niedziela, 20 kwietnia 2014

Rozdział 15

- Może do niej pójdę?- zapytała cicho Susan.
- Nie! Jeszcze pogorszysz sytuację- warknęła Kate.
- Nie wyszła z pokoju od wczoraj. Nawet drzwi nie odblokowała.- zauważyła.
- Bo chce być sama, zawsze tak robi.- wyjaśniała.
- Wiem, że zepsułam.- westchnęła kobieta.
- Zepsułaś?- Kate zmarszczyła oczy.- Ty zwariowałaś! Nie wiem co ci do głowy przyszło... Już było wszystko dobrze, ale nie ty musiałaś zacząć knuć jakiś plan.- wymachiwała rękami.
- Chciałam pomóc...
- To lepiej nie pomagaj.- Kate powiedziała stanowczo i wyszła, by zacząć roznosić leki dla pacjentów.
Justin nie pojawił się jeszcze w pracy, choć powinien był już godzinę temu. Susan boi się, że już w ogóle nie przyjdzie. Już drugi raz zaszła mu za skórę. Wie, że jest wybuchowy i lepiej z nim nie zadzierać, ale chciała zawsze pokazać, że to ona tutaj rządzi i nikt nie będzie nią dyrygował.


***

- Justin! Dzięki Bogu.- Kate odetchnęła, gdy zobaczyła, że chłopak wychodzi z windy.
On tylko na nią popatrzył znudzony.
- Musisz mi pomóc.- powiedziała.
- Nie mam czasu.- burknął i ją wyminął.
- Chodzi o Lily! Nie mogę się do niej dostać od dwóch godzin.- wyjaśniła próbując go zatrzymać.
Udało jej się.
- Co?- odwrócił się i zapytał lekko zdenerwowany.
Miał złe przeczucia.
- Tak jak się wczoraj zamknęła, tak tam siedzi.- wyjaśniła bardziej szczegółowo.
- I nawet nie próbowałaś otworzyć tych drzwi?- zmarszczył brwi.
- Oczywiście, że próbowałam.- rozłożyła ręce.- Ale bez skutku.
- Trzeba było je wyważyć.- warknął i podszedł do drzwi.
- To nie jest takie łatwe. Jestem kobietą nie mam tyle siły.- odpowiedziała.
- Nie ma tutaj żadnego innego faceta?- zmrużył oczy.- Z tego co wiem Jackob jest mężczyzną tak samo jak Jonathan i Matthew.- odgryzł się.
Zaczął szarpać za klamkę, ale na nic.
- Lily otwórz drzwi! Teraz!- krzyknął, że cały szpital go chyba usłyszał.
- N-nie.- słaby głos zza drzwi się odezwał.
- Otwieraj!- walną pięścią w drzwi.
- Justin, spokojnie przestraszysz ją.- Kate próbowała go uspokoić.
- Co tu się dzieję!?- Susan przyszła słysząc krzyki.- Justin! Co ty robisz?
- Próbuję tam wejść, nie widać!?- spiorunował ją wzrokiem.
- Daj jej spokój!- stanęła prosto próbując pokazać, że to ona daje rozkazy i ma jej posłuchać.
- Nawet nie wiecie co mogła sobie zrobić! Jakby tam leżała nieżywa to też byście mówiły, że mam ją zostawić!?- krzyczał wściekły.
- Przestań...- szepnęła Kate.
- Nie! Lily otwórz te cholerne drzwi!
- Justin! Odejdź stąd!- Susan krzyknęła zła i zaniepokojona jego zachowaniem.
- Zejdź mi z oczu zanim do ciebie podejdę! To twoja wina wszystko, więc powinnaś coś sama też zrobić!- wrzasnął tak, że aż głos mu lekko zachrypiał.
Susan z Kate się tak wystraszyły, że postanowiły zostawić go. Kate była przekonana, że nic nie zrobi Lily, więc pociągnęła za sobą Suan żeby zostawić ich w spokoju.
- Otwórz kurwa te drzwi teraz, albo je wywarze!- krzyknął ostatni raz i usłyszał jak zamek pomału się przekręca i po chwili się otwierają.
Justin widząc zapłakaną dziewczynę od razu się uspokoił. Wszedł szybko do pokoju i przyciągnął do siebie Lily. Zamknął drzwi nogą i tulił mocno ją żeby się trochę uspokoiła.
Jego klatka tak samo jak jej poruszały się bardzo szybko. Justin głaskał ją po głowie i przyciągnął jeszcze bliżej żeby się uspokoiła. Zerknął w dół na jej rękę, złapał ją w swoją i mocno zacisnął szczękę widząc nowe rany. Przyłożył ją do ust i pocałował delikatnie.
- Ciii - uciszał ją.- Uspokój się skarbie. Jestem tutaj.- szepnął jej do ucha i schylił się lekko by ją podnieść. Podszedł z nią do łóżka i posadził jak dziecko na swoich kolanach.- Nie płacz, proszę cię.
- P-proszę zostaw mnie.- wychrypiała.
- Nie zostawię cię. Nie mogę.- odpowiedział.
- Zostaw mnie.- podniosła głowę, by na niego spojrzeć.
- Lily posłuchaj mnie...
- Nie chce.- nie dała mu dokończyć.
- Musisz mnie wysłuchać. To nie tak jak myślisz, ja nie wiem o co chodzi Susan. Założyłem się z nią o coś w ogóle innego.- wyjaśnił łagodnie.
- O co?- zapytała uwalniając się z jego uścisku i siadając obok.
-Nic ważnego.- podrapał się po karku.
- O co Justin?- błagała szlochając.
Chłopak westchnął głośno.
- To jest chory zakład... Mam trzy miesiące. Jeśli pod koniec zakocham się w kimś ze szpitala będę musiał odrabiać tą karę jeszcze raz... Ale na innym oddziale.- powiedział od nie chcenia.
Mówił to tak cicho, ale dziewczyna była w stanie to usłyszeć. Zmarszczyła brwi, bo nie zrozumiała... Albo zrozumiała za dobrze.
- Susan to wymyśliła?- zapytała marszcząc brwi.
- Taa.
- A co jeśli się nie zakochasz?- zapytała nieśmiało ocierając łzy.
- Moja kara zostanie skrócona o miesiąc.- wyjaśnił i na nią popatrzył.
Lily lekko się spięła. Sama nie wie, dlaczego. Przecież ona nic nie czuje do Justina, ale gdy usłyszała, że pójdzie stad szybciej o miesiąc zasmuciła się. 
- W sumie są tutaj ładne dziewczyny...- zaczęła, ale jej przerwał.
- Przestań.- parsknął.- Nie zakocham się w nich. Nawet ich nie znam.
- Mnie też nie znałeś.- powiedziała cicho.
- Lily... Nie mam zamiaru się z nikim tutaj poznawać oprócz ciebie.- powiedział patrząc jej prosto w oczy.
- Dlaczego? To pomaganie nie ma sensu... Ty nic o mnie nie wiesz.- spuściła głowę.
- Popatrz na mnie.- nakazał.
Lily lekko podniosła głowę.
- Pomogę ci, ty pomożesz mi, ale powiedz mi wszystko.- złapał jej twarz w ręce.
- Nie mogę. Boję się.- oczy jej się zaszkliły.
- Możesz... Powiedz mi.- zerknął na jej ręce.- Dlaczego to zrobiłaś?
- J-ja...
- Lily.
- Nie potrafię sobie z tym poradzić.- zaczęła płakać.- To jest jedyna ścieżka ratunku Justin.- płakała, a on ją znów ją przytulił.
- Spokojnie, spokojnie.- mówił powoli.
- Każdy ma swoją ścieżkę ratunku, a moją jest okaleczenie się. Jeśli to robię to zapominam o bólu.
- Ale wtedy jest ból fizyczny skarbie, co jest gorsze.- wyjaśnił cicho.
- Co?- podniosła głowę.
Próbowała nie zwracać uwagi na to jak ją nazwał.
- Ból fizyczny wcale nie jest dobry.- westchnął.
- Jak ty uciekasz od problemów?- zapytała.
Nie odpowiedział.
- Justin, mów do mnie.
- To jest coś gorszego... Nie chce o tym rozmawiać.
- Powiedz mi.- błagała.
- Nie będziesz już chciała ze mną rozmawiać.- odwrócił wzrok.
- Jeśli ty zostałeś ze mną, ja zostanę z tobą.- powiedziała i położyła dłoń na jego ręce.
- B-biorę...- zaczął, ale nie był w stanie skończyć.
Dziewczyna na chwilę wstrzymała oddech. Domyśliła się. Zauważyła wcześniej w jego oczach coś dziwnego, ale nie chciała mówić. Miała do czynienia z narkotykami. Może i nie ona je brała, ale jej przyjaciel. Miał przez to dużo kłopotów i nie skończyło się dla niego to dobrze. Wysłali go na odwyk. Pomogło, ale zawsze będzie w nim to, że będzie chciał spróbować.
Zbliżyła się do niego i przytuliła. Zaskoczył go ten gest. Od kiedy ona ma w sobie tyle odwagi?
- Pomogę ci.- szepnęła.- Damy radę.
- Lily, to nie będzie łatwe.- odsunął się od niej.
- Wiem o tym. Mój przyjaciel jest/był narkomanem. Dali go na odwyk...
- Nie- przerwał jej.- Nie chce iść na żadne odwyk.
- Okey.- westchnęła.- A od kiedy to...
- Trzy lata.- dokończył.
- Miałeś zaledwie siedemnaście lat.- zauważyła.
- Tak, ale wtedy potrzebowałem ucieczki. Od wszystkiego.
- C-coś się stało?- nie chciała na niego naciskać, bo sama nie jest w stanie powiedzieć dlaczego tutaj jest.
- Miałem problemy. Rodzina mnie znienawidziła, przynajmniej ojciec. Nie zniosłem tego, więc wyprowadziłem się z domu. Na początku mieszkałem u przyjaciela, ale kiedy skończyłem osiemnaście lat mieszkam sam.- przyznał się nie patrząc na nią.
- Dlaczego ojciec cie nienawidzi?- zapytała.
- Nie dziwię się mu.- zaśmiał się bez humoru i wstał. Podszedł do okna i patrzył na miasto.- Bo kto chciałby mieć syna, który przychodził dzień w dzień do domu pijany lub naćpany. Palił wszystko co popadnie. Nie chodził do szkoły, bo nie miał przez to wszystko na to siły. Próbował uciec od problemów jak najdalej. Na początku to było same picie, ale to w końcu nie wystarczało. Raz na imprezie wziąłem narkotyki i tak się zaczęło. Nie mogłem przestań...
- Dlaczego to robiłeś?- dopytywała zaciekawiona.
- Myślę, że mogę ci już powiedzieć. Nie chce tego dłużej w sobie trzymać. Ufam ci.- popatrzył w jej stronę.
Lily się lekko uśmiechnęła. Justin jej ufa i to jest dla niej najważniejsze.
- Gdy moja siostra...
- Masz siostrę?- przerwała i zapytała zaskoczona.
- Miałem.
________________________________________
PS. WESOŁYCH ŚWIĄT I SMACZNEGO JAJKA WSZYSTKIM ŻYCZĘ! :)
CHCE DODAĆ, ŻE NIE WIEM CZY W NASTĘPNYM TYGODNIU BĘDZIE ROZDZIAŁ, PONIEWAŻ PISZĘ EGZAMINY I NIE BĘDĘ MIAŁA CZASU NA TO WSZYSTKO, A BARDZO SIĘ STRESUJĘ ;/

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

19 komentarzy:

  1. Świetny, czekam na nn ;)
    I powodzenia na egzaminach, ja też je piszę :/
    @im_purple_ninja

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeej asdfghjhgfd otwierają się ! Nareszcie jej powiedział :) Rozdział jak zawsze świetny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. saiflksjal cudowny rozdział. nie mogę siędoczekać nn ;) + wesołych świąt!
    @kidrawhxo

    OdpowiedzUsuń
  4. Swietny chociaz szkoda ze taki krotki ;c wesolych swiat i spoznionego smacznego jajka ! Xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Omomomo NAJLEPSZY ! KOCHAM TWOJE FF ♥♥♥♡♡♡♥♥♥ Wesołych :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaki słodki :D zbliżyli się do siebie, awww i jeszcze chce jej powiedzieć <3 czekam na nn....

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział czekam na następny.:)
    Powodzenia życzę na egzaminach no i wesołych świąt.:3

    OdpowiedzUsuń
  8. Ojej świetny *__* z resztą jak zawsze.xx Czekam na nn ^^
    WESOŁYCH ŚWIĄT ! <33

    OdpowiedzUsuń
  9. Nominuję Cię do Liebster Award ♥
    Pytania u mnie na blogu (http://i-will-take-you.blogspot.com/) ♥

    Powodzenia na egzaminach ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Jezu popłakałam sie na końcu,biedny Justin ;c
    Ale ważne,że sie jeszcze bardziej zbliżyli ;d
    Czekam na nn <3
    @scute4

    OdpowiedzUsuń
  11. Ta Susan mnie drażni coraz bardziej -_- ale dobrze, że jej wszystko wyjasnił ^^

    OdpowiedzUsuń
  12. świetny rozdział, powodzenia na egzaminach:) tez pisze

    OdpowiedzUsuń
  13. Boskie boskie boskie *.*
    ~M

    OdpowiedzUsuń
  14. jejku, teraz pozostało mi czekać na pocałunek, haha /@pervbenson

    OdpowiedzUsuń