywacie a ja po prostu zacznę już jeść bo jestem potwornie głodny. Amen.- powiedział Zayn i usiadł przy stole nakładając sobie już przeróżne potrawy.
- Zayn ze względu na religie nie dzieli się z nami opłatkiem, jest tutaj z grzeczności.- wyjaśnij Harry Justin'owi i Ryan'owi na co pokiwali głową, że rozumieją.
- Nie będę się dzielić opłatkiem, ponieważ naprawdę tego nie lubię, dlatego powiem ogólnie. Życzę wam wszyskim wesołych świąt, byście spędzili ten czas z rodziną i najbliższymi, wypoczęli podczas przerwy i wrócili cali w zdrowi żebyśmy mogli razem spędzić sylwestra.- oznajmiła Holly stając i patrząc z uśmiechem na każdego po kolei.- I oczywiście żebyśmy zdali studia i mieli najlepsze imprezy do końca studiów.
- Wesołych świąt!- krzyknęli wszyscy zgromadzeni i zaczęły lecieć kolendy.
- No i się zaczęło.- powiedział śpiewnym głosem Zayn przeżywając jedzenie na co wszyscy się zaśmiali.
Przez długi czas siedzieli przy stole, śmiali się, jedli pyszne potrawy i śpiewali kolendy a Zayn tylko wywracał oczyma.
Po jakimś czasie ludzie zaczęli odchodzić od stołu i zahamować się sobą. To oglądali jakiś film, to stali i rozmawiali ze sobą, siedzieli wciąż przy stole lub przesiadywali w kuchni i śmiali się. Wszyscy dobrze spędzali czas.
Justin zauważył, że Melanie odeszła od stołu, więc poszedł za nią by porozmawiać. Widział, że jest coś nie tak. Unikała jego spojrzenia i jedyną osobą najbliżej był Ryan, z którym mógł wymienić parę zdań by nie patrzeć na Lily i Harry'ego obejmujących się i uśmiechających do siebie co jakiś czas dających sobie buzi.
- Hej- powiedział przez co się zatrzymała i odwróciła w jego stronę.- Co się stało, dlaczego mnie unikasz?
- Nie unikam.- odpowiedziała.
- Nie udawaj, jesteś na mnie zła, widzę to. Tylko nie wiem za co.- westchnął głośno.
Melanie chciała o tym dziś z nim porozmawiać, ale nie wiedziała, że on sam zacznie ten temat. Teraz nie miała pojęcia co ma powiedzieć.
- Dzisiaj wyszedłeś nagle. Robisz to już któryś raz. Dostajesz jakąś wiadomość i znikasz, nawet w czasie zajęć. Nawet mi nie chcesz powiedzieć co się dzieje, Ryan też mi nie mówi a pytałam go o to.- powiedziała bezradna.
Justin spojrzał w inną stronę. Nie chciał rozmawiać na ten temat.
- Nic się Mel nie dzieje, nie martw się.- chciał do niej bliżej podejść, ale się odsunęła.
- Widzisz!? Zawsze odpowiadasz to samo. Cholera Justin słyszałam, że ominąłeś już dwa treningi i trener jest na ciebie zły. Co ty wyprawiasz? Znalazłeś tutaj jakąś prace czy o co chodzi?- gestykulowała rękoma.
- Melanie- westchnął cieżko.- Nie znalazłem sobie pracy, znam tutaj po prosu pare osób i spędzam z nimi czas. Załatwiam różne sprawy, to naprawdę nic takiego.
- Dzisiaj pojechałeś do jakiegoś domu, byłeś tam chwilę i wyszedłeś jakby nigdy nic.- powiedziała oburzona.
- Śledziłaś mnie?- zmrużył oczy.
Dziewczyna speszyła się. Wydała samą siebie z nerwów.
- Tak- powiedziała w końcu.- Jechałam za tobą taksówką by zobaczyć co się z tobą dzieje, ale nie mam już do tego siły.- opuściła ręce.
Chłopak zezłościł się, ale też było mu żal przyjaciółki. Naprawdę się martwiła.
- O co chodzi? Do kogo tam jeździsz? Do kolegi, znalazłeś sobie jakąś dziewczynę?- wciąż chciała się dowiedzieć.
- Tak- westchnął w końcu.- Poznałem dziewczynę, to do niej dzisiaj pojechałem. Zapomniałem od niej ładowarki.- odpowiedział a dziewczyna zrobiła duże oczy.
- Dlaczego mi nic nie powiedziałeś?- teraz jej wyraz twarzy przybrał żal.
- Nie chciałem zapeszać.
- A Lily? Przecież dopiero co tak ze sobą...- plątał jej się język.
- Wziąłem sobie twoje słowa do siebie. Lily to przyjaciółka, co było to się niestety nie powtórzy.- odpowiedział.
Dziewczyna stała jak sparaliżowana, to wyjaśnia dziwne zachowanie chłopaka. Cieszyła się, że w końcu zaczyna normalnie funkcjonować.
- Jaka ona jest?- zapytała.
- W porządku, nie rozmawiajmy dzisiaj o tym. To jeszcze nie jest pewne, nie chce o niej mówić.- machnął ręką.
- Rozumiem.- uśmiechnęła się lekko.- Teraz już jest wszystko jasne.
- Tak- odpowiedział tylko.- Idę do reszty, dołączysz?
- Zaraz przyjdę.- odpowiedziała ja co tylko pokiwał głową i poszedł.
Usiadł na swoim miejscu i Ryan od razu zobaczył, że jest nieobecny, ale Justin cały czas powtarzał, że wszystko jest w jak najlepszym porządku.
A nie było.
- Hej, co słychać?- usłyszał głos obok siebie i, gdy podniósł wzrok zauważył uśmiechniętą Lily.
- Bardzo dobrze się bawię, a ty?- zapytał i od razu uśmiech cisnął mu się na usta.
- Jestem najedzona, więc szczęśliwa.- zaśmiała się.
A on kodował to zdanie wciąż w swojej głowie.
Dobrze jest to usłyszeć z jej ust.
- Wiesz chciałam zapytać czy z lotniska ktoś po ciebie przyjeżdża? Bo jeśli nie moja mama będzie na mnie czekać, a wiem, że mieszkasz parę przecznic dalej to mogłybyśmy cię podwieźć.- założyła kosmyk włosów za ucho.
- Mam już podwózkę, ale dzięki, że zapytałaś.- uśmiechał się co odwzajemniła i poszła dalej rozmawiać z ludźmi.
- Spotkasz byłą teściową po latach?- zakpił Ryan a chłopak zmarszczył brwi.
- Mam nadzieje, że do tego nie dojdzie.- westchnął ciężko.
Ryan znowu prychnął.
- Stary o co tobie chodzi?- zirytował się zachowaniem przyjaciela.
- Przestań kłamać najbliższych i przyznaj się do swojego problemu.- spojrzał poważnie na przyjaciela.
- Nie mam żadnego problemu.- powiedział przez zaciśnięte zęby.
- W ogóle, widzę wracamy do starych nawyków.- oznajmił.
- Nie kłóćmy się w wigilie.- rzekł Justin.
- To nawet nie jest prawdziwa wigilia!- oburzył się Ryan.- A ty unikasz tematu.
- Nie mam żadnego problemu, wszyscy chcecie mi pomóc, ale naprawdę nic mi nie jest.- wyjaśnił spokojnie przyjacielowi.- Muszę iść zadzwonić.
- Jasne, idź załatwiaj interesy.- powiedział kpiąco Ryan, ale chłopak to zignorował.
***
Nadszedł czas, gdy prawie wszyscy już opuścili akademik i wrócili do domów rodzinnych na święta. Lily właśnie pakowała ostanie rzeczy i rozmawiała przez telefon z Harry'm, który już od paru dni był w Londynie.
Od kiedy chłopak wyjechał Lily wraz z Mel były zdane na siebie i spędzały czas z Ryan'em.
Justin nie miał czasu.
- Co jest z Drew?- zapytała Lily, gdy siedzieli pare dni temu w ulubionej knajpie.
- Musiał pozałatwiać pare spraw.- odpowiedział Ryan.
- Pewnie siedzi ze swoją dziewczyną.- wzruszyła ramionami Melanie a Lily i Ryan podnieśli na nią wzrok.
- Drew ma dziewczynę?- zmarszczyła brwi Lily.
- Tak, dlatego tak często go nie ma. Wiecie jak to jest na początku związku, moglibyście być ze sobą całe doby.
- O czym ty mówisz?- zapytał Ryan.
Co ten jego przyjaciel znowu wymyślił?
- Nie wiedziałeś? Powiedział mi o tym na wigilii w bractwie.
- Aah no tak, spoko dziewczyna.- nie wiedział co miał powiedzieć.
- Poznałeś ją?- dopytywała Melanie.
- Tak, była u nas... Parę razy.- odchrząknął.
- To dobrze, Drew to świetny chłopak.- dodała Lily.- Może będzie z nami chodzić na imprezy.
- Nie wydaje mi się.- skrzywił się Ryan.
- Dlaczego?
- Cóż, Drew... Mówił, że ona nie lubi nowego towarzystwa. Poza tym dopóki to nie będzie pewne, nie chce jej przedstawiać.- wyjaśnił.
- To normalne. Może się do nas w końcu przekona.- uśmiechnęła się Lily.
Temat się urwał i bardzo dobrze, że tak się stało, ponieważ Ryan nie mógłby kłamać dziewczyn. Nie spodziewał się, że jego przyjaciel wymyśli tak głupią wymówkę.
Nie wie co się z nim dzieje.
- Wyjeżdżamy pojutrze, spakowani?- zapytała Melanie, gdy zjedli i zbierali się do wyjścia.
- Tak, musze pogodzić Drew żeby to zrobił, ale ciężkie to będzie bo go cały czas nie ma w domu.- westchnął głośno Ryan.- Musze jeszcze posprzątać.
- Możemy ci pomóc.- zaproponowała Lily.
- Serio?- zmarszczył brwi.- Serio nie potrzeba, ale dzięki.
- Przestań możemy ci pomóc, wiemy jak sprzątają faceci.- zakomunikowała Melanie.
- Sugerujesz, że nie potrafię sprzątać?- oburzył się.
- Tak nie powiedziałam.- broniła się.
- Przydadzą ci się dodatkowe ręce, a my i tak nie mamy co robić.- wzruszyła ramionami Lily.
- Skoro tak bardzo chcecie nie będę wam zabierał tej przyjemności.- uśmiechał się chłopak.
Pojechali autobusem, później kawałek się przeszli i, gdy weszli do domu i zapatrzyli sobie herbaty zaczęli sprzątać. Przy tym mieli niezły ubaw, ponieważ Ryan zaczął bić ścierką Mel przez co ona się denerwowała i krzyczała na niego. Lily puściła muzykę i tanecznym krokiem odkurzała. Później zamówili pizzę w nagrodę za ciężką prace i oglądali denne seriale w telewizji. Dochodziła już godzina jedenasta wieczorem i dziewczyny postanowiły się zbierać.
Już stały na korytarzu i ubierały się, gdy usłyszeli jak przekręca się klucz s zamku. Po chwili drzwi otworzyły się szeroko robiąc huk uderzając w ścianę.
Przed nimi stał Justin w bardzo dobrym humorze.
Z dziewczyną.
Ryan zacisnął pieści zły na przyjaciela. Nie wiedział czy ma go pociągnąć za chabety czy zapytać kim jest kobieta, którą obejmował ramieniem.
Czyżby mówił prawdę o rzekomej dziewczynie i mu nie powiedział?
Chłopak ujrzawszy przyjaciół przed sobą przestał się śmiać i spojrzał na każdego z kolejna i zobaczył ich zdziwione twarze i zniesmaczoną minę Ryan'a. Na widok Lily jego żołądek się skurczył.
To nie tak miało być.
Wkopał się.
I to po same uszy.
Będzie musiał się tłumaczyć.
_____________________
Kolejny będzie lepszy, obiecuje 😓
Jejku, tak na niego czekałam! ❤❤
OdpowiedzUsuńTak długo czekałam na rozdział. Mam nadzieję, że następny dodasz szybciej :)) Mam nadzieje, że Lily w końcu sobie przypomni Justina lub chociaż zerwie z Harrym :))
OdpowiedzUsuńBędzie w końcu jakiś rozdział czy nie? To już się robi naprawdę żałosne jak dodajesz rozdział co 2/3 miesiące :)
OdpowiedzUsuń