czwartek, 18 sierpnia 2016

Rozdział 50

Minął cały lipiec i zaczął się właśnie sierpień. Miesiąc, w którym Lily miała opuścić szpital.
Ale czy na pewno?

Układało im się bardzo dobrze. Justin już nie pracował w szpitalu, ale codziennie przyjeżdżał odwiedzać dziewczynę. Mimo, że był już wolny od trudnych pacjentów i narzekań Susan, tęsknił za tym miejscem. Był codziennie racja, ale to już nie było to samo. Jego kara została wykonana za czym idzie brak aresztu.

Ich życie zmieniło się bardzo. Justin bywał pare razy w tygodniu w domu rodzinnym. Jeździł z ojcem na mecze o doradzał mu, jeśli chodzi o jego drużyny. Tata zachęcał syna by wrócił do sportu. Widział w nim wielkiego hokeistę, takiego jakim chciał zostać. Justin upierał się przy swoim mówiąc, że nie ma na to czasu i nie jest w formie. Jednak prawdą było to, że chciał znowu grać. I to bardzo. Wahał się, ponieważ musiałby iść na Yale, co skutkowało rozłąką z Lily. Dostał się na Stanford, ale inżynieria to nie było do końca to czego chciał.

Stan zdrowia Lily polepszył się. Przynajmniej tak wskazywały wyniki, lecz jej organizm nie był czasem posłuszny. Nie raz rozmazywał jej się obraz i zrobiło duszno. Bardzo często spala zanim pojawiał się Justin i myliło ją. Wykluczyła ciąże bo zrobiła test i bierze tabletki. Nie mówiła o tym nikomu bo bała się, że nie pozwolą jej wyjść. Za długo na to czekała.

Ale dziś było ważne święto. Lily kończyła swoje osiemnaste urodziny. Na ten dzień była w domu z rodziną. Pojawiła się rownież Melanie i rodzine Justin'a wraz z Jaxon'em. Lily zaprosiła jeszcze Kate, ale Susan niestety przyjść nie mogła, ponieważ musiała być cały czas w szpitalu.
Zjedli obiad, deser i pojawił się piękny, duży tort. Dostała prezenty, wcale nie tanie i potarzała przez cały czas, że nie musieli się wysilać. Mama się postarała by urządzić ten dzień. Wszystko było zapięte na ostatni guzik.

Wieczorem poszła ze znajomymi do pubu. Zrobili jej niespodziankę. Była ucieszona, że pamiętali. Bardzo dobrze spędziła ten wieczór. Nie chciała hucznych urodzin i była wdzięczna Melanie, że ta się tego domyśliła. Tylko najbliżsi znajomi.
Gdy wracali do szpitala Justin poszedł po coś do bagażnika.

- Justin wszystkie prezenty już odwieźliśmy do domu.- krzyknęła z przodu dziewczyna.

Chłopak poszedł do niej z pięknie zapakowanym pudełkiem i wręczył jej.

- Najlepsze zawsze na koniec- zaśmiał się.- Nie chciałem przy wszystkich.

Lily niepewnie otworzyła pudełeczko i spojrzała na chłopaka spod rzęs.

- Justin, ja- ja nie mogę te...

- Nic nie mów. Możesz, oczywiście, że możesz.- pokręcił głową.

Dziewczyna patrzyła na piękny złoty łańcuszek z zawieszką w kształcie serca wykonaną z brylantów. Miała wrażenie, że byłby w stanie oświetlić cały Nowy Jork.
Był przepiękny.

- Pozwól- wziął go w ręce a dziewczyna się odwróciła i podniosła ręką włosy by mógł go zapiąć.- Chce żebyś o mnie pamiętała, gdy na niego spojrzysz i wiedziała jak bardzo cie kocham.- mówił prosto do jej ucha.

Ona odwróciła się w jego stronę ze łzami w oczach. Wygladała pięknie w białej rozkloszowanej sukience przed kolano, szpilkach i czerwonych ustach. Kobieco, ale z klasą i zarazem seksownie.

- Dziękuje- wychlipała.- Też ciebie kocham. To najlepszy prezent jaki mogłam dostać. Zawsze będę go nosić.- objęła jego szyję i wtuliła się.

Złączyli swoje usta w namiętnym pocałunku.

- Lepiej idź bo Susan będzie zła. I tak już jesteś spóźniona.- powiedział, gdy się od niej odsunął.

Ostatni raz pożegnała  go i poszła do środka. Gdy jechała windą zakręciło jej się w głowie. Szum powrócił i zrobiło jej się strasznie duszno. Zaczęła brać większe wdechy by jej przeszło, ale na nic. Musiała jak najszybciej udać się do łóżka. Zrozumiała, że najwyższy czas powiedzieć komuś o tym. Po drodze spotkała Kate. Szybko ją ominęła i poszła do pokoju. Kobieta widząc dziwne zachowanie dziewczyny poszła za nią i zobaczyła, że Lily leży już w łóżku.

- Lily co się dzieje? Jesteś pijana czy coś cie boli?- podeszła do łóżka.

- Wszystko okej.- powiedziała powoli.

- Lily- dotknęła czoła dziewczyny, ale nie miała gorączki.- Zawołam lekarza.- oznajmiła, ale ją powstrzymała.

- Nie! Kate, proszę nie.- złapała ją za rękę.

- Powiedz mi co się dzieje.- usiadła na łóżku a Lily żeby ją dobrze widzieć usiadła i się oparła.

- Od jakiegoś czasu jest mi słabo czasem, ale to nic. Po chwili przechodzi.- wyjaśniła w skrócie.

- Lily musze o tym powiedzieć. Niedługo wychodzisz, musisz być zdrowa.- ostrzegła.

- Wiem, dlatego nic nie mów, proszę cie. To pewnie stres.- odpowiedziała szybko.

- Dziewczyno wpędzisz mnie w tarapaty.- podkręciła głową.- Jak następnym razem będziesz się źle czuła od razu do mnie przyjdź.

- Przyjdę, dziękuje.- pokiwali głową.

- Przyniosę ci jakieś tabletki. Połóż się.- pocałowała ją w czoło.

Lily leżała w łóżku, gdy kobieta szykowała leki. Przestraszyła się. Była pewna, że jej obawy poszły w niepamięć, bo przecież już wszystko było prawie okej. Wyniki się polepszyły.
Myliła się.

Następnego dnia już nic nie czuła. Mogła normalnie oddychać, tylko lekko głowa ją pobolewała, ale tłumaczyła to niewyspaniem. Ciężko jej było wstać z łóżka, ale nie mówiła o tym Kate. Wolała to przemilczeć.

I tak z dnia na dzień czuła, że uchodzi z niej życie. Przy Justin'ie udawała twardą. Jakby nic jej nigdy nie dolegało, ale chłopak dziwił się, gdy cztery dni po urodzinach krzyknęła z bólu w łazience. Szybko tam poszedł i wpadł jak burza przez drzwi. Dziewczyna była opęta o umywalkę i trzymała rękę na wysokości żołądka.

- Lily! Co się dzieje?- zapytał zaniepokojony i podszedł do niej bliżej oglądając jej twarz pełną bólu.

- To nic. Lekko brzuch mnie zabolał, to pewnie przed miesiączką.- wyjaśniła.

- Pójdę po lekarza.- oznajmił.

- Nie. Jest okej.- powiedziała pewnie.

- Nie będziesz się męczyć. Chociaż niech da jakieś tabletki.- podpowiedział.

Martwił się o nią. Nigdy wcześniej nie miała problemów z bólami menstruacyjnymi, ale to przecież rożnie bywa. Nie znał się.
Zaprowadził ją tylko do łóżka i położył się obok. Po chwili zasnęła a on przyglądał się jej uważnie by zobaczyć choćby lekkie drgnięcie z powodu bólu, ale nie zobaczył. Chociaż przez sen nic nie czuła.

Zaczął gładzić jej policzek i cieszył się jaki skarb ma i nie mógł się już doczekać kiedy wyjdzie ze szpitala i będzie prowadzić normalne życie.

***

Następnego dnia Lily spała prawie cały czas. Zrzuciła to na pogodę. Mówiła, że nie mogła w nocy spać i chce to nadrobić, ale tak naprawdę skłamała. Spała całą noc. Zeszła rano na śniadanie a potem wróciła i się położyła. Czuła, że jej powieki są ciężkie i choć chciała naprawdę nie mogła ich utrzymać otwartych. Na szczęście Justin był tylko na pół godziny bo pojechał pomóc mamie w domu, ponieważ go poprosiła. Lily nie miała mu tego za złe. Przecież nie musi do niej codziennie przychodzić. I tak dużo już dla niej robi.

Włączyła sobie po cichu radio i słuchała rożnych ballad, które jeszcze bardziej ją usypiały. Widziała jak duże krople deszczu uderzają o szybę i ciemne chmury unoszące się nad Nowym Jorkiem. Kate przychodziła co jakiś czas sprawdzać czy wszystko w porządku bo martwiła się o swoją podopieczną. Wiedziała, że coś się dzieje, ale myślała, że to ze stresu. Albo próbowała sobie wmówić. Obiecała, że nikomu nie powie i chce się tego trzymać. Ma nadzieje, że to nic poważnego, a naprawdę stres wywołany tym iż Lily niedługo opuści szpital.

Na szczęście dzień później pogoda stała się o wiele lepsza i Justin ogłosił, że idą na spacer. Dziewczyna ucieszyła się, ponieważ pooddycha świeżym powietrzem. Może poczuje się lepiej.

- Kocham spacery- odparł chłopak wciągając głośno powietrze.- A zwłaszcza z tobą.- uśmiechnął się i pocałował dziewczynę w skroń.

Od jego dotyku zamknęła oczy i się ucieszyła tym faktem. Złapała mocniej chłopaka za rękę. Czuła się lepiej, spacer podziałał. Nawet była w stanie się normalnie uśmiechać a nie wymuszać przez ból, który jej towarzyszył prawie tydzień.

- Justin!- krzyknęła i goniła chłopaka przez park, który zabrał jej kapelusz z głowy.- Wracaj tu!

- Ani mi się śni!- odkrzyknął wciąż uciekając.

- Nie będę za tobą biegać!

- Właśnie to robisz!- zaśmiał się i chwile później się zatrzymał głośno dysząc.

Poczekał aż Lily do niego dobiegnie. Była jeszcze bardziej zmęczona niż on i chyba zła.

- To nie było ani trochę zabawne!- wyrzuciła ręce w powietrze.

- Może dla ciebie nie, ale dla innych i dla mnie tak.- zaśmiał się znowu.

- Oddawaj to.- wyrwała mu duży czarny kapelusz i ubrała na głowę.

- Wyglądasz w nim jak wdowa.- skrzywił się.

Zmrużyła oczy na jego komentarz.

- Jesteś idiotą.- przewróciła oczami i wyminęła go lekko trącając ramieniem.

- Oho ktoś tu jest zły.- odwrócił się w jej stronę i zaczął doganiać.

- Nie denerwuj mnie nawet. Musiałam biec pół kilometra za jakimś głupim kapeluszem bo miałeś taki kaprys!- oburzyła się.

- Więc się ze mną zgadzasz, że wcale ładny nie jest.- chciał jej jeszcze bardziej dokuczyć.

- Spadaj!- krzyknęła poirytowana.

Justin parsknął i objął dziewczynę ramieniem.

- Nie denerwuj się na mnie.- szepnął do ucha.

- Odejdź.- szła naburmuszona.

- Kocham cie buraku.- pocałował ją w bok głowy bo miała na sobie ten nieszczęsny kapelusz, który mu przeszkadzał.

Lily na te słowa uśmiechnęła się. Szlochała twarz żeby tego nie widział bo przecież była na niego zła.

- Widziałem to.- zerknął na nią.

- Oj zamknij się.- teraz ona się zaśmiała i w końcu oparła głowę o jego ramie.

- Chodźmy coś zjeść. Zrobiłem się głodny od tego biegu.- powiedział po chwili chłopak.

- Ja też.- jęknęła i oboje się zaśmieli.

***

Następny dzień był naprawdę udany. Lily była z Justin'em na przejażdżce. Około trzynastej byli na obiedzie a później na lodach. Dziewczyna czuła się jak nowonarodzona. Była szczęśliwa i pełna energii. Kochała spędzać całe dnie z Justin'em sam na sam. Świetnie się dogadywali. Właśnie stali na dachu szpitala i podziwiali panoramę.

- Jeszcze tylko pare dni.- odezwał się chłopak a dziewczyna zrozumiała o co mu chodzi i polowała głową.

- Ciesze się, ale i się boje.- westchnęła.

- Czego?- patrzył na nią uważnie.

- Że nie dam rady. To wszystko może mnie przytłoczyć.- zagryzła dolną wargę.

- Dasz radę. Jesteś już długi czas do tego przyzwyczajana. Pomożemy ci, ja i twoja rodzina. Moja na pewno tez, pokochali cie.- wyznał szczerze.

Lily uśmiechnęła się. Wie, że ma wsparcie i to ją podnosi na duchu.

Kręcili się jeszcze po oddziale aż w końcu mieli wrócić do pokoju bo Lily miała niedługo dostać leki. Szli korytarzem. Byli trzy metry od pokoju aż dziewczyna poczuła jak kolana jej się uginają i traci przytomność. Zrobiło jej się strasznie słabo. Złapała się lewą ręką ściany a prawą Justin'a ramienia. Cała energia, którą miała przez cały dzień nagle wyparowała.
Znowu.

- Lily!- chłopak się przestraszył.- Co się dzieje?- zapytał, ale słyszała jakby to było bardzo daleko.- Usiądź.- powiedział i pomógł jej oprzeć się o ścianę.- Idę po lekarza zaczekaj.- pogładził jej policzek i szybko pocałował w czoło.- Kate!- zawołał kobietę, która chwile później się pojawiła.

- Co się stało!?- zapytała spanikowała i podbiegła do półprzytomnej dziewczyny.

Sprawdziła jej puls, który lekko spowolnił i czy ma gorączkę. Nie miała, ale oddychała raptownie. Jakby było jej słabo.

- Szliśmy do pokoju i nagle poczułem jak łapie mnie za ramie i traci przytomność.- wyjaśnił szybko.

- Dobrze. Idź po lekarza.- poleciła a chłopak pobiegł w drugą stronę.

Kate patrzyła na dziewczynę. Jej powieki były do połowy otwarte. Zaczynała mieć wyrzuty sumienia, że nic nie powiedziała wcześniej.

- Lily, słyszysz mnie?- zapytała na co dziewczyna prawie niewidoczne polowała głową.

- Zaraz przyjdzie lekarz, wytrzymaj.- rozkazała.

Dosłownie sekundę później zza rogu wybiegł Justin z lekarzem i dwoma pielęgniarkami, którzy pchali nosze.
Lekarz szybko ją przebadał i pomógł wstać. Lily trzymała się jeszcze o swoich siłach. W momencie urwał jej się film i miała wrażenie, że stado koni biegnie obok niej i poleciała prosto na ziemie tracąc przytomność.

- Szybko na łóżko z nią!- krzyknął do dwójki przy łóżku.

Złapali zwinnie dziewczynę i pobiegli do sali z wszystkim sprzętem.
Kate i Justin stali przed bo nie pozwolili im wejść. Pojawiła się w tym czasie Susan, która stała przerażona i czekała na lekarzy. Już o wszystkim widziała. Justin chodził w tę i z powrotem ciągnąć się za włosy a Kate powstrzymała płacz. Susan poinformowała jej mamę, która już była w drodze.

- Boże jaka ja byłam głupia!- uderzyła w hukiem o ścianę Kate opierając się.

- O czym ty mówisz!?- zapytała wciąż przerażona Susan.

Wszystkich oczy zostały skierowane na kobietę.

- Gdy Lily wróciła ze swoich urodzin źle się czuła. Chciałam wezwał lekarza, ale poprosiła bym tego nie robiła. Jestem taka lekkomyślna, powinnam była to zrobić.- zakryła twarz dłońmi.

Susan już miała nawrzeszczeć na kobietę, że jest nieodpowiedzialna, ale pierwszy odezwał się Justin.

- To nie twoja wina- podział cicho.- Pare dni temu krzyknęła z bólu i powiedziała, że zbliża jej się miesiączka. Byłem kretynem wiedząc w to.- pokręcił głową.

Susan już nie chciała się odzywać. Bez sensu byłoby na nich teraz krzyczeć skoro to niczego nie zmieni. Mogła się tylko modlić by wszystko było w porządku.

Amy pojawiła się wraz z Lauren i wszyscy razem czekali aż lekarze zrobią wszystkie badania. Justin jest strasznie niecierpliwy i w końcu jego nerwy puściły. Chciał zły wejść do środka, gdy drzwi się otworzyły i wyszedł lekarza.

- Co z nią?- zapytali wszyscy chórem.

- Śpi. Jej organizm był przeciążony. Brak witamin i wszystkiego to spowodował.- wyjaśnił.

- Jaki brak witamin skoro brała leki dwa razy dziennie?- zapytała Amy.

- Tak, ale Lily była w krytycznej sytuacji. To co bierze od paru miesięcy i tak nie jest jeszcze tym co powinna mieć w organizmie. Natłok zdarzeń i wysiłku spowodował iż zemdlała.- dokończył.

- Ale wszystko będzie dobrze?- upewniła się Susan.

- Mamy taką nadzieje. To się okaże jak się będzie czuła, gdy się obudzi.- westchnął.- Na razie wypoczywa.

Justin pojechał tylko do domu się przebrać i wykapać a później zamienił się z Amy i Lauren. Przenieśli Lily do jej pokoju, ale miała podłączoną kroplówkę. Cały czas jej mierzono ciśnienie. Jej pokój nagle stał się niczym szpitalny, ale nie taki z psychiatryka tylko taki, w którym umierają chore osoby. Przeszły go ciarki, gdy trzymał dziewczynę za dłoń. Patrzył jak spokojnie śpi. Chciał by się już obudziła, odpoczęła tak jak musi i mogła zabrać stąd swoje rzeczy raz na zawsze i już tutaj nie wracać. Chciał jej dobra.

Była już trzynasta po południu następnego dnia a dziewczyna wciąż spała. To było dziwne, bo śpi już ponad dziewiętnaście godzin. To prawie doba. Chłopak postanowił ją obudzić, przecież musi coś zjeść.

- Lily.- poprawił jej włosy.- Lily kochanie wstawaj.- potrząsnął lekko jej ramieniem, ale nie zareagowała.

- Lily.- powtórzył głośniej.

Wciąż nic.

- Lily! Obudź się.- nadal nic.

Spanikowany wybiegł w pokoju po lekarzy. Gdy oni robili to co mieli robić on wyciągnął telefon i wybrał potrzebny mu numer. Gdy tylko uzyskał osobę po drugiej stronie od razu powiedział.

- Mamo potrzebuje cie.

Nie musiał mówić tego drugi raz bo Pattie pojawiła się w przeciągu dwudziestu minut ze sprzętem i wszystkim potrzebnym. Poszła rozmawiać z doktorem i sama przebadała dziewczynę. Nie miała dobrych wieści dla syna.

- Justin, jedz do domu odpocznij.- położyła rękę na jego ramieniu.

- Nie mogę, poczekam aż się obudzi.- zaprzeczył i pokręcił głową.

- Nie obudzi.- spuściła głowę.

- Co?- zmarszczył brwi.

- Lily zapadła w śpiączkę.- wyznała w końcu matka a Justin czuł jak każdy jego mięsień się napina.

- J-jak to w śpiączkę?- nie przechodziło mu to przez gardło.

- Nie wiadomo kiedy się wybudzi i czy w ogóle to się stanie. Bardzo niski poziom glukozy do tego doprowadził, nazywa się to śpiączką hipoglikemiczna. Nigdy nie widziałam takiego stanu, to już dawno powinno się stać i jest bardzo dziwne bo nie choruje na cukrzyce.- podkręciła głową.- Będę przychodzić ją badać i sprawdzać czy wszystko w porządku. Rozmawiam już o tym z Amy i Susan, są załamane. Dopiero co Amy odzyskała córkę.- oczy kobiety zaszły łzami.

- Będę czekał. Poczekam aż się obudzi.- powiedział nagle jakby nie słuchał tego co przed chwilą mówiła kobieta.

Pattie patrzyła na syna z dumą. Zachowuje się już jak młody mężczyzna, który znalazła miłość swojego życia i zrobi dla niej wszystko. Było jej go szkoda, bo gdy spodka go jakieś szczęście, zaraz znów ma pod górkę.

- Dobrze- polowała głową.- To będzie najlepszy pomysł, ale synu... To nie wiesz ile to będzie trwać, nikt tego nie wie.- spojrzała smutno.

- Nie ważne, będę czekać.- oznajmił poważnie.

I czekał. Minęło półtora miesiąca. Lily nadal była pogrążona w krainie snów. Nic nie wskazywało na to, że ma się obudzić. Mogło to się rownież stać nagle, ale tego nikt nie widział. A biedny Justin odsiedział ją codziennie. Co tydzień przynosił kwiaty i zmieniał w wazonie na szafce nocnej i włączał cicho radio by grało. Wiedział, że słyszy dźwięki i wiedział, że kocha muzykę, więc gdy tylko był odpalał rożne stacje by mogła posłuchać melodii. Czasem przynosił gitarę i grał dla niej. Siedział przy jej łóżku godzinami, i gdy tylko przychodziła rodzina lub przyjaciele na chwile wychodził by znowu wrócić. Raz w tygodniu przychodziła Pattie i sprawdzała stan dziewczyny. Było jej coraz bardziej szkoda syna, że przez to przechodzi i widziała jak cierpi. Widział, że nie musi przychodzić, ale nie mógłby tego robić. Stało się jego codziennością przyjeżdżanie tutaj od kiedy ją poznał. To byłoby wręcz nienaturalne gdyby sobie odpuścił choć jeden dzień. Przyzwyczajał się do tego, że po prostu czekał. Przyzwyczaił się do ciszy z jej strony.

- Justin.- usłyszał głos Susan.

Już stał przy windzie i miał jechać do domu. Był wieczór.

- Tak?- zapytał i patrząc na jego twarz widać było, że jest zmęczony i źle sypia. Widoczny był lekki zarost.

- Czas już odejść.- podeszła do niego powoli.

- Co masz na myśli Susan?- zmrużył zmęczone oczy.

- To za długo trwa. Nie będę patrzeć jak się męczysz, nikt nie będzie.- pokręciła głową.- Musisz odpuścić, nie wiadomo kiedy to wszystko się skończy. Może to trwać latami a ty jesteś młody i musisz żyć. Lily by nie chciała żebyś siedział całymi dniami tutaj i się nią opiekował.- wyznała.

- Nie wiesz czego Lily by chciała.- warknął.

- Twojego dobra.

Wypowiadając te słowa chłopak zmiękł. Chciałby usłyszeć jej głos, jej dotyk.
Ale nie mógł.

- Obiecałem, że jej nie zostawię.- wyznał.

- Nie każe ci jej zostawić. Chce ci tylko powiedzieć, że musisz zająć się sobą. Życie wciąż trwa a ona chce byś był normalnym chłopakiem, który daży do marzeń. Poznałam ją na tyle by wiedzieć, że nienawidzi gdy ktoś się nad nią użala.- wyznacza po cichu.- Nie pomożesz siedzeniem.

Chłopak słuchał uważnie. Wie, że Lily chce jego dobra, ale on jej też. Wie, że przesiadywanie tutaj całymi dniami nie pomoże jej się wybudzić, ale chciał być, gdy to się stanie.

- Rozumiem.- kiwnął tylko głową i opuścił szpital.

Postanowił, że będzie wciąż codziennie przychodzić ale nie będzie go tutaj całymi dniami. W dzień pomaga ojcu przy drużynach. Zaczął się nowy rok szkolny i są nabory, więc by zabić czas pomaga mu w tym. Stało się to tak jakby jego pracą, a odwiedzanie Lily hobby. Ojciec widział jak syn cierpi. Pracując z nim codziennie prawie nic nie mówił, chodził pogrążony we własnych myślach, był zagubiony. Chciał jakoś pomóc synowi, ale wiedział, że z tym musi poradzić sobie sam.

- Hej kochanie, jak się czujesz? Mam nadzieje, że już dobrze i niedługo się obudzisz bo tęsknie za tobą.- całował jej dłoń.- Tak dużo czasu już minęło. Niby jesteś tuż obok a czuje jakbyś była tysiące kilometrów stąd.- wciągnął głośno powietrze.- Kocham cie i wiedz, że tutaj jestem przy tobie.

***

Zbliżał się listopad i robiło się zimno na dworze. Melanie, która odwiedzała Lily tak często jak mogła wyjechała już na studia. Nie chciała tego robić, ale została przekonana, że to jej życie i coś o czym marzyła. Wciąż dzwoni i pyta czy są jakiej postępy. Ma nadzieje, że przyjaciółka, którą dopiero odzyskała obudzi się i będzie wraz z nią w jednej uczelni i pokoju. Tak jak sobie obiecały.

Dni mijały powoli. Każdy wrócił do swojego życia normalnego życia. Susan wciąż zarządzała szpitalem a Kate opiekowała się pacjentami. Codziennie zmieniała kroplówkę dziewczynie i podawała pokarm i inne rzeczy. Nie chciała by ktoś inny się nią zajmował. Przez te półtora roku Lily stała się jej rodziną. Czuła jakby była jej ciocią i musi o nią dbać. Właśnie był dwudziesty listopad, gdy Kate zmieniała kroplówkę w dłoni dziewczyny i poczuła jak lekko drgnął jej palec.

- Justin.- powiedziała niepewnie do chłopaka, który siedział obok.

- Hym?- spojrzał na nią odrywając wzrok od okna.

Już wiedział dlaczego dziewczyna przez cały czas przez nie zaglądała. Świat był piękny.

- Lily... Ona, jej dłoń... Drgnęła.- jąkała się.

- Co!?- chłopak szybko wstał na równe nogi.

Podszedł do łódka i położył rękę na policzku dziewczyny.

- Idę do lekarzy.- powiedział szybko i wybiegł.

W czasie biegu zaczął dzwonić do mamy by jak najszybciej przyjechała. Tylko jej ufał, jeśli chodzi o stan zdrowia Lily.

- Lily? Słyszysz mnie?- mówił lekarz do dziewczyny oglądając ją.

Otworzył lekko jej powieki i zaświecił by sprawdzić źrenice i czy jest jakiś kontakt.

- Lily, jeśli mnie słyszysz porusz palcami u dłoni.- polecił.

Wszyscy patrzyli na dłonie dziewczyny. Po chwili można było zauważyć jak jej prawa dłoń pod uściskiem Justin'a drga. Widząc to matka z siostrą i Kate zaszlochały.

- Proszę by wszyscy opuścili pomieszczenie.- rozkazał lekarz.

Zanim Pattie wyszła minęło pół godziny. Uśmiechnęła się do wszystkich zgromadzonych.

- Obudziła się.- wyznała dumnie.

Wszyscy wypuścili głośno powietrze z ulgą.

- Musi jeszcze odpocząć, jest w szoku. Amy możesz do niej iść. Chce cie widzieć.- wyznała.

Kobieta poszła przywitać się ze swoją córką. Denerwowała się, sama nie wie czemu.

- Cześć córciu.- uśmiechnęła się i złożyła pocałunek na jej czole.

- Mamo.- jej głos był ochrypnięty.

- Już spokojnie, nie przeciążaj się.- podała jej szklankę wody ze słomka by mogła się napić.

- C-co się stało?- zapytała jeszcze zaspana.

- Kochanie, byłaś trzy miesiące w śpiączce.- oczy matki zaszły łzami.- Ale już wszystko jest dobrze.- ścisnęła jej dłoń.

- Który dzisiaj?- zapytała.

- 20 listopad 2014.- odpowiedziała matka.

- Za trzy dni jest rocznica śmieci Nathana. Musze pojechać na cmentarz.- powiedziała patrząc w sufit.- W tym roku pojadę, w tamtym mi nie pozwolili.

- Wiem. Pojedziemy, spokojnie.- uśmiechnęła się by dodać córce otuchy.

- Melanie pojechała na studia?

- Tak, nie chciała, ale ją przekonaliśmy. Już jest poinformowana o twoim stanie.- wyjaśniła.

- To dobrze.- posłała półuśmiech mamie.

- Pójdę po Justin'a. Pewnie chcesz się z nim widzieć.- powiedziała i wstała szybko wcześniej całując córkę w czoło i wyszła.

Chwilę później wszedł chłopak. Widział jak dziewczyna patrzy na niego i się uśmiechnął. Była jeszcze półprzytomna.

- Hej.- powiedział pierwszy.

- Hej.- odpowiedziała a on stanął obok i złapał jej dłoń całując ją.

- Jak się czujesz?- zapytał łagodnie.

- Dobrze.- opowiedziała po chwili.- Przepraszam my się znamy?- podniosła jedną brew rozkojarzona.

Chłopak na te słowa puścił jej dłoń i odsunął się od dziewczyny zszokowany.
Nie wierzył, że to usłyszał.

- C-co?- zakrztusił się.

- Znamy się? Naprawdę cie nie pamietam, przepraszam.- powiedziała szczerze.

Justin przełknął głośno ślinę. To nie może być prawdą.

- Daj mi chwile.- powiedział szybko i wybiegł z pokoju zostawiajac drzwi otwarte.

Podszedł do lekarza i złapał go za kołnierz.

- Mówiłeś, że wszystko będzie dobrze!- wrzasnął na niego.

- O czym ty młodzieńcze mówisz!?- zapytał przestraszony.

Pattie próbowała odciągnąć syna.

- O czym mówię!? Ona mnie nie pamięta! Nie wie kim jestem do cholery!- krzyknął zły i puścił mężczyznę.

- Justin.- matka spojrzała na syna smutno a wszyscy zamilkli.- Tak mi przykro.- chciała go przytulić, ale się odsunął.

Łzy zebrały się w jego oczach.

- Mi też mamo, mi też.- głos mu się lekko załamał i nie patrząc na nikogo poszedł do windy po czym opuścił szpital.

Wsiadając do samochodu rozpłakał się jak dziecko. Czy całe życie naprawdę musi mieć pod górkę? Próbował się opanować.

I kiedy otarł łzy był już innym człowiekiem.
________________________________________________________________________


PROSZĘ ZOSTAWCIE JAKIS KOMENTARZ PO SOBIE, CHCE ZNAĆ WASZA OPINIE.

4 komentarze:

  1. Szkoda ze to juz koniec 😥 :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejkuu ;(( rodzial cudowny <3 alee mam nadzieje ze wroca jej wspomnienia i beda razem :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudny rozdział naprawdę, ale mam nadzieję, że w epilogu wszystko skończy się lepiej. Czekam z niecierpliwoscią ❤

    OdpowiedzUsuń