- Lily.- Justin pukał do drzwi.- Otwórz te cholerne drzwi.
- Idź sobie.- powiedziała szeptem, ale nie wiadomo jak on to usłyszał.
- Nie! Otwórz to, bo wyważę te drzwi!- walił w nie pięścią.
Dziewczyna powoli się podniosła i otworzyła drzwi cała zapłakana.
- Dziękuję.- odetchnął i wszedł do pokoju zamykając za sobą drzwi na klucz żeby Susan nie weszła i zaczęła swojej jak to "interesującej" gatki.- Jak się czujesz?- zapytał.- Może ta gra nie była dobrym pomysłem.- podrapał się po karku.
- D-dobrze.- powiedziała niespokojnie.
Jej klatka piersiowa nadal unosiła się w nierównym tępię.
- Taa, właśnie widzę.- prychnął chłopak.
- Jest okey.- oznajmiła i poszła usiąść na parapet.
Chłopak się jej przyglądał uważnie, a ona usiadła na parapecie i patrzyła w szybę rekom wycierając resztki łez.
- Co tam jest takiego ciekawego?- zapytał, a dziewczyna odwróciła w jego stronę głowę.- Chodzi mi o to, że zawsze tutaj siedzisz i wpatrujesz się w szybę.- wyjaśnił.
- Podejdź.- powiedziała cicho, a chłopak to zrobił.- Jestem tutaj już rok. Nic bardziej interesującego od tego tutaj nie ma.- powiedziała spokojnie.- To mnie uspokaja.
- Patrzenia w szybę?- zmarszczył czoło.
- Nie, nie patrzenie w szybę.- powiedziała i chciała się uśmiechnąć, ale tego nie zrobiła.- Widzisz...- zaczęła.- Tam.- wskazała palcem na dół, gdzie ludzie omijali się i wszyscy byli zabiegani.- Oni się śpieszą, nie wiedzą tego, że czasem trzeba zwolnić i dostrzec najmniejsze rzeczy.
Justin zamiast patrzeć na widoki za szybą wpatrywał się w dziewczynę. Była piękna. Długie brązowe włosy, jej zielono-piwne oczy i różowe usta.
- Zwalniasz czasem?- zapytała zerkając na niego przez co się zdezorientował, bo cały czas na nią patrzył.
- Nie mam czasu by zwalniać.- powiedział patrząc w jej oczy.
- Musisz zwolnić.- odpowiedziała.
- Dlaczego?
- Bo nie dostrzegasz pięknych rzeczy.- powiedziała tonem, który rozpłynie każdego.
- Za dużo w życiu przeszedłem. Tutaj nie ma nic pięknego.- odpowiedział pewnie.
- Jest dużo, nie dostrzegasz tego. Na przykład tam za szyba dzieją się piękne rzeczy. Ludzie codziennie biorą śluby, chodzą na randki, zakochują się.
- Codziennie są morderstwa, kradzieże, kłótnie, rozstania...
- Jesteś pesymistą.- zauważyła.
- Możliwe... Myślałem, że ty też. Nigdy nie mówiłaś o takich rzeczach z tego co wiem.- wyjaśnił.
- Nie mówiłam takich rzeczy od roku.- odpowiedziała patrząc na niego.- Ten dzień jest dziwny. Rozmawiam z tobą, a to już bardzo dużo jak na mnie.
- Może masz lepszy dzień... Ciesze się z tego powodu.- uśmiechnął się.- Nawet nie myśl, że to ostatni.- ostrzegł palcem i się zaśmiał, a Lily ukryła uśmiech.
***
-Chodźmy na obiad.- powiedział Justin i wstał z łóżka Lily.
Zawahała się na chwilę, ale postanowiła pójść. Justin otworzył drzwi i najpierw przepuścił dziewczynę. Lily nacisnęła na guzik i chwilę później już byli w środku windy.
- Znów to robisz.- powiedział chłopak w windzie.
- Co?- zapytała cicho.
- Nie odzywasz się.- wyjaśnił.
- Nie mam o czym mówić.- westchnęła.
- Znajdziemy temat.- uśmiechnął się i pociągnął ją lekko za rękę, ponieważ drzwi się już otworzyły.
Nie chciała zacząć się szarpać, ale Justin zauważył, że nie podoba jej się to jak ją trzyma, więc puścił jej rękę.
Podeszli do kolejki, gdzie wszyscy czekali na swoje porcje dania.
- Ja niestety muszę siedzieć tam.- pokazał palcem.- Ale mam na ciebie dobry widok, więc będę widzieć czy coś zjadłaś.- uśmiechnął się.
- Ten pech.- powiedziała pod nosem, a chłopak słysząc to zachichotał.
- To do zobaczenia później.- powiedział i poszedł do stolika, gdy odprowadził ją.
Lily usiadła i zaczęła jeść obiad. Patrzyła na ziemniaki, kotleta i surówkę. Skrzywiła się na sam zapach. Nie lubi jedzenia... Zaczęła dzióbać widelcem ziemniaki, a gdy poczuła smak schabowego miała ochotę go zwrócić. Widząc Justina uważnie się jej przyglądającego postanowiła zjeść chociaż kawałek. Popiła to sokiem by szybciej to przedostało się do żołądka i spróbowała ziemniaków. Dawno ich nie jadła, zapomniała jak smakują. Próbowała zjeść całą surówkę, ale naprawdę nie dała rady. Nawet gdyby chciała nie byłoby takiej możliwości.
- Znów to robisz.- powiedział chłopak w windzie.
- Co?- zapytała cicho.
- Nie odzywasz się.- wyjaśnił.
- Nie mam o czym mówić.- westchnęła.
- Znajdziemy temat.- uśmiechnął się i pociągnął ją lekko za rękę, ponieważ drzwi się już otworzyły.
Nie chciała zacząć się szarpać, ale Justin zauważył, że nie podoba jej się to jak ją trzyma, więc puścił jej rękę.
Podeszli do kolejki, gdzie wszyscy czekali na swoje porcje dania.
- Ja niestety muszę siedzieć tam.- pokazał palcem.- Ale mam na ciebie dobry widok, więc będę widzieć czy coś zjadłaś.- uśmiechnął się.
- Ten pech.- powiedziała pod nosem, a chłopak słysząc to zachichotał.
- To do zobaczenia później.- powiedział i poszedł do stolika, gdy odprowadził ją.
Lily usiadła i zaczęła jeść obiad. Patrzyła na ziemniaki, kotleta i surówkę. Skrzywiła się na sam zapach. Nie lubi jedzenia... Zaczęła dzióbać widelcem ziemniaki, a gdy poczuła smak schabowego miała ochotę go zwrócić. Widząc Justina uważnie się jej przyglądającego postanowiła zjeść chociaż kawałek. Popiła to sokiem by szybciej to przedostało się do żołądka i spróbowała ziemniaków. Dawno ich nie jadła, zapomniała jak smakują. Próbowała zjeść całą surówkę, ale naprawdę nie dała rady. Nawet gdyby chciała nie byłoby takiej możliwości.
***
- Jestem z ciebie dumny.- uśmiechnął się chłopak, gdy byli na dachu szpitala.
Dziewczyna patrzyła na niego zdezorientowana.
- Zjadłaś obiad!- powiedział ucieszony i wyrzucił ręce w powietrze.
- Trochę.- powiedziała cicho.
- Ale zjadłaś, a to już jakiś postęp.- powiedział.
- Chce zapalić.- oznajmiła Lily i wyciągnęła z kieszeni jednego papierosa.
- O nie! Nie będziesz palić.- powiedział stanowczo i wyrwał jej papierosa.
- Oddaj to!- pisnęła, ale to i tak było bardzo cicho.
- Nie będziesz palić przy mnie. Nie! Czekaj, ty w ogóle nie będziesz palić.- wyszczerzył się.
- Nie będziesz mi rozkazywał.- powiedziała lekko poirytowana.
- Będę. Ja pomagam tobie, a ty pomagasz mi, więc cię oduczę.- wyjaśnił.
- No właśnie. Ty pomagasz mi, ja pomagam tobie, więc cię też oduczę palić.- odegrała się.
- Eee, nie to mi się nie podoba.- powiedział zmieszany.
Dziewczyna w tym czasie zabrała mu z ręki jego papierosy i poszła w stronę drzwi wyjściowych.
- Lily! Lily to jest nie fair! Ja nie wytrzymam bez papierosów!
________________________________________________________________________
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńŚwietny! ♥
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jakie to cudowne <3
OdpowiedzUsuńCudowny *.* Lily normalnie rozmawia z Justinem i dzięki niemu się uśmiechnęła ! Niesamowity <3
OdpowiedzUsuń.
OdpowiedzUsuńŚwietny <33
OdpowiedzUsuńŚwietnie, że Lily z nim rozmawiała *.*
OdpowiedzUsuńjest świetny :)
OdpowiedzUsuńCudowny :)
OdpowiedzUsuńRozkręca się <3
Awww rozmawiają ze sobą ♥ Jest coraz ciekawiej ^.^ czekam na nn <33 @roixana
OdpowiedzUsuńheh dobrze mu tak, jak ona nie może palić to i on też nie :D czekam na nn <3 @Gosiankaa
OdpowiedzUsuńRozdział cudo , Lily powoli się "rozkręca" ciekawe co będzie dalej ... czekam nn <333333333333
OdpowiedzUsuńCudowny rozdzial, czekam na nastepny x
OdpowiedzUsuń9yieotgdkfjkrkjktgtkdsrkl cuddddddooo! *O*
OdpowiedzUsuń@Danger12345678
właśnie, przepraszam, zmieniłam user z tamtego na ten-------> @kidrawhxo
Usuńbardzo podoba mi się ten rozdział :)
OdpowiedzUsuńświetny ;)
OdpowiedzUsuńTylko szkoda że krótki :c Słodziacy *.*
OdpowiedzUsuńTylko szkoda że krótki :c Słodziacy *.*
OdpowiedzUsuńjak słodko <3
OdpowiedzUsuńKocham<3<3
OdpowiedzUsuńSuper rozdział czekam na nn ! ;) @NataliaM944
OdpowiedzUsuńkochany *-*
OdpowiedzUsuńKocham to *.*
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz!! Nie mogę się doczekać co będzie dalej xoxo
OdpowiedzUsuńJak zwykle genialny ^^ świetnie czyta się twojego bloga. nie mogę doczekać się następnego rozdziału XD
OdpowiedzUsuńMój ulubiony! @O3Gabriell03 x
OdpowiedzUsuńŚwietne! ! ♥♥
OdpowiedzUsuńJeju jak dużo rozmawiali,aww :3
OdpowiedzUsuńCzekam na nn <3
@scute4
O matko *.* świetny jeszcze ta końcowa akcja ^^
OdpowiedzUsuńKiedy nn?
OdpowiedzUsuńJustin hahaha
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały <3
( http://forbidden-crystal.blogspot.com/ )
Oni są tacy słodcy, jejciu /@pervbenson
OdpowiedzUsuńsuper
OdpowiedzUsuń