czwartek, 24 lipca 2014

Rozdział 26

Lili, gdy się obudziła nie zastała Justina. Wstała tylko by przebrać się w piżamę i znów się położyła. Była naprawdę zmęczona, nawet nie wie po czym. Mimo wszystko przebierając się zastanawiała się nad tym co chłopak jej powiedział. Susan dała mu dodatkowy miesiąc i wcale nie będzie musiał go odpracowywać (jakby w ogóle miał to robić, przecież on jej nie kocha). Ale przecież ją pocałował. Powiedział te wszystkie słowa, ale nie usłyszała od niego kocham cię.
Była dopiero czwarta nad ranem, więc wygodnie opatuliła się kołdrą i próbowała usnąć co przeszło jej o dziwo łatwo.

***

- Dzień dobry.- powiedział Justin wchodząc do ośrodka i spotkał Susan przy recepcji gdzie podpisywała jakieś papiery.
Też dopiero co weszła, bo była w płaszczu i miała zawieszoną torebkę na ręce.
- Oh, witaj.- powiedziała odwracając się w jego stronę.
- Dobrze, że panią widzę. Chciałbym zamówić słówko.- powiedział, gdy stał tuż obok niej.
- Fascynujące. Dopiero co rozmawialiśmy wczoraj.- podniosła jedną brew zaintrygowana.
- Racja, ale wolę się upewnić pewnych rzeczy i to, że rozmawialiśmy wczoraj nie oznacza, że nie możemy zrobić tego również dzisiaj, prawda?- zapytał.
Ruszył za nią do windy.
- Oczywiście, że możemy porozmawiać. Z tego co się domyślam chodzi o naszą wczorajszą rozmowę, czyż nie?- zerknęła na niego kontem oka.
Winda właśnie przyjechała i Justin wpuścił kobietę pierwszą. Mimo wszystko był dżentelmenem.
- Zgadza się. Wciąż nie rozumiem dlaczego.- nacisnął przycisk 10 i odwrócił głowę w stronę Susan.
Kobietę zaciekawiło to, że chłopak zna tak wyrafinowany język. Cóż w porównaniu z tym co była na początku lub, gdy jest zły... To jak się z nią porozumiewa nie zależy raczej do zwyczaju chłopaka, który został skazany na prace społeczne by nie pójść do więzienia.
Ludzie potrafią zaskakiwać, a w szczególności Justin.
- Nadal próbujesz wyszukać haczyka, ale mogę ci przysiąc nie ma go.- wyjaśniła.
- Jakoś w to nie wierzę.- mruknął.
- Będziesz musiał.- wzruszyła ramionami.
- Nawróciła się pani czy jak!?- powiedział wymachując bezradnie rękoma. To zaczyna się robić irytujące, przecież nigdy taka nie była.
- Nie, w końcu to zrozumiesz.- westchnęła ciężko.
- Dobrze wiedzieć, ale chce wiedzieć dlaczego pani to robi?
- Wczoraj już ci powiedziałam...
- Czuję, że to nie wszystko. Pani coś ukrywa i nie chce tego powiedzieć- powiedział a Susan ukryła zdziwienie.
- Nie wiem naprawdę o co ci chodzi Justin.
- Są dwie sprawy, które pani ukrywa. Zauważyłem to wczoraj. Jedna to to, że nie chce pani powiedzieć co się stanie Lily jeśli się jej nie polepszy a drugą jest to, że coś pani knuję z tym, że chce jej pomóc. Jakby z tym kryła się jakaś historia.- powiedział, gdy właśnie wyszli z windy.
Susan stała i słuchała uważnie. Śmieszne, że wszystko było prawdą.
- Nie doceniasz Justin siebie.- powiedziała uśmiechając się i kładąc dłoń na jego policzku po czym ruszyła do swojego gabinetu.
- Czy ten szpital to jakiś pieprzony reality show Zgadnij to sam czy jak?- powiedział wkurzony sam do siebie.
- Co?- usłyszał za sobą i się odwrócił.
Drzwi na wprost jego były lekko uchylone i stała tam dziewczyna. Nie taka zwykła dziewczyna, bo to była Lily.
- O hej, nie zauważyłem cię.- podrapał się po karku.
- Bo dopiero wyszłam- wyjaśniła.- Coś się stało?
- Nie, po prostu w Susan wstąpiły jakieś dobre duchy czy inne gówno. Z resztą nie ważne- machnął rękom.- Jak się spało?
- Obudziłam cię i już cie nie było.- oznajmiła.
- Wybacz, nie chciałem cię budzić.- podszedł do niej.
- Rozumiem.- wzruszyła ramionami.
- Co dziś robimy?- zapytał.
- Ja idę na lekcję a ty pewnie to co zwykle. Nic.- wytłumaczyła.
- Nic?- oburzył się.- Robię bardzo dużo! Samo roznoszenie leków o godzinie dziesiątej rano jest męczące.
- Tak, tak, nie bulwersuj się już.- zaśmiała się.
Justin słysząc jej śmiech sam się uśmiechnął i przyciągnął ją do siebie by móc mocno przytulić. Podobało mu się to, że ona już go nie odpycha, ale nie chciał też działać zbyt szybko. Choć i tak miał ochotę ją znów pocałować.
- Jak skończysz to się ubierz.- powiedział.
- Dlaczego?- zapytała.
- Wychodzimy.
- Co? Gdzie?- odsunęła się od niego i spojrzała mu w oczy.
- Idziemy na spacer.- westchnął.
- Ale, że wyjedziemy z tereny szpitala?- zapytała zaskoczona.
- Tak wyjdziemy z terenu szpitala. To nic czego byś nie robiła.- wzruszył ramionami.
- Ale możemy?
- Lily.- złapał ją za ramiona.- Ze mną możesz wszystko.

***

- Jest cieplej niż ostatnio.- zauważyła, gdy wyszli.
- Cóż jest już połowa lutego.- powiedział i złapał ją za rękę, ale chwilę później ją puścił bo się zorientował co zrobił.- Wybacz, nie powinienem.
- Nic się nie stało.- uśmiechnęła się w jego stronę żeby ta sytuacja nie była niezręczna.
Lily popatrzyła na ich dłonie i złapała go za rękę. Justin uśmiechnął się do niej lekko i splótł ich palce. Szli w Central Parku i nie przeszkadzało im to, choć był to kawał drogi. Wsiedli w metro i dziewczyna od razu poczuła się wolna.
- Tak bardzo za tym tęskniłam.- wciągnęła głośno powietrze nosem.
- Za smrodem w metrze? Taa, faktycznie bardzo piękny zapach.- prychnął.
- Nie za tym- pacnęła go w ramie, ale zaśmiała się razem z nim.- Czuję się taka wolna, gdy jestem z tobą. Sprawiasz, że nie czuję jakbym była zamknięta w wariatkowie.- wyjaśniła a Justin na nią spojrzał.
Siedzieli blisko siebie jakby chcieli zrobić miejsce innej osobie obok.
- Myślałem, że to twój dom.- stwierdził.
- Bo jest.
- Ostatnim razem, gdy powiedziałem, że to wariatkowo to byłaś zła.- zauważył.
- Pamiętasz to?- podniosła jedną brew.
- Oczywiście! Pamiętam wszystko.
Lily uśmiechnęła się.
- Cieszę się.- powiedział po chwili a dziewczyna podniosła głowę z szyby.
- Z czego?
- Z tego, że czujesz się przy mnie wolna.- wyjaśnił a Lily przegryzła wnętrze policzka, ponieważ jego wzrok wywiercał jej dziurę w czole.

***


- Nie miałeś przypadkiem dzisiaj pomóc Kate w sprawdzaniu papierów pacjentów?- zapytała, gdy szli wzdłuż parku trzymając się za ręce.
Justin złapał ją znów, gdy wysiedli z metra, już pewniej.
- Miałem- powiedział.- Ale poprosiłem Jackoba żeby mnie dzisiaj wyręczył.- wzruszył ramionami.
- Jest bardzo miały.
- Tak, to jedyna osoba w tym szpitalu w moim wieku i, z która mogę porozmawiać.- wyjaśnił.
- Był kiedyś na naszym oddziale w zastępstwie za Kate, gdy była chora. Jest naprawdę spoko.
- Spoko?- zapytał chłopak podnosząc jedną brew.
- Tak, co w tym dziwnego?- zmarszczyła brwi.
- Nic, po prostu nigdy nie uważasz takich słów.
- Myślisz, że nie jestem wyluzowana ziomek?- powiedziała głosem wyluzowanego chłopaka.
- O nie! Proszę nie rób tego więcej.- zaśmiał się.
- Spoko bracie.
- Przestań.
- Luz koleś.
- Naprawdę przestań.- nie mógł przestać się śmiać.
Lily słysząc tą melodię dla jej uszu, również się zaczęła śmiać.
- Potrafisz mnie rozśmieszyć do łez.- powiedział, gdy już się uspokoił.
- To dobrze.- popatrzyła na niego z uśmiechem, chłopak zrobił to samo.
Razem poszli do pobliskiej kawiarni by zjeść obiad, ponieważ nie będą jeść w szpitalu. Mimo, że Lily zamówiła sobie tylko sałatkę to Justin cieszył się, że w ogóle coś je. 
- Justin?- zapytała niepewnie.
- Tak?
- Czym zajmują się twoi rodzice?- popatrzyła na niego uważnie.
Zdziwił się jej nagłym pytaniem.
- Cóż- wyprostował się i wytarł serwetką usta.- Mój tata jest szefem drużyny hokejowej NHL, a mama nie pracuję, bo tata mówi jej, że to nie jest konieczne, ponieważ mamy wystarczająco pieniędzy, więc po prostu zajmuje się domem.
- Czekaj, czekaj, czy NHL nie jest z Kanady?- zapytała zdezorientowana.
- Tak jest. Jestem kanadyjczykiem.- wyjaśnił a Lily oczy prawie wyszły z orbit.
- Jesteś kanadyjczykiem!? Czemu mi nie powiedziałeś? Stąd ten akcent.- westchnęła.
- Nie miałem takiej potrzemy, po za tym nie pytałaś.- wzruszył ramionami.
- Jeśli jesteś z Kanady to czemu mieszkasz w Nowym Jorku?- zapytała zaciekawiona.
- Tata dostał dobrą ofertę pracy tutaj. Było to, gdy miałem piętnaście lat. W Kanadzie jest siedem klubów, a w Stanach dwadzieścia trzy, więc tutaj byłoby nam lepiej. I jest.
- Masz tam jeszcze rodzinę?- zapytała.
- Oczywiście! Odwiedzamy dziadków zawsze na święta lub na wakacje, ale ja przestałem to robić, gdy...
Dziewczyna wiedziała co chciał powiedzieć.
- Nie lubiłem tego, gdy przejeżdżałem a babcia płakała za nią. To była jej jedyna wnuczka.- powiedział nie patrząc na nią.
- Rozumiem.- powiedziała.
Naprawdę mu współczuła.
- A twoi rodzice czym się zajmują? To znaczy mama.- poprawił się.
- Jest prawniczką.- powiedziała krótko.
- To dobra praca- zauważył.- Ale ma dużą odpowiedzialność.
- Tak to prawda. Mama zawsze mi mówiła, że powinnam pójść na obrońce, bo mam gadane i myślałam nad tym, ale zrezygnowałam z tego.- wytłumaczyła.
- To kim chcesz zostać?- zapytał i oparł się o stolik.
- Chciałabym być psychologiem. Chce pomagać osobom takim jak ja.
Powiedziała i spojrzała w jego oczy. Justin uśmiechnął się w jej stronę.
- Szlachetnie. Cóż, na pewno skorzystam.- stwierdził a dziewczyna się zaśmiała.
- A ty czym będziesz się zajmować? W sumie straciłeś już rok studiów.- stwierdziła.
- Racja, ale ja zawsze chciałem być zawodowym hokeistą- powiedział.- Po sytuacji z Jazzy zrezygnowałem z marzeń, choć wiem, że ona nie jest w tego zadowolona- powiedział.- Teraz po prostu chce zająć się muzyką.
- Muzyką?- zapytała zaskoczona.
- Tak, kocham to.
- Umiesz grać na jakimś instrumencie?
- Na gitarze, fortepianie, trąbce i perkusji.- oznajmił, a Lily wbiła się w fotel.
- Miałam się nauczyć grać na gitarze, ale mi nie poszło.- westchnęła.
- Mogę cię nauczyć, to nie takie trudne.- wzruszył ramionami.
- Naprawdę?- rozpromieniła się.
- Jasne.- uśmiechnął się.

***
- Nie uważasz, że powinniśmy już wrócić?- zapytała, gdy szli przez Time Square.
Była już osiemnasta. Justin powiedział Susan, że będą najpóźniej o wpół do dziewiątej.
- Tak, ale musimy podejść do parku, za rogiem.- oznajmił.
- Do parku? Przecież już byliśmy.- zmarszczyła brwi i podniosła głowę do góry by na niego spojrzeć.
- Mam dla ciebie niespodziankę.- popatrzył na nią.
- Niespodziankę? Jaką?- zapytała jeszcze bardziej zdezorientowana.
- Jakbym ci powiedział to nie byłaby niespodzianka.- zaśmiał się.
- No powiedz mi.- przeciągnęła by jej uległ.
- To słodkie, ale nie.- popatrzył na nią i się uśmiechnął złośliwie.
Szli około dziesięciu minut aż dotarli do parku. Poszli w głąb i się zatrzymali.
- Więc? Gdzie jest ta niespodzianka?- zapytała.
Justin nawet na nią nie popatrzył tylko wskazał palcem przed siebie.
Lily odwróciła wzrok tam gdzie pokazywał chłopak. Wstrzymała oddech.
- Melanie?
_________________________________________________________________

CZYTASZ=KOMENTUJESZ
PS. Proszę nie poganiajcie mnie z rozdziałami. Pisze jeden na tydzień jak zawsze, ale chyba zapomnieliście, że ja też mam wakacje.




33 komentarze:

  1. świetny jest x

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogę się doczekać nowego , chcę znów ich pocaunłek czy coś

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie martw się... Odpoczywaj w końcu to wakacje :). My wytrzymamy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeju Justin taki kochany 😻
    Nienawidzę Susan -.-
    Czekam na nn ❤
    @scute4

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział ;) juz nie mogę doczekać sie nowego kckck <333

    OdpowiedzUsuń
  6. Vifhpsydjgkvjxjdibkvjdjcjdchzgd

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejku, uwielbiam tego bloga tak bardzo 😊
    Ciekawe jak dalej potoczy się akcja :)
    Z niecierpliwością czekam na następny. :) xx /@bizzlesssmile

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział.:) Czekam na nn.<3

    OdpowiedzUsuń
  9. Brak słów.Niesamowity.Justin jest taki słodki.

    OdpowiedzUsuń
  10. dodajesz bardzo krotkie rozdziały w bardzo długim przeciągu czasu ale cholera są kurewsko świetne

    OdpowiedzUsuń
  11. Aww Justin jest taki słodki♥ Kocham to opowiadanie♥

    OdpowiedzUsuń
  12. O mój Boże! Ale jej zrobił niespodziankę :') Jak słodko! <3. Nie mogę w to uwierzyć, jejku jaki on jest kochany ♥

    OdpowiedzUsuń
  13. Aaaaa. Ale się cieszę. Justin i Lily chodzą za rękę :D czekam z niecierpliwością na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  14. Aww rozdzial jak zawsze genialny, czekam na nastepny ;3 / @Lumberjaxxx_

    OdpowiedzUsuń
  15. Aw... jak słodko <33

    OdpowiedzUsuń
  16. Jejku cudo ♡

    OdpowiedzUsuń
  17. cześć! nominowałam Cię do Liebster Awards, zapraszam!:)
    http://dailyshipper.blogspot.com/2014/07/liebster-awards_27.html

    OdpowiedzUsuń
  18. Cudo :o kiedy kolejny *-* ? @Vejtaszewska

    OdpowiedzUsuń
  19. jezuu .. boskie *-* kocham twoje opowiadanie <3 nie moge sie doczekać nn !! ^^ udanych wakacji :))

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie wiem od czego zacząć.
    Zaczelam czytac twoje opowiadania niedawno. Trafilam na opowiadanie o Olivii i Justinie. Szczerze powiedziawszy zdziwilam się ze cos co nie jest tlumaczeniem moze byc takie wspaniałe. Przeczytalam wiele ff, jedne lepsze drugie gorsze ale zazwycxaj fabula opierala sie na tym samym. Moglam spodziewac sie co sie stanienw nastepnym rozdziale... Z twoimi jest inaczej. Ty, zaskakujesz mnie i to pozytywnie. Gdy skonczylam czytac tamto , zaczelam czytac to. Przepraszam ze nie zostawilam zadnego komentarza ale z moim brakiem konta google i czytaniem na telefonie jest to ciezkie. Owe opowiadanie zaciekawilo mnie tak ze czytalam dniem nocą.Gdy rozdzialy sie skonczyly szczerze mowiac sprawdzalam co dziesiec minut czy jest nowy..Co moge powiedziec ? Sadze ze jestes strasznie uzdolniona i masz super wyobraznie! Kocham kocham te oba opowiadania. I nie mam zamiaru konczyc czytac twoich dziel. Mialabym prozbe jesli moglabys napisac do mnie na twitterze ? Jesli masz jeszcze jakies swoje opowiadania chetnie bym je przeczytala. Wyslesz mi linki do nich? O ile masz czas ! ;) Z checia tez bym Cie poznala :) Prosze o kontakt !! Zycze powowodzenia w pisaniu dalszych rozdzialow i tak wspanialej weny ciagle. moj profil na tt : @PaulaDanger .
    Czekam na kontakt :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Hej co się dzieje? Czemu nowego nie dodajesz? ;c

    OdpowiedzUsuń
  22. a co z 27 ? jejciu dzisiaj dopiero odkryłam twojego bloga i sie zakocham 😍😍😍 serio to takie piękne.. Wiele razy płakałam czytajac to jchdisoaolxnxfvhsiaksdh 😁😁😁 kocham to i czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  23. świetne rozdział jak i całe opowiadanie dzisiaj zaczęłam je czytać i właśnie skończyłam. Bardzo mi się podoba. Nie jest takie jak reszta opowiadań. Jest po prostu inne. Mam nadzieję, że Lily wyjdzie niedługo z tego wariatkowa. :)))

    OdpowiedzUsuń
  24. Ja pierniczki Justin powiedz jej że ją kochasz....Boziu..!!!!Super bloog .Czekam na następny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  25. Jejku co sie stali że nie piszesz kolejnych rozdziałów ? Dopiero co odkryłam twojego bloga i po prostu sie zakochałam.. Tyle razy płakałam jejku <33333

    OdpowiedzUsuń
  26. Uśmiech nie schodzi mi z twarzy.<3
    Pozytywnie zakkręcony:D
    ~M

    OdpowiedzUsuń
  27. uwielbiam <3 czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  28. o jejuuuuuuuuuuuuuu :o <3

    OdpowiedzUsuń