Tylko jedna osoba cały czas próbuje pokrzyżować im plany.
- Nie lubię jej, naprawdę.- wyznaje Lily, gdy stoją przed szpitalem i omija ich Camil.
- Nie lubisz chyba żadnej dziewczyny, z którą rozmawiam, co?- zaśmiał się chłopak.
- Tak, to znaczy nie. Jestem zazdrosna, ale ona po prostu mnie irytuje, jest straszna.- żali się.
- Też za nią nie przepadam, ale cóż.- westchnął.
- Proszę cię- prychnęła.- Schlebia ci to, że się do ciebie klei.
- Co?- zmarszczył brwi.- Nigdy w życiu, ona w ogóle nie jest w moim typie.- wyjaśnił oburzony.
- A kto jest?- zapytała patrząc na niego.
- Ty.- uśmiechnął się i schylił się by pocałować.
*7 dni później*
- Co znowu Camil?- zapytał znudzony.
- Mógłbyś mi pomóc? Bo muszę wziąć leki z szafki a nie dosięgam.- wydęła usta.
Zirytowany przewrócił oczami, ale postanowił jej pomóc.
- No więc jak urodziny?- zakręciła kosmyk włosów za ucho.
- Już pytałaś, dobrze.
- Tylko dobrze? Myślałam, że Lily się bardziej postara.- prychnęła.
- Było bardzo dobrze, uwierz lepiej być nie mogło.- odwrócił się w jej stronę i podał karton z lekami po czym wyszedł z pomieszczenia.
Dziewczyna szybko odłożyła na bok pudło i pobiegła za nim.
- Ale Justin!
- Camil czego chcesz?- odwrócił się gwałtownie w jej stronę tak, że dziewczyna prawie na niego wpadła.- Cały czas się do mnie przymilasz, potrzebujesz czegoś?
- Tak! Po co w ogóle z nią jesteś skoro możesz mieć mnie!? Jestem od niej lepsza, mam poukładane w głowie w porównaniu z nią!- zaczęła wymachiwać ręką.
- Co ty w ogóle mówisz?- zapytał zdenerwowany.
Kłócili się na środku korytarza. Niektórzy pacjenci i pielęgniarze widzieli ich, w tym Jackob. Stał i patrzył jak to się skończy.
- Jestem z nią bo ją kocham a ciebie nie chce zrozum to wreszcie! Nie, nie jesteś od niej lepsza i nie będziesz, a z tym ostatnim to bym się na twoim miejscu dobrze pomyślał, bo to chyba ty powinnaś tu być.- odpowiedział poirytowany i coraz bardziej zły.
- Jak możesz!? Zawsze dostaje to czego chce!- krzyczała.
- Najwidoczniej nie zawsze.- wzruszył ramionami i odwrócił się by odejść.
- Jeszcze nie skończyłam!- złapała go za przedramię i chciała odwrócić, ale jej się wyrwał.
- Wariatka.- powiedział.
Gdy oni wciąż się kłócili Lily postanowiła odwiedził Justina. Wiedziała, że nie może wychodzić na inne odziały, ale chłopak już prawie kończył a to nie byłby pierwszy raz jak się do niego wymknęła.
Wsiadła w windę i, gdy już dojeżdżała na piętro, które chciała słyszała jakieś krzyki. Zmarszczyła brwi, jakby słyszała głos Camil i... Justina?
Wszystko byłoby dobrze gdyby nie to, że pojawiła się w najgorszym momencie.
- Nie jestem wariatką! Ze mną będzie ci lepiej!
- Nie mów nawet takich rzeczy!- odwrócił się znów bardzo gwałtownie i w tym czasie pojawiła się Lily obok Jackob'a. Odwal się ode m...- nie skończył mówić, gdy dziewczyna rzuciła się na niego i pocałowała.
Wszystko było jak w zwolnionym tępię.
Justin odepchnął ją od siebie dysząc z wściekłości, dziewczyna patrzyła przed siebie z cwanym uśmiechem. Chłopak odwrócił się i zobaczył Jackoba i Lily. Już chciał do niej podejść, ale ona rzuciła się w stronę blondynki. Jackob nie zdążył jej złapać. Chwilę później uśmiech z twarzy Camil zniknął i zastąpił je strach. Lily pięść wylądowała na jej twarzy, druga ręka ciągnęła za włosy. Chłopaki rzucili się do ratunku. Pojawili się ochroniarze.
- Ty suko! Zostaw mojego chłopaka! Zdzira!- krzyczała w niebo głosy Lily.
- Lily! Kochanie przestań! Zabijesz ją!- krzyczał Justin.
- Zabierzcie ją!- darła się Camil a krew jej się sączyła z nosa.
Ochroniarze rozdzielili je, chwilę później pojawiła się Susan i ja widok krwi na posadzce i dziewczyn otworzyła szeroko oczy.
- Co tu się dzieje!? Czemu Camil krwawi i czemu Lily tu jest!?- jej zdenerwowanie rosło.- Zabierzcie ją na ostatni oddział.- zwróciła się do ochroniarzy wskazując na Lily.
- Lily.- szepnął Justin, gdy ją prowadzili, ale ona nawet na niego nie spojrzała.
- Justin! Na rozmowę, Jackob zajmij się Camil, wezwijcie kogoś niech to sprzątnie.- skrzywiła się.
Dziewczyna jadąc widną, podtrzymywana przez ochroniarza w razie jakby miała się szarpać zaczęła płakać. Emocje powili z niej schodziły a łzy leciały mimowolnie. Ten widok był straszny. Jej miłość całowała się z najgorszą osobą świata. Jej świat zaczął się zapadać.
Ochroniarz zaprowadził ją do pokoju i zamknął na klucz. Nie wytrzymała. Wybuchła płaczem. Krzyczała, ciągnęła się za włosy, zaciskała zęby.
Dostała ataku po tak długiej przerwie.
A myślała, że już będzie dobrze.
Nie wiedziała co robić a znała na to jeden najskuteczniejszy sposób. Poszła do łazienki i wyjęła z kosmetyczki maszynkę, którą Susan miesiąc temu pozwoliła jej mieć bo myślała, że to już się skończyło.
Myliła się.
Rozwaliła ją na tysiąc kawałków, ale tylko ten jeden był jej potrzebny. Chwyciła go i zbliżyła do ręki.
Jedna.
Druga.
Trzecia.
Ciało zaczęło się rozluźniać. Przestała krzyczeć. Ciało wciąż lekko drżało. Ciepła krew spływała po ręce dając ukojenie.
***
W tym samym czasie Justin rozmawiał z Susan nieświadomy tego co się dzieje dwa piętra wyżej.
- Co tu się do cholery działo? I co tu robiła Lily?- zapytała kobieta.
- Lily szła mnie odwiedzić, bo niedługo kończyłem...
- Przecież ona nie może sama opuszczać oddziału.- warknęła.
- Wiem, wiem, ale umówiliśmy się wcześniej. Miałem czekać na nią przy windzie i, gdy szedłem zatrzymała mnie Camil. Chciała żebym jej pomógł, więc się zgodziłem.- zacisnął szczękę.
- I co się stało dalej Justin?- naciskała Susan.
- Zaczęła gadać jakieś bzdury, że to ja powinienem z nią być. Sprawdzałaś jej akta, na pewno jest zdrowa psychicznie?- zmarszczył brwi.
- Justin, nie zmieniaj tematu.- powiedziała wściekła.- Co się stało dalej?
- Krzyczała, chciała mnie zatrzymać, bo nie chciałem jej słuchać, ale się jej wyrwałem. A później jak się odwróciłem zły i chciałem jej powiedzieć żeby się odwaliła to...- przerwał i spuścił głowę.
- To co Justin?
- Pocałowała mnie.- powiedział cicho.
- I Lily to widziała.- dodała.
- Tak. Rzuciła się na Camil, chcieliśmy je oddzielić ale pojawiła się ochrona.
- O mój Boże.- zakryła usta ręką.
Justin jakby miał przeczucie, że stało się coś złego.
- Muszę iść do Lily.- powiedział po chwili.
- Nie jestem pewna czy to dobry pomysł.- odezwała się kobieta.
- Ona mogła sobie coś zrobić.- oznajmił.
- Nie miałaby czym.
- Jesteś pewna?- dodał i po chwili przypomnieli sobie, że Susan dała jej maszynkę.
- Cholera!- krzyknęli jednocześnie i rzucili się pędem do windy.
Wydawało się jakby winda stała w miejscu i nie chciała jechać robiąc im nazłość. Gdy się zatrzymała chłopak wybiegł z niej jak drzwi się jeszcze dobrze nie otworzyły.
- Zamknięte.- oznajmił próbując otworzyć.
- Mam klucz.- powiedziała spanikowana i podała mu pęczek kluczy.
Szybko znalazł od pokoju 110 i otworzył.
Wszystko wyglądało normalnie. Pościelona łóżko, wszystko poukładane, książki na biurku.
Ale drzwi od łazienki były szeroko otwarte. Justin szybko tam pobiegł.
Dziewczyna siedziała oparta o ścianę cała we krwi.
- Kurwa mać!- schylił się do niej i zabrał jej z ręki ostrze.
Rzucił je gdzieś na bok.
- O Chryste.- wciągnęła głośno powietrze Susan.
- Gdzie jest do cholery Kate!?- zapytał chłopak.
- Ma dzisiaj wolne, idę po kogoś innego.- powiedziała pośpiesznie i wyszła.
- Kochanie, Boże dlaczego to zrobiłaś, obiecałaś.- powiedział do niej i przytulił do siebie.
- A ty powiedziałeś, że mnie nigdy nie zostawisz- szlochała.
- Nie zostawiłem. Jestem tu.- przytulił ją mocniej.
- I nie zranisz.- chlipała.
- Zraniłem cię?- głos mu się załamał.- Tak, wiem nie muszę pytać. Przepraszam misiu, to ona mnie pocałowała, ale nie chce się tłumaczyć.- westchnął i pocałował ją w głowę.
- Mam ochotę cię odepchnąć, skrzyczeć i powiedzieć żebyś sobie poszedł- powiedziała po chwili.- Ale nie potrafię.- znów zaczęła płakać.
- Kocham cię bardzo i nie chce żebyś mnie zostawiała. Ostrzegałaś mnie przed nią a ja mówiłem żebyś nie przesadzała, przepraszam.- znów pocałował ją w głowę, gdy nagle pojawiła się jedna z pielęgniarek i kucnęła koło niej, ale chłopak ją powstrzymał.
- Ja się tym zajmę.- oznajmiał.
Kobieta spojrzała na Susan, ale ona tylko kiwnęła głową by oddała mu pałeczkę i obie wyszły.
Justin opatrywał jej rany i serce mu miękło, gdy patrzył jak zaciska zęby z bólu.
- Już nigdy tego nie zrobisz, nigdy rozumiesz? Jeśli to zrobisz jeszcze raz odejdę od ciebie- powiedział.- Nie potrafię patrzeć jak cierpisz.- szepnął.
A ona siedziała cicho bo wiedziała, że to nie są już żarty.
______________________________________________
- I nie zranisz.- chlipała.
- Zraniłem cię?- głos mu się załamał.- Tak, wiem nie muszę pytać. Przepraszam misiu, to ona mnie pocałowała, ale nie chce się tłumaczyć.- westchnął i pocałował ją w głowę.
- Mam ochotę cię odepchnąć, skrzyczeć i powiedzieć żebyś sobie poszedł- powiedziała po chwili.- Ale nie potrafię.- znów zaczęła płakać.
- Kocham cię bardzo i nie chce żebyś mnie zostawiała. Ostrzegałaś mnie przed nią a ja mówiłem żebyś nie przesadzała, przepraszam.- znów pocałował ją w głowę, gdy nagle pojawiła się jedna z pielęgniarek i kucnęła koło niej, ale chłopak ją powstrzymał.
- Ja się tym zajmę.- oznajmiał.
Kobieta spojrzała na Susan, ale ona tylko kiwnęła głową by oddała mu pałeczkę i obie wyszły.
Justin opatrywał jej rany i serce mu miękło, gdy patrzył jak zaciska zęby z bólu.
- Już nigdy tego nie zrobisz, nigdy rozumiesz? Jeśli to zrobisz jeszcze raz odejdę od ciebie- powiedział.- Nie potrafię patrzeć jak cierpisz.- szepnął.
A ona siedziała cicho bo wiedziała, że to nie są już żarty.
______________________________________________
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
O moj Boże ! Popłakałam się :c głupia Camila ugh ! Prosze, niech Justin i Lilybeda razem ;) ❤ to jest najlepsze ff jakie kiedykolwiem czytałam. @invanilie
OdpowiedzUsuńWszystko było by dobrze gdyby nie Camil... ale nie wszystko musi być kolorowe ;)
OdpowiedzUsuńByło tak pięknie, za pięknie... Musiało się coś stać. Nie spodziewałam się tego, że Lily znów do tego wróci. Mam nadzieje, że szybko z tego wyjdzie.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Z niecierpliwością czekam na następny. :) /@bizzlessmile
(:
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetny rozdział. Aż brzuch rozbolał mnie z tego napięcia xD
OdpowiedzUsuńAle rozdziały mogłyby być częściej.
To jest najlepszy blog jaki kiedykolwiek czytałam *.* Z niecierpliwością czekam na następny ;3 /J.
OdpowiedzUsuńTa Camill to jebana suka. Biedna Lily, a wszustko tal dobrze się układało. Rozdział jak zawsze niesamowity, genialny, cudowny. Czekam na następny.💜💜
OdpowiedzUsuńPodoba mi sie :D
OdpowiedzUsuńKocham. Kocham. Kocham. ❤❤❤❤❤❤❤❤❤
OdpowiedzUsuńPisz szybko kolejny bo nie wytrzymam no :x :p weny ;)
OdpowiedzUsuńboze kocham to
OdpowiedzUsuńserio piekny rozdzial
camil mnie wkurwila
ale musze
Zapraszam na zwiastun https://www.youtube.com/watch?v=hlPxuxXZImE&spfreload=10 fanfiction http://darkness-is-my-enemy.blogspot.com/
świetny xx
OdpowiedzUsuńOjej :/ po coo? bylo juz tak dobrze :///
OdpowiedzUsuńJeeejuuu! Nie! A miało być już tak dobrze. Ja czuję, że Camil jeszcze coś wykombinuję i następnym razem nie będzie tak wesoło, jak teraz... Jezu, boje się o nią. :/
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego i znów mam cichą nadzieję, że dodasz go prędko!
xx @ClaudiaMaslowx ♥
potrzebuje kolejnego tozdzialu bozrrrdmkd
OdpowiedzUsuńOMG! No to się porobiło. Super rozdział nie mogę doczekać się następnego.
OdpowiedzUsuńO Boże...mialo juz byc wszystko wporzadku! Swietny rozdzial czekam nn:*
OdpowiedzUsuńŚwietny !
OdpowiedzUsuńByło tak pięknie.. Aż do momentu ;/ Camil ughh !! :x
OdpowiedzUsuńnaprawdę świetny rozdział. :3 czekam na
Następny <3
Chce już nastepny kochanie. ^^
OdpowiedzUsuńŚwietny <3!!!!
OdpowiedzUsuńcudowne jest to ff, jak Justin chce jej pomoc i to jak ja kocha ❤ czekam nn❤
OdpowiedzUsuńTak bardzo genialny ♥
OdpowiedzUsuńŚwietne ff.
Czekam na nn ♥
Genialny. Kiedy kolejny?
OdpowiedzUsuńKiedy nastepny rozdzial? Tyle czekamy..
OdpowiedzUsuńDrama! Dlaczego w takim momencie?
OdpowiedzUsuńCzekam nn!
kiedy nn..
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńVery Informative page, I hope it will be useful for all of us. Thanks for sharing it with us, Please visit our small health blog Natural Health Tips for Living Healthy.
GE 12L