No cóż, tak właśnie było. Nie była cichą myszką, wręcz przeciwnie. Miała masę znajomych. Grupę przyjaciół, ale najbardziej bliska była jej Melanie. Znają się od dziecka, to właśnie one wychowywały się na tym samym podwórku. Chodziły razem do szkoły, siedziały zawsze razem w ławce. Były jak siostry, a teraz Lily nie chcę żeby ona cierpiała tak jak jej rodzina oglądając ją. Zaczyna się przyzwyczajać do samotności. Inaczej sobie tego nie wyobraża. Nie lubi, gdy ktoś się nad nią użala. Jest zwykłą nastolatką, tylko ma więcej problemów. To wszystko.
- Lily?- weszła do pokoju Kate z lekami na tacy.- Musisz wziąć leki.
- Nie chcę.- odpowiedziała, nawet na nią nie patrząc.
Siedziała na parapecie i obserwowała.
- Musisz. Wiesz, że to nie mój wymysł.- westchnęła kobieta podchodząc bliżej i usiadła na brzegu jej łóżka.
- Nie chcę brać leków. One mi nie pomagają.- w końcu na nią spojrzała.
- Może jednak dają? Skąd wiesz co byłoby gdybyś przestała je brać?- wyjaśniła.
- Na pewno byłoby lepiej.- powiedziała ledwo słyszalnie poirytowana.
- Po postu je weź.- zachęcała kobieta.
Dziewczyna powoli wstała z parapetu i sięgnęła z tacy kubeczek z lekami, a drugi z wodą. Przechyliła głowę do góry i opróżniła zawartość pierwszego, a następnie drugiego. Wszystko odłożyła na tacę.
- Pokaż- odezwała się pielęgniarka i dziewczyna otworzyła buzię, by pokazać, że połknęła kapsułki.- Dobrze. Przyjdę do ciebie później.- oznajmiła i wyszła wcześniej biorąc tacę.
Zapomniała zamknąć za sobą drzwi, ale dziewczyna nie poszła nie zrobiła tego za nią. Prawie nikt nie chodzi po korytarzu, oprócz pielęgniarek.
Lily zerknęła na zegarek na szafce nocnej i ujrzała 13:59. Za pół godziny obiad, więc postanowiła z powrotem usiąść na parapecie, bo nie ma nic lepszego do roboty. Siedziała w białej koszuli, którą dostaję tutaj każdy pacjent. Zazwyczaj jej nie nosi, ale rano była na badaniach i była zmuszona ją założyć.
***
W tym samym czasie, gdy Lily siedziała na parapecie u siebie w pokoju na jej piętro przyjechał chłopak z właścicielką szpitala.
- Piętro jedenaste- odwróciła się w jego stronę starsza kobieta, gdy wysiedli z windy.- Tu będziesz odrabiał swoją karę przez najbliższe trzy miesiące. Będziesz jadał z nami na stołówce, na którą zaraz zjedziemy.
Chłopak nie słuchając prawie kobiety rozglądał się po pomieszczeniu. Widok białych ścian i jasno beżowych kafelek od razu go zniechęcił, ale nie miał nic do gadania. Musi tu przychodzić codziennie przez najbliższe trzy miesiące. Jeździł wzrokiem po wszystkim. Stali na środku holu. Można było skręcić w lewo i prawo. Po obu stronach znajdowały się pokoje pacjentów. Jego wzrok powędrował w prawo. Pokój 107, 108, 109 i tu się skończyło. Odwrócił głowę w lewo i jechał wzrokiem dalej. 110, 111... Szybko wrócił do pokoju 110. Drzwi były otwarte. Odchylił głowę do tyłu, by zobaczyć coś więcej. Dostrzegł dziewczynę siedzącą na parapecie. Miała brązowe włosy i białą koszule nocną. Normalność w szpitalach psychiatrycznych- pomyślał. Nie mógł dostrzec twarzy, ponieważ włosy ją zasłaniały. Dziewczyna chyba poczuła na sobie czyjś wzrok, bo odwróciła się w jego stronę przez co ich spojrzenia się spotkały. Chłopak szybko odwrócił wzrok i kątem oka dostrzegł, jak dziewczyna wstaję i podchodzi do drzwi. Po prostu je zamknęła.
- Panie Bieber, czy pan mnie w ogóle słucha?- popatrzyła na niego kobieta, przywracając go do rzeczywistości.
- Tak, tak.- popatrzył na nią rozkojarzony, a ona tylko zerknęła w miejsce, w które wcześniej chłopak się wpatrywał.
- Nawet, o tym nie myśl.- powiedziała całkiem poważnie.
- Nawet, o tym nie myśl.- powiedziała całkiem poważnie.
- O czym pani mówi?- zmarszczył brwi.
- Ty już dobrze wiesz, o czym mówię- zaśmiała się bez humoru.- Nie zbliżaj się do niej.
Chłopak się zmieszał, bo na prawdę nie wiedział o czym kobieta mówi.
- Ani do niej, ani do żadnego pacjenta.- dokończyła.
- Pff- prychnął, gdy zdał sobie sprawę o co chodzi.- Myśli pani, że mam zamiar zaprzyjaźnić się z jakimś świrusem? Nie, raczej nie- zaśmiał się.- Po za tym, coś mi się wydaję, że tutaj nie ma nikogo w moim typie.- włożył ręce do tylnych kieszeni swoich jeansów.
- Jeszcze zobaczymy.- popatrzyła na niego rozbawiona.
- Mówię poważnie.- popatrzyła na nią jakby sama była jednym z pacjentów tego szpitala.
- Może ci się wydawać, że w tym szpitalu są ludzie, z którymi nie można porozmawiać. Tak, to jest w pewnym sensie prawda. Znajdują się tutaj osoby, które dużo w życiu przeszły i nie powinno się ich oceniać.
- Nie oceniam, po prostu mówię, że nie mam zamiaru się z nikim "zaprzyjaźniać".- zrobił specjalnie cudzysłów z placów.
-Założę się, że przez dwa pierwsze miesiące, które tutaj będziesz poczujesz do kogoś coś więcej.- powiedziała dumnie kobieta.
- Poczuć coś więcej? Że niby zakochać się? Hah, ja się nie zakochuję.- zaśmiał się.
- Zobaczymy. Jeśli pod koniec drugiego miesiąca poczujesz coś do kogoś ze szpitala, będziesz zmuszony zostać tutaj dwa miesiące dłużej... Ale już na innym oddziale.- uśmiechnęła się zwycięsko.
- A jeśli nie?- zmrużył oczy.
- To, twoja kara zostanie skrócona o miesiąc.
- Zgoda.- powiedział zadowolony i podał kobiecie rękę.
- Ale jeśli chodzi o pokój 110- wskazała palcem, na co chłopak tam popatrzył.- Nie zbliżaj się do niego.
______________________________________________________________________
- Mówię poważnie.- popatrzyła na nią jakby sama była jednym z pacjentów tego szpitala.
- Może ci się wydawać, że w tym szpitalu są ludzie, z którymi nie można porozmawiać. Tak, to jest w pewnym sensie prawda. Znajdują się tutaj osoby, które dużo w życiu przeszły i nie powinno się ich oceniać.
- Nie oceniam, po prostu mówię, że nie mam zamiaru się z nikim "zaprzyjaźniać".- zrobił specjalnie cudzysłów z placów.
-Założę się, że przez dwa pierwsze miesiące, które tutaj będziesz poczujesz do kogoś coś więcej.- powiedziała dumnie kobieta.
- Poczuć coś więcej? Że niby zakochać się? Hah, ja się nie zakochuję.- zaśmiał się.
- Zobaczymy. Jeśli pod koniec drugiego miesiąca poczujesz coś do kogoś ze szpitala, będziesz zmuszony zostać tutaj dwa miesiące dłużej... Ale już na innym oddziale.- uśmiechnęła się zwycięsko.
- A jeśli nie?- zmrużył oczy.
- To, twoja kara zostanie skrócona o miesiąc.
- Zgoda.- powiedział zadowolony i podał kobiecie rękę.
- Ale jeśli chodzi o pokój 110- wskazała palcem, na co chłopak tam popatrzył.- Nie zbliżaj się do niego.
______________________________________________________________________
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
czekam już nn <3
OdpowiedzUsuńAww zapowiada się świetnie <3
OdpowiedzUsuń@Roxana_SWAG
Zajebiste :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Heh pewnie Justin się zakocha :) Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny
OdpowiedzUsuńswietny tylko skoda ze krotki ;c
OdpowiedzUsuńGenialny blog ^_^
@Hazza_OMFG
Ciekawe co ona zrobiła,że tutaj jest...
OdpowiedzUsuńJustina pewnie coś podkusi i do niej pójdzie XD
Czekam na nn <3
@scute4
omg, hdfjshfjdhklajslghkahgea.j ciuuudooo! *O*
OdpowiedzUsuń@Danger12345678
Świetny blog czekam na kolejne roździały :)
OdpowiedzUsuńSuuper się zaczyna ;) Czekam nn <3 ;*
OdpowiedzUsuńNaprawdę ciekawe takie inne nietypowe czekam na nn /LiLaMalina1
OdpowiedzUsuńadghjkfdlkgjlh ohohoh podoba mi się <333 bardzo bardzo bardzo *____*
OdpowiedzUsuńCzytałam wcześniej ale teraz komentuje bo wiem że to zachęca do dalszej pracy.
OdpowiedzUsuńJak dla mnie to ten blog będzie lepszy niż poprzedni. Genialny pomysł a wstęp cudny. Od pewnego czasu podobają mi się bardziej właśnie ff w Nobody's POV. Ekstra♥♥♥
Zapowiada się niesamowicie i nie mogę się doczekać następnego! Czy mogłabyś informować mnie na twitterze? To mój user @biebsiorek ;) xo
OdpowiedzUsuńŚwietny *o*
OdpowiedzUsuńZobaczymy co z tego będzie
OdpowiedzUsuńAle super *_* nie mogę się oderwać XD
OdpowiedzUsuń