środa, 21 stycznia 2015

Rozdział 37

- Amy, jak dobrze cię widzieć.- Susan uścisnęła ją na powitanie.
- Kopę lat.- uśmiechnęła się kobieta.- Co u ciebie?
- Bardzo dobrze, żyję spokojnie. Jest naprawdę dobrze.- odpowiedziała serdecznie.- A u ciebie? Jak zdrowie?
- Dobrze, dziękuję. Teraz czuję się o wiele lepiej od kiedy widziałam Lily, nawet Lauren jest inna. To dobrze na nas wpłynęło.- wyjaśniła.
- Tak, cieszę się, że w końcu postanowiła to zrobić choć nie wiedziałam o tym na początku.- zaśmiała się.
- Jak to?- zmarszczyła brwi Amy.
- Justin często zabiera gdzieś Lily na miasto. Zazwyczaj na spacer, do restauracji ale nie wiedziałam, że odwiedzą was.
- Ohh Justin, miły chłopak. To dzięki niemu w sumie Lily nas odwiedziła i spotkała się z Melanie.-uśmiechnęła się.
- Tak, naprawdę mu dużo zawdzięczamy.- oznajmiła Susan.
- Mamo?
- Lily, witaj kochanie.- podeszła do niej i przytuliła całując w czoło.
- Cześć, możemy iść? Nie chce żebyś tu przebywała i chciałabym to wszystko szybko załatwić.- przetarła dłonie.
- Oczywiście, chodźmy. Do zobaczenia Susan.- pożegnały się i ruszyły do windy.
- Jest Lauren?- zapytała dziewczyna, gdy szły do samochodu.
- Nie niestety.- uśmiechnęła się smutno.- Jest w szkole, ale powiedziała, że jak zdąży to do nas dołączy.
- Świetnie.- uśmiechnęła się.
Dochodziły już do samochodu, gdy Lily się zatrzymała. Mama popatrzyła na nią.
- Przepraszam zapomniałam.- machnęła rękoma.- Możemy pójść pieszo.
- Nie, nie przepraszam po prostu jeszcze się z tym nie oswoiłam. Pojedźmy.- uśmiechnęła się do niej zachęcająco.
- Jesteś pewna? Naprawdę możemy pójść pieszo, to i tak blisko.
- Nie, wsiadajmy. Jeśli mogę jeździć z Justinem to i z tobą też.- wypuściła głośno powietrze i wsiadła.
Zapięła od razu pas i sprawdziła dwa razy czy aby na pewno jest zabezpieczony.
- Wszystko w porządku, naprawdę.- powiedziała, gdy widziała, że mama się jej przygląda.
Kobieta westchnęła głośno i odpaliła silnik. Jechała wolno by nie przestraszyć córki. Wie, że panicznie się boi jeździć samochodem po tym co stało się z Nathanem.
Lily przez całą drogę mocno trzymała się drzwi i jej oddech był przyśpieszony. Co jakiś czas zamykała oczy by się uspokoić.
- Jesteśmy.- powiedziała.
- Więc chodźmy.- powiedziała Lily i wyszły.
Stały przed centrum handlowym.
- Wiesz co chcesz mu kupić?- zapytała matka.
- Tak.- uśmiechnęła się w jej stronę.
Lily złapała się ramienia mamy, gdy szły wzdłuż galerii. Nie jest jeszcze oswojona, jeśli chodzi o tak dużą ilość ludzi. Dopiero się do tego przyzwyczaja.
- W porządku?- zapytała Amy.
- Tak, tak.- odpowiedziała ciężko oddychając.
Nagle zaczęła się pocić i zrobiło się jej słabo.
- Lily...
- Jest dobrze, tylko nie jestem przyzwyczajona.- pokiwała lekko głową.
- Stańmy na chwilę.- powiedziała mama i tak zrobiły.
Wyciągnęła z torebki chusteczki i jej podały, by mogła wytrzeć twarz. Położyła dłoń na jej policzku i pogładziła matczynie.
- Jestem z ciebie dumna.- powiedziała i pocałowała w głowę.
Lily słysząc te słowa uśmiechnęła się. Zaczynała wierzyć, że one są prawdziwe i naprawdę jest z niej dumna z tego, że zaczyna sobie znów radzić.
- Chcesz mu kupić bransoletę? Czy nie jest to trochę gejowskie?- zapytała zdziwiona mama.
- Bransoletę męską, oczywiście.- powiedziała patrząc na męską biżuterię.
- A lubi takie rzeczy?- dopytywała.
- Mamo gdyby nie lubił to bym nawet na to nie wpadła.- odwróciła się w jej stronę.- Ma bransoletkę, którą nosi na prawej ręce. Nie widziałaś?- zapytała.
- A faktycznie coś miał.- przyznała mama.
- Dostał ją kiedyś od swojej siostry.- głos się jej załamał, gdy to wspomniała.
Pamięta ten dzień, gdy zapytała co to za bransoletka. Justin dostał ją od Jazzy trzy lata temu na święta. Jest na czarnym sznurku z srebrną blaszką, na której jest napisane na zawsze twoja mała Jazzy. Nigdy jej nie ściąga.
- Nie wiedziałam, że ma siostrę. To miłe.- uśmiechnęła się.
- Jazzy zmarła dwa lata temu, popełniła samobójstwo po tym jak została zgwałcona.- powiedziała, nie patrząc jej w oczy.
Mama znieruchomiała i aż zakryła usta ręką. Zaczęła się domyślać, że może dlatego Justin potrafi jej pomóc. Bo sam wie jak to jest, przekonał się na własnej skórze.
- Nie wiedziałam.- odparła w końcu.
- Nie miałaś skąd wiedzieć.- wzruszyła ramionami.- Po prostu nie chce żeby kiedyś to przez przypadek wyszło i on nie będzie wiedział jak ma się zachować. Takie sytuacje są najgorsze.- skrzywiła się.
- Oczywiście.- matka szybko kiwnęła głową.- Nie wspomnę o tym.
Lily uśmiechnęła się w podziękowaniu.
Wyszło na to, że zamówiła srebrną, męską bransoletę z wygrawerowanym bez Ciebie nie dałabym rady, dziękuję. Napis jest mały i tylko, gdy się przyjrzy to go widać, ale oni oboje będą wiedzieć zawsze, że on tam jest.
Chodziły również po innych sklepach. Mama uparła się, że chce kupić Lily nowe ciuchy i wszystko czego jej brak, więc chodziły, szukały. Dołączyła do nich Lauren, z którą poszły później do jednej kawiarni w galerii i zamówiły sobie po kawie i ciastku.
- Brakowało mi tego.- odparła Lauren po czym odchyliła się na krześle.
- Yhym, mi też.- odparła Lily i się uśmiechnęła.


07 styczeń 2014

Wciąż czuję na skórze jego dotyk, ten prąd, który przeszedł przez nasze ciała. To jak mnie wtedy zatrzymał w windzie by przeprosić i jak dzień przed tym złapał moje nadgarstki i ze złością i smutkiem powiedział, że mam już tego więcej nie robić. Nie wiem jak mam to nazwać, ale to było miłe uczucie. W końcu ktoś się zaczął tak jakby się mną troszczyć, nie chodzi tu o Kate czy Susan... To chłopak, przystojny, który nie powinien nawet na mnie patrzeć a co dopiero się odzywać.
No bo jak można rozmawiać z taką wariatką jak ja?

*sześć dni później*

- Hej.- chłopak poczuł owijające się ręce wokół jego torsu.
Odwrócił się i zobaczył uśmiechniętą Lily.
- Oh, hej kochana.- schylił się by ją pocałować.
- Bądź gotowy o osiemnastej, dobrze?
- Ale ja pracuję do dwudziestej.- zmarszczył brwi.- Dlaczego w ogóle?
- Dzisiaj kończysz wcześniej i pamiętaj im mniej wiesz tym lepiej śpisz.- pocałowała go w policzek i poszła.
Chłopak stał zdezorientowany.
Co się przed chwilą stało?
- Susan!- zobaczył przechodzącą kobietę, więc szybko do niej podszedł.
- Tak?
- Kończę dzisiaj o osiemnastej? Są jakieś szkolenia czy coś?- dopytywał.
- Ahh tak, ale nie ma żadnych szkoleń.- uśmiechnęła się.
- Co?- stał ze zdziwioną miną.- Co się tutaj dzieje?
- Wszystkiego najlepszego Justin.- przytuliła go.
- Dziękuję.- powiedział nadal w szoku.
- Nie myśl tak o tym.- zaśmiała się.- Dziś są twoje urodziny, właśnie już nie jesteś nastolatkiem.- pyrgnęła go w klatkę.
- No to żeś mnie pocieszyła.- westchnął.
- Nie martw się jestem pewna, że ci się spodoba.- uścisnęła jego ramie i poszła.
- Co ma mi się spodobać?- odwrócił się w stronę odchodzącej kobiety, ale nie uzyskał odpowiedzi.
Wypuścił głośno poirytowany powietrze.
- Czy w tym szpitalu zawsze musi być wszystko takie tajemnicze?- powiedział sam do siebie.

***

- Cześć Justin.- usłyszał za sobą głos, który go zaczynał irytować.
- Cześć.- mruknął nawet się nie odwracając, ale chwilę później poczuł rękę na ramieniu przez co się odwrócić.
Stała tam Camil.
- Wszystkiego najlepszego przystojniaczku.- zaśmiała się.
- Taa, dzięki.
- Hej, chyba nie jesteś zły jeszcze za tamtą sytuację co?- wydęła wargi.
- W sumie to jestem.- złapał jej rękę by zabrać ze swojego ramienia i uśmiechnął się bez humoru po czym poszedł.
- Justin!- szedł wzdłuż korytarza i odwrócił się słysząc znów swoje imię.
Szła Kate z uśmiechem na twarzy.
- Nie! Kate, jeśli ty też chcesz mi życzyć wszystkiego najlepszego to daruj sobie proszę, mam już dość.- zatrzymał ją ręką.
- Ohh no weź.- zrobiła minkę szczeniaczka.- No chodź.- stanęła i zachęciła go ręką żeby podszedł.
- Nie.- jęknął.
Znów kiwnęła ręką i z wielkim wysiłkiem chłopak podszedł i od razu został zamknięty w uścisku.
- Więc mój podopieczny życzę tobie czego tylko chcesz, żebyś nadal był taki śliczniutki.- złapała go za policzki.- Oh niedługo ci zmarszczki wyjdą, ale tym się na razie nie martw.
- Kate...
- Żartuję.- zaśmiała się.- Wszystkiego najlepszego.- uścisnęła go matczynie i ucałowała w policzek.
- Dziękuję Kate...- nie skończył dokończyć, bo Jackob wskoczył mu na plecy.
- Najlepszego byku!- krzyknął.
- Proszę zabijcie mnie.- jęknął.
Kate zaśmiała się głośno.

***


Dochodziła właśnie osiemnasta, gdy Justin jechać do Lily. Miał być na osiemnastą, więc będzie choć nie wie o co chodzi. Nie wie czemu, ale denerwował się. Nie lubi żyć w niepewności.
- O jesteś już!- ledwo wszedł do jej pokoju a ona już czekała na niego.
Była w szlafroku, włosy miała ładnie uczesane, pewnie prostowała. Zrobiony makijaż i czuć było piękne perfumy.
- Taak.- przytaknął nie pewnie.
- Masz, ubierz to.- podała mu ciuchy.
- Co to jes.. Czy to moja koszula?- zmarszczył brwi i na nią spojrzał.
- Tak to twoja koszula i marynarka. A teraz idź bo nie mamy czasu.- popędzała go.
- Mogę chociaż wiedzieć co tutaj się dzieje?- zapytał odwracając się w jej stronę.
- Nie.- pocałowała go w usta i wepchnęła do łazienki zamykając za nim drzwi.
Chłopak przebrał się tak jak mu kazano i poprawił jeszcze w lustrze fryzurę. Zastanawiał się skąd wzięła jego rzeczy. Nie mogła ich wziąć sama bo przecież nie wie gdzie mieszka i nie miałaby jak wejść. Chciał już jej zadać to pytanie, gdy tyko wyszedł z łazienki, ale stanął jak wryty patrząc na nią.
Miała na sobie czarną sukienkę, która podkreślała jej figurę i wysokie buty, na których była prawie jego wzrostu.
Otworzył buzię chcąc coś powiedzieć lecz nic z jego ust się nie wydobyło.
- I jak?- zapytała niepewnie.- Nie czuję się w tym w stu procentach komfortowo, ale to dlatego, że dawno nie nosiłam takich ciuchów.
- Nie, nie.- podszedł do niej.- Wyglądasz pięknie.
Dziewczyna uśmiechnęła się lekko.
- Mogę wiedzieć na jaką to okazję?- objął ją w talii.
- Dziś są twoje urodziny.-wyznała.
- I to dla mnie?- podniósł brwi przyglądając się jej uważnie.
Kiwnęła głową.
- Dla mnie zawsze wyglądasz pięknie.- powiedział i zbliżył się do niej by pocałować, ale on się odsunęła.
- To nie wszystko!- powiedziała szybko i podeszła do szafy.
Wyciągnęła z niej małe pudełeczko i podeszła do niego, wręczając mu.
- Wszystkiego najlepszego.- uśmiechnęła się niepewnie.
Chłopak rozpakował prezent i ujrzał piękną, męską bransoletę. Zobaczył wygrawerowany na niej napis.
- Lily...
- Shh.- uciszyła go i złapała za nią by mu ją nałożyć.- To prezent, nie tylko na urodziny. Chciałam podziękować za to co dla mnie robisz.- wyznała.
- Dziękuję, to najlepszy prezent.- pochylił się i wpił w jej usta.
Pocałunek był słodki, ale też namiętny.
- Ale to też nie wszystko.- wyznała odsuwając się od niego chwilę później.
- Jak to nie? Jest coś jeszcze? O mój Boże...
- Chodź, co ci się spodoba.- zaśmiała się i pociągnęła go za rękę w stronę windy.
Zjechali na dół i wyszli na parking.
- Nie jedziemy moim samochodem?- zapytał zdziwiony.
- Nie byłaby to niespodzianka gdybyś ty powadził.- wyjaśniła.
Podeszli do białego mercedesa, w którym już siedziała mama i siostra Lily.
- Dzień dobry, cześć Lauren. - powiedział, gdy wsiadł.
- Cześć Justin, wszystkiego najlepszego!- powiedziała od razu mama, a za nią Lauren.
- Dziękuję.- odpowiedział i popatrzył przerażony na Lily na co ona się tylko zaśmiała i złapała jego rękę.
Na dworze było już dość ciemno. Jechali z dwadzieścia minut zważywszy na korki.
- Jesteśmy.- oznajmiła mama, gdy się zatrzymała.
Lily i Justin wysiedli.
- Pani nie idzie?- zapytał.
- Ohh ja już jestem za stara, a Lauren za młoda.- zaśmiała się kobieta.
- Wcale nie.- oburzyła się córka a wszyscy się zaśmiali.
- W takim razie do zobaczenia.
- Bawcie się dobrze!- krzyknęła jeszcze kobieta przez okno i odjechała.
- Możesz mi kochanie powiedzieć co ty knujesz?- zapytał ją, gdy stali przed klubem.
- Idziemy się zabawić, chyba nie chciałeś spędzić swoich dwudziestych urodzin w pracy, prawda?
- Tak, ale nie wiedziałem, że chcesz iść do klubu.- skrzywił się.
- Spokojnie, dam radę.- uśmiechnęła się i pocałowała go w policzek.
- Wiesz, kocham tą stronę ciebie.- uśmiechnął się i ociągnął ją lekko w stronę wejścia.
Dziewczynie serce zaczęło bić szybciej. Właśnie wyznał, że ją kocha. To znaczy nie dosłownie, ale jej część, czyli tak jakby ją.
O Jezu.
- Jesteś pewna?- zapytał jeszcze upewniając się.
- Właź tam.- popchnęła go do środka.
Było ciemno. Muzyka nie grała. Coś tutaj nie grało...
- Nie uważasz, że jest tu za ci...- nie skończył dokończyć bo nagle kolorowe lasery się włączyły, głośna muzyka i pojawił się tłum ludzi.
- WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!- krzyknęli jednocześnie a chłopak wbił się w osłupienie.
Wszyscy stali i gwizdali, bili brawo, zaczęli śpiewać sto lat i pojawił się wielki tort a kształcie dwudziestki. Ktoś go pchał na wózku. Dopiero później zobaczył, że to jego najlepszy przyjaciel Ryan.
- O nie!- krzyknął wesoły i podszedł do niego ściskając mocno.
Dawno się nie widzieli.
- Najlepszego Bieber!- krzyknął kumpel.
- Stary co ty tutaj robisz? Boże, dzięki.- poklepał go po plecach.- Co tutaj się w ogóle dzieje?
- Zapytaj swojej wspaniałej dziewczyny. Postarała się.- uśmiechnął się i pokazał w kierunku gdzie stała Lily z Melanie.
- Melanie!- podszedł do nich.
- Cześć Justin, najlepszego!- krzyknęła go muzyka była taka głośna.
- Dzięki!- przytulił ją.
- Zostawię was samych.- powiedziała i oddaliła się w stronę Ryana.
Zaczęli ze sobą rozmawiać. Justin i Lily patrzyli na nich. Chłopak zobaczył wszystkich swoich znajomych, nawet Jackob był. Nic mu w pracy nie powiedział! W końcu chłopak odwrócił się w jej stronę i spojrzał prosto w jej oczy.
- To wszystko twoja sprawka?- zapytał na co kiwnęła głową.- Już wiadomo skąd wzięłaś moje ciuchy.
Zaśmiała się.
- Ryan ma dodatkowy klucz do twojego mieszkania. Dużo mi pomógł, załatwił twoich znajomych i w ogóle.- wyjaśniła.
- Byłaś na tyle odważna by z nim rozmawiać? Żeby to wszystko zorganizować?- przyjrzał się jej uważnie.
- Chyba tak.- uśmiechnęła się nieśmiało.
- Jesteś niesamowita.- przyciągnął ją do siebie i mocno przytulił.
- Nie przesadzaj.- odsunęła się od niego lekko.
Patrzył na nią z podziwem.
- Boże jak ja ciebie kocham.- powiedział w końcu a ona stała z lekko rozchylonymi ustami uważnie na niego patrząc.
Złapała go na marynarkę i mocno przyciągnęła, wpijając się w jego usta. Chcieli oddać w nim wszystkie swoje uczucia. Podziękować za wszystko.
- Kocham cię.- powiedziała, gdy się odsunęła.
On oparł swoje czoło o niej, stali z zamkniętymi oczami ciężko oddychając.
____________________________________________

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

33 komentarze:

  1. AAAAA! Wreszcie nowy rozdział! :D
    A co do rozdziału to o matko, ile tam się działo teraz :o Ale końcówka to po prostu, ahhhhh! <3
    Do następnego!
    @asielolo

    OdpowiedzUsuń
  2. Awww jak słodko. Lily jest wspaniała. No i ten koniec ❤
    Jak ja się ciesze, że dodałaś rozdział. Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku ale oni są cudowni! Oby się wszystko ułożyło :) do następnego ✌

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaa genialny!! Kocham ❤

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham. Boskie. Cudowne.

    OdpowiedzUsuń
  6. jakie kochane. Genialny rozdział *,*

    OdpowiedzUsuń
  7. Swietnyyy! Tak dlugo na niego czekalam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. W końcu powiedzieli sobie te dwa magiczne słowa.Rozdział niesamowity czekam na następny.KOCHAM CIE HHEHE

    OdpowiedzUsuń
  9. Awwww słodki rozdział :) Strasznie się cieszę że im się układa :) / @Vejtaszewska

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudny!! Aaa ^^ <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Super rozdzial kochana, czekam na nastepny ❤

    OdpowiedzUsuń
  12. Omg! Czy to stało się naprawde? Najlepszy rozdział ever! Kc <3

    OdpowiedzUsuń
  13. OMG! Dopiero zaczęłam czytać to ff i muszę stwierdzić: WOW! Kocham je! Gratuluję i zazdroszczę takiego talentu w pisaniu opowiadań! Serio. Dziękuję, że je piszesz! Mam nadzieję, że oni oboje nie zapomną o sobie jak wyjdą ze szpitala. Życzę weny! I LOVE U SO MUCH! ~ Mrs.Bieber

    OdpowiedzUsuń
  14. jejuuu:(czekam na nastepny<3

    OdpowiedzUsuń
  15. Cześć, jeśli lubisz czytać fan fiction to zapraszam do siebie http://utracone--wspomnienia.blogspot.com/ jeśli przeczytasz napisz komentarz i weź udział w ankiecie po lewejs tronie x

    OdpowiedzUsuń
  16. Cudownyy<3 Jesteś wspaniała, dziękuje ♥
    To zakończenie !!<3

    OdpowiedzUsuń
  17. Ooo w końcu! :D rozdział za**bisty kocham ♡ zakończenie najlepsze :D Czekam już na następny <3 ♥

    OdpowiedzUsuń
  18. Ooo kiedy następny? Ja tu umierrram z ciekawości co dalej!!!

    OdpowiedzUsuń
  19. Kiedy następny tak dawno nie bylo 😢

    OdpowiedzUsuń
  20. Rozdział jest wspaniały i czekam na następny. dobrze że im się układa. :) ale mogłabyś dodać nowy rozdział bo dawno nie było. ;/ pozdr i zycze weny :)

    OdpowiedzUsuń
  21. czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  22. Kiedy będzie kolejny rozdział? Mam nadzieje, ze szybko :(

    OdpowiedzUsuń
  23. Kiedy nastepny? :( -.-

    OdpowiedzUsuń
  24. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń