środa, 9 kwietnia 2014

Rozdział 14

- Dziękuję.- Justin szepnął, gdy stali na dachu szpitala.
- Za co?- zdziwiła się.
- Że się przede mną otworzyłaś.- podrapał się za kark.- To znaczy... Nie do końca, ale to dużo dla mnie znaczy.
- Rozumiem.- powiedziała cicho.
- Powiedzieliśmy sobie, że pomożemy sobie w jakiś sposób i jest rzecz, którą chcę ci powiedzieć. Po prostu myślę, że wtedy poczuję ulgę... Coś mi mówi, że powinienem ci powiedzieć.
- Więc?- zachęciła go.
- Nie wiem czy jestem gotowy...
- Nie musisz mi tego mówić. Ja poczekam.- Lily położyła rękę na jego ramieniu przez co Justin na chwilę wstrzymał oddech.
Jej dotyk działam na niego kojąco, jej spojrzenie uspokajająco, a ukryty uśmiech robił to, iż w brzuchu miał stado motyli.
Gdy chłopak nie odpowiedział przez dłuższą chwilę, dziewczyna postanowiła się odezwać.
- Wracajmy już. Robi się zimno.- powiedziała i ruszyła w stronę drzwi.

***

Susan weszła na chwilę do pokoju Lily żeby wziąć jej kartę z wynikami, którą zostawiła rano. Zdziwiła się widząc ozdobione biurko i grającą muzykę z radia. Nie wyłączyła jej, bo to mogło pogorszyć sytuację. Ale najbardziej się zdziwiła, gdy poszła tam z powrotem w doniczce był kwiat. Przecież Lily nie wyszła ze szpitala. Nie mogła... Wtedy zrozumiała, dlaczego Justina nie było na śniadaniu. Jackob powiedział, że musiał iść coś załatwić i niedługo wróci.
Podeszła przyjrzała się pięknemu storczykowi i się uśmiechnęła.
- Nie wytrzymasz Justin.- powiedziała sama do siebie i wyszła.
Szła do pokoju pielęgniarzy, kiedy natknęła się na Kate.
- Susan, wiesz może gdzie jest Lily?- zapytała w ręce trzymając ramkę ze zdjęciem.
- Z Justinem.- odpowiedziała dumnie.- A co to jest?- spojrzała na rękę kobiety.
- Zdjęcie. Wypadło Lily z pudełka z rzeczami.- wzruszyła ramionami.
- Widzę, że oddałaś jej rzeczy.- westchnęła.
Nie była z tego zadowolona, ponieważ to mogło pogorszyć jej stan.
- Tak, prosiła mnie o to. A to jakiś problem?- podniosła jedną brew.
- Nie.- parsknęła.- Poprosiła cię o to? Dziwne...
- Co w tym dziwnego? Myślałam, że właśnie o to chodzi. Przecież sama jakiś czas temu chciałaś jej dać te rzeczy.- Late wyjaśniła poirytowana.
- Tak, ale to może znów pogorszyć jej stan!- wybuchła.
- Pogorszyć stan? Hah.- zaśmiała się bez humoru.- Ona się otwiera! O to przecież chodzi! Wiesz co? Czasem mam wrażenie, że chcesz ją tutaj zatrzymać, a nie pomóc.- przeczesała ręką włosy.- Wariujesz od kiedy jest tutaj Justin! To ty knujesz co?- zmrużyła oczy.
- O czym ty mówisz!?- udawała głupią.
- Dobrze wiesz o czym mówię i nie udawaj idiotki!?- Kate tak wrzasnęła, że usłyszał ją prawie cały korytarz.

***
- Słyszałeś to?- zapytała Lily kiedy mieli już wchodzić do pokoju.
- Taa.- powiedział.- To z pokoju pielęgniarzy. Pójdę zobaczyć.
- Idę z tobą!- zatrzymała go.
Justin się zamyślił, ale się zgodził.
Podeszli do drzwi. Były otwarte, ale postanowili podsłuchać o czym mówią.
- Chce jej pomóc! Chce jej w jakiś sposób pomóc rozumiesz!? On ma mi w tym pomóc! Wiem, że to się uda.- od razu rozpoznali głos Susan.
- W jaki sposób Susan? Kosztem obydwojga? Chcesz ich skłócić? Jeżeli to zrobisz to pogorszysz, a nie pomożesz!- wyjaśniła Kate.
Lily nie wytrzymała i wyszła za rogu.
- Nie pomoże w czym?- zapytała.
- Lily!- powiedziała wystraszona Kate.- Długo już tutaj jesteś?- zapytała.
- Wystarczająco.- teraz zza rogu wyszedł Justin.
- Ohh, jeszcze tego brakowało.- machnęła rękoma Susan.
- O co chodzi?- zapytała Lily.
- O nic skarbie.- Susan się do niej uśmiechnęła, ale ona tylko ją spiorunowała wzrokiem.- Co się tutaj do cholery dzieję!? O jaki plan wam chodzi!?- wrzeszczała zdenerwowana.
Tak właśnie wyglądają jej inne strony ataków. Szybko wpada w złość...
- Lily, proszę...- Justin zaczął delikatnie, ale został uciszony.
- Nie! Powiedź mi teraz o co chodzi!- krzyknęła do kobiety.
- Dobra! Powiem ci o co chodzi!- Susan się poddała.
- Nie rób tego.- warknął Justin.
- Mów!- rozkazała Lily.
- Chce ci pomóc! A on.- wskazała na Justina.- Pomoże mi w tym.
- O czym ty mówisz?- zapytał Justin.
- Wiesz o czym mówię.- zaśmiała się.- Mieliśmy zakład, nie pamiętasz?- poruszyła brwiami, a Justin tak samo jak Lily i Kate stali zamurowani.
- Ale to nie było o to!- teraz on wrzasnął zdenerwowany.
- Jaki zakład?- powiedziała Lily.- Żeby mi pomóc potrzebujesz do tego zakładów?- popatrzyła się na niego.
- Lily to nie tak...- zaczął.
- Okłamałeś mnie! A ja ci chciałam zaufać!- krzyczała a łzy spływały jej po policzkach.
Zanim się ocknęli pobiegła do siebie do pokoju głośno, trzaskając drzwiami.
- Widzisz co narobiłaś!? Zamiast pomóc wszystko psujesz!- Justin powiedział do Susan i chwilę później pobiegł za Lily.
Drzwi były zamknięte.
- Kto kurwa w szpitalu psychiatrycznym robi zamki!?- wrzasnął i walił w drzwi.
- Nie otworzysz tego.- Kate stała za nim i miała szklane oczy.- Nie wyjdzie do jutra stamtąd.- wyjaśniła.
- Nie zostawię jej.- powiedział już spokojniej.
Kate tylko skinęła głową i ruszyła w innym kierunku. Była świadkiem takich sytuacji z Lily i po prostu musi dać jej czas. Wie, że sobie nic nie może zrobić, bo nie ma żadnej rzeczy, którą mogłaby się zranić.
Gdyby tylko wiedziała...

***

W tym czasie, gdy Justin siedział w głową w rękach pod drzwiami Lily ona siedziała na zimnej posadzce w łazience i płakała szpecąc swoje ciało. Ma żyletkę. Tą samą, którą cięła się parę tygodni temu i kiedy Justin zobaczył jej rany.
Nie chciała tego robić, ale nie radzi sobie w bólem psychicznym, więc przerzuca go na fizyczny. Nawet włączyła radio żeby się trochę rozluźnić, ale to pogorszyło, ponieważ zaczęła jeszcze bardziej się dołować tymi tekstami. 
Jej ręka drżała. Krew spływała, kapiąc na jasne kafle. Dławiła się własnymi łzami, nie mogąc złapać tchu. Nie mogła się uspokoić. Osoba, której w końcu zaczynała ufać okłamała ją. Założyła się o jakiś głupi zakład.
Tylko ciekawe co to było...
Justin po godzinie postanowił pójść już do domu. Zjechał windą i, gdy tylko wysiadł ze szpitala ruszył w stronę metra, nie zważając na to, że zostawił swój samochód. Nie mógł teraz prowadzić. Musiał pojechać w spokoju i przemyśleć parę spraw. 
Gdy dojechał już na ulice Quenns'u wysiadł na dobrze mu znanym przystanku i ruszył w storę swojego mieszkania. Teraz wiedział, że spieprzył. Ona jako jedyna z nie licznym zaczynała mu ufać, a on to zepsuł. Bo kogo on ma? Ojciec się od niego odwrócił, dlatego Justin postanowił się wyprowadzić z domu. Zrezygnował ze wszystkiego. Teraz żyje na własną rękę. Znalazł mieszkanie w dzielnicy Quennsbridge. Lepsze to niż Brooklyn i ma bliżej na Manhattan. A często się tam pojawia biorąc pod uwagę, że tam mieszkał całe swoje życie i chodzi tam teraz do jednego ze szpitali do "pracy". Matka jako jedyna próbuje po kryjomu mieć z nim kontakt, ale Justin nie jest w stanie jej tego robić. Wie jak bardzo cierpi, dlatego odpycha ją od siebie. Czasem odbierze telefon, ale nic więcej.
Szedł ciemną ulicą z kapturem na głowie w stronę swojego domu. Było już po dwudziestej pierwszej, a on nie wzruszony czy coś mi się stanie przechodził między uliczkami. Gdy ominął już Shea Stadium wiedział, że już niedaleko. Omijał przechodnich, którzy wracali z pracy do domu lub po prostu zwykłe prostytutki, które stały bok jezdni czekając aż ktoś się zatrzyma.
- Hej słodziutki. Chcesz się zabawić?- piskliwy głos wybudził go.
Odwrócił się i spojrzał na dziewczynę, jeśli tak to można nazwać, w skąpym stroju uśmiechającą się do niego z podnieceniem w oczach.
- Spierdalaj dziwko.- warknął nie zatrzymując się.
Gdy wszedł do mieszkania szybko się rozebrał i poszedł do sypialni. Otworzył szufladę z bielizną i zaczął przerzucać w niej wszystko by znaleźć to czego szukał. Natrafił na mały woreczek. Podszedł do szafki nocnej. Wyciągnął jednego dolara i wysypał trochę proszku. Zwinął banknot w rulon i pochylił się po czym wciągnął wszystko. 
_______________________________________________________

CZYTASZ=KOMENTUJESZ
  

25 komentarzy:

  1. Kocham Kocham ! Boski !

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko co sie porobiło asdrthgfd. Kocham <3 @Rokszanaa

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział! Boże ale się narobiło;c biedna Lily ); narkotyki? Serioo Justin?! ;( kc i czekam na nn xx

    OdpowiedzUsuń
  4. jezu nvkshfjfsjferk v dużo się dzieje, i dobrze! :d rozdział świetny (jak zwykle)
    nie mogę się doczekać nn ;)
    @kidrawhxo

    OdpowiedzUsuń
  5. Djzhaguzvysjeisvay wspanialy *-* blagam dodaj szybko kolejny rozdzial !!! jezu justin jest tu taki kochany a za razem taki bad boy *-* Czekam z niecierpliwoscia nn 😘💛💙💜💚💗💕💓💖💞

    OdpowiedzUsuń
  6. Głupia Susan.... Niech szybko się pogodzą ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Ugh głupia Susan -.-
    Justin nie bierz więcej ;o
    Czekam na nn <3
    @scute4

    OdpowiedzUsuń
  8. Omg . hshh hshshdh hdhsgdg ♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Wow, swietne
    Nie spodziewalam sie, ze Justin bierze ;o
    Czekam na nn xx

    OdpowiedzUsuń
  10. to jest idealne! świetnie piszesz, rób to dalej :*

    OdpowiedzUsuń
  11. O moj Bieber jaka drama ; o nienawidze tej baby ! -.-

    OdpowiedzUsuń
  12. Najlepsze i najbardziej oryginalne opowiadanie jakie czytałam. UWIELBIAM TO! Czekam na 15

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny :)
    Czekam na nastepny rozdział !!!

    OdpowiedzUsuń
  14. Pisz dalej czekam z nie cierpliwością

    OdpowiedzUsuń
  15. Pisz ! Kocham tego fanfica <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Jejciuu cudowne !! Przeczytałam dzisiaj wszystkie rozdziały ! <3 I z każdym wciągałam się coraz bardziej <3 Z niecierpliwością czekam na następny ! *__*

    OdpowiedzUsuń
  17. http://oceniam-opowiadania.blogspot.com Chcesz żeby twój blog został oceniony? Zgłoś się do nas!

    OdpowiedzUsuń
  18. No nie, no nie, no nie:(
    Wszystko się wali, a było tak pięknie:( /@pervbenson

    OdpowiedzUsuń
  19. Justin nie! :/

    OdpowiedzUsuń
  20. boze ta sie tnie bo on ja okłamał on bierze narkotyki bo jest zły to jest straszne acha ps piekna animacja w rozdziale

    OdpowiedzUsuń