niedziela, 19 stycznia 2014

Rozdział 4

Gdy chłopak rozwoził leki cały czas o tym myślał. Naprawdę się przejął tym co przeczytał. Tak bardzo chciał wiedzieć na jakim pracuję piętrze, ale teraz to już wolałby pracować na oddziale dla samobójców, chociaż to prawię to samo. Samookaleczanie, to też prowadzi do próby samobójczej. Trochę na ten temat wie...
- Amm, David Braun?- zapytał chłopak, gdy wszedł do pokoju pacjenta żeby podać mu tabletki.
Chłopak tylko skinął głową. Justin podszedł i wykonał to co przed chwilą u poprzednich pacjentów. Chciał ominąć wszystkie pokoje i polecieć do niej i krzyknąć na nią dlaczego to robi. Wiedział, że tak zrobić nie może, bo ona nawet go nie zna... W sumie to on sam wie tylko jak ma na imię.
Gdy zbliżał się do pokoju 110 zawahał się. Specjalnie ominął pokój dziewczyny żeby iść na końcu i móc tam zostać trochę dłużej. Zebrał w sobie siły i zapukał.
- Lily Carter?- zapytał, gdy wychylił głowę za drzwi jej pokoju.
Dziewczyna siedziała na parapecie. Nie spojrzała na niego, po protu skinęła głową.
Justin domyślił się, że każdy tutaj tak robi. To objawy depresji, chociaż z paroma pacjentami porozmawiał. Mało, ale dał radę. Tutaj będzie trudniej.
Wjechał do pokoju z wózeczkiem i podszedł do łóżka. Położył tacę na szafce nocnej.
- Musisz wziąć leki.- odezwał się do niej.
- Nie wezmę.- nie patrzyła na niego.
- Musisz.- powiedział stanowczo się jej przyglądając.
Mógł się jej przyjrzeć jeszcze bardziej niż wczoraj na dachu. Może dlatego, że światło odbijało się w jej stronę i rozświetlało jej twarz.
- Nic nie muszę.- prychnęła.
Justin lekko się zdenerwował. Nie dość, że go nie słuchała, to jeszcze na niego nie patrzyła. Nie lubił, gdy ktoś na niego nie patrzy. Lubi być w centrum uwagi.
- Musisz to wziąć, nie kłóć się ze mną.- syknął.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała. Gdy wypowiedział te słowa zerknęła tylko na niego i zmrużyła oczy. Nikt nie ma prawda na nią naciskać, a tym bardziej być bezczelnym.
- Chcę Kate.- powiedziała po chwili.
Chłopak trochę się zdekoncentrował. Może nie powinien być taki chamski w stosunku do niej. Przecież wie, że ma problemy.
- Teraz ja będę roznosił leki.- odchrząknął.
- Nie obchodzi mnie to, chcę Kate.- warknęła.
- Dlaczego taka jesteś?- chłopak się oburzył. Szczerze miał jej dość. Wolałby chyba, żeby się nie odzywała.
Nie odpowiedziała.
- Chcę ci pomóc. Musisz wziąć leki.- wyjaśnił jej już trochę spokojniej.
Lily na jego pytanie zebrały się łzy w oczach, ale odwróciła głowę, żeby nie zauważył. To nie tak, że ona jest taka zła. Walczy z tym, ale to jest silniejsze. Nie ufa ludziom.
Wstała i wzięła z tacy leki. Połknęła, popiła i usiadła na łóżku. Justin się jej przyglądał. Zdawała się taka delikatna, bezbronna. Bał się, że jak ją dotknie to ją skrzywdzi. Była strasznie chuda, jakby miała anoreksję.
Siedziała ze spuszczoną głową. Włosy spadały na jej twarz, przez co jej nie widział. Miała na sobie czarne leginsy i długą białą koszulkę na krótki rękaw. Na prawej ręce miała założony wenflon. Mógł zobaczyć na jej ręce cięcia. Niektóre były jakby świeże, z przed dwóch dni. Zrobiła to dzień przed jego przyjściem tutaj.
- Dlaczego to robisz?- powiedział i usiadł obok niej.
Dziewczyna się odsunęła.
- Nic ci nie zrobię.- westchnął.
- Nie ufam ci.- powiedziała szeptem.
- Wiem, ale ja chcę pomóc. Dlaczego to robisz? To nie jest dobre.- wyjaśnił.
- Skąd możesz to wiedzieć?- zerknęła na niego.
- Mam swoje źródła.- lekko się uśmiechnął.
- Nie masz blizn.- powiedziała patrząc na jego ręce.
- To nie ja się ciąłem.- ledwo to przeszło mu przez gardło.
Dziewczyna widząc jego reakcję już nic nie powiedziała. Znów spuściła głowę i przyglądała się swoim stopom. Justin nie wiedział co ma zrobić. Chciał z nią porozmawiać, ale to nie jest łatwe. Ten temat nie jest dla niego łatwy.
- Musze iść.- powiedział i wstał.
Lily kiwnęła tylko głową, że rozumie.
Gdy zniknął za drzwiami popatrzyła na nie jakby chciała go jeszcze raz z nich zobaczyć. Zdziwiło ją jego zachowanie. Na początku był pewny siebie, a później stał się małym, niewinnym chłopcem, ale i tak najbardziej zdziwiło ją to, że się do niego odezwała... I to nie raz!

***


Lily o 14:30 zeszła na obiad. Oczywiście tak, jak zawsze była ostatnia. Nie lubiła jeździć z innymi windą. Jeszcze by coś do niej zaczęli mówić, nie zniosła by tego.
Przechodziła niedaleko stolika, gdzie siedziała Kate z Susan. Pielęgniarka uśmiechnęła się lekko, ale Lily tylko na nią popatrzyła i kiwnęła głową. Nawet jakby chciała się uśmiechnąć nie dałaby rady. Można powiedzieć, że jej usta są już "zastygnięte"
- Proszę Lily.- kucharka podała jej tacę z jedzeniem.
Wzięła ją i poszła do swojego stolika. Problem w tym, że nie daleko siedzieli pielęgniarze. Nie przeszkadzało jej to do czasu, aż nie było tam Justina. Widziała, że na nią patrzy. Była trochę zdekoncentrowana. Dziwne, bo zazwyczaj wszystko miała gdzieś, ale on... On ją denerwował, a może i to było co innego.

***

- Lily zrobiłaś swoją pracę? Dasz mi ją?- zapytała nauczycielka angielskiego.
Lily wstała z ławki i podała kobiecie swoją pracę. Odrobiła ją dzień później kiedy zadała. Przecież i tak nie miała nic do roboty.
Dalsza część lekcji przebiegała spokojnie, tak jak zawsze. Lily siedziała i po prostu słuchała nauczycielki. Od czasu do czasu zapisywała coś z zeszycie. W sali znajdowało się około piętnaście osób. Dziewczyna siedziała na samym końcu-sama. Gdy tutaj przyszła była bardziej towarzyska i siedziała najczęściej z Niną. Nina jest na tym samym oddziale co ona. Dosłownie pokój obok. Rozmawiały kiedyś, mało, ale rozmawiały. Z miesiąca na miesiąc, a raczej z dania na dzień Lily siedziała w pokoju i nie pozwalała nikomu wchodzić.
- Dobrze, na dzisiaj koniec. Daje wam tydzień, na zrobienie tej karty pracy.- nauczycielka przeszła się po "klasie" i rozdała kartki.
Klasą tego nazwać nie można. Bardziej świetlica. Okrągłe stoły jak na stołówce porozmieszczane w różnych miejscach. Tablica na końcu sali i niedaleko niej biurko nauczycielki.
Nastolatka zabrała swoją książkę i kartę od pani i wyszła w pomieszczenia. Chciała iść szybko do windy, żeby nikt z nią nie jechał. Lekcję odbywają się na parterze, a musi pojechać na jedenaste piętro. Już zamykała się winda, gdy ktoś włożył rękę pomiędzy drzwi. Wina ponownie się otworzyła i wszedł do niej chłopak. Nie kto innym jak sam Justin. Lily trochę przyśpieszyło serce. Nie chciała z nim jechać jedną winda, a najlepiej w ogóle z nim nigdzie nie jechać. Chłopak wszedł uśmiechnięty i nacisnął klawisz zamknięcia drzwi. Lily próbowała na niego nie patrzeć, ale zerkała na niego dyskretnie. Dopiero teraz mogła mu się dokładnie przyjrzeć. Miał na sobie białe buty. Przypominały jej Supry. Zna tą firmę, bo parę znajomych je nosiło. Czarne spodnie bardzo nisko spuszczone i jasno niebieską bluzkę na krótki rękawek. Na to wszystko miał ubrany biały fartuch, taki jak noszą pielęgniarki i pielęgniarze. Szczerze wyglądał w nim lepiej, bo miał go rozpięty i opinał się na jego muskularnych rękach. Przypominał trochę bad boya, a ona lubi takich chłopaków. Zauważyła, że ma parę tatuaży na prawej ręce, a gdy naciskał guzik jego cała-dosłownie lewa ręka była pokryta tatuażami. Podobało jej się to. Lubiła tatuaże, sama chcę sobie zrobić. Może nie rękaw, ale coś mniejszego.
- Podobają ci się to co widzisz?- chłopak odwrócił głowę i na nią popatrzył.
Lily tylko niezręcznie odchrząknęła i odwróciła głowę. Nie chciała żeby zobaczył jak się rumieni. W zamian za to usłyszała tylko jego chichot. Zmarszczyła brwi i na niego popatrzyła.
- Mam ich więcej.- puścił do niej oczko na co jeszcze bardziej się skrzywiła.
Chciała tylko dojechać na swój oddział i zamknąć się w pokoju. Już dojeżdżali i, gdy drzwi się otworzyły chłopak złapał ją za łokieć, zatrzymując przy tym.
- Posłuchaj.- popatrzyła jej prosto w oczy i oblizał usta.
Właśnie teraz dostrzegła jego piękne czekoladowe tęczówki. Widział już u kogoś podobny kolor.
- Nie powinienem na ciebie naciskać. Przepraszam.- powiedział szczerze.
- Nic się nie stało.- powiedziała prawie niesłyszalnie, ale on zdołał to usłyszeć.
Wzięła swoją drugą dłoń i złapała za jego powoli rozluźniając jego palce. Chłopak ją puścił, a ona jakby nigdy nic wyszła i poszła do swojego pokoju.
Najdziwniejsze było to, że przeszły go ciarki, gdy dotknęła jego ręki.
______________________________________________________________________

CZYTASZ=KOMENTUJESZ




17 komentarzy:

  1. Cudownie :D nie mogę się doczekać nn <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju cudowny *.* kocham twoje opowiadania z rozdziału na rozdział coraz bardziej ♥ Lily w końcu zaczyna rozmawiać z Justinem ! Jestem ciekawa co będzie dalej ^^ czekam na nn :)
    @roixana

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeju zaczęli w końcu troche rozmawiać ;d
    Czekam na nn <3
    @scute4

    OdpowiedzUsuń
  4. no fajne :) podobalo mi sie takie z przeslaniem :) yuukixjasmin

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne. Jesteś przecudowna asdfghjklkjhgfdsa. Kocham to jak piszesz. *u*

    ~ @happy_crazy_

    OdpowiedzUsuń
  6. iojgkfdnjkldfjgldgt omg! cuudo *O*
    nie mogę sie doczekać nn ;) <3
    @Dange12345678

    OdpowiedzUsuń
  7. jeju kocham to opowiadanie dfghjk *.*
    @IM_PURPLE_NINJA

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowne <3. Juz sie nie moge doczekac nn.
    @Rybka999

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale cuuudowne *o* Czekam nn <3 ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajne :) tylko ze Justin chyba ma rękaw na lewej ręce,ale mniejsza o to xd

    OdpowiedzUsuń
  11. ŚWIETNE :O ♥ http://scary-secret.blogspot.com/
    Czekam na nexta xo @shawty_ff

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetnie i ciekawie piszesz! Bardzo lubie twoje opowiadanie i nominowałam cię do nagrody Liebsten Awards. Więcej na ten temat dowiesz się na http://ourlifeislottery.blogspot.com/p/coz-przyznam-szczerze-ze-kiedy-zostaam.html <3 Poinformuj jeśli odpowiesz. ;) @polish_girl14

    OdpowiedzUsuń
  13. Jejku, świetne!
    Serce mi zaczęło walić, gdy Justin wszedł do windy. To było świetne i wydaję mi się, że Lily jest coraz bardziej pewna przy nim. Małe kroczki, haha /@pervbenson

    OdpowiedzUsuń