***
27 listopad 2012
To już dziś. Dziś ostatni raz zobaczę Nathana. Najgorsze jest to, że nie będę mogła nawet z nim porozmawiać, nie będę mogła go zobaczyć. Nie będę w stanie pójść zobaczyć go leżącego w trumnie. Nawet tego nie chce, nie chce zapamiętać go właśnie tak. Chce żeby moje wspomnienia z nim zostały. Chciałabym mu jeszcze tak dużo powiedzieć choć wiem, że już za późno. Przez ostatnie dni nie byłam w stanie nawet pisać. Nie wychodziłam z pokoju, nie jadałam. Mama i Lauren próbowały ze mną porozmawiać, ale skończyło się na ataku płaczu tak jak co noc. Cóż moje życie zmieniło się nie do poznania w tak krótkim czasie.
Stałam w czarnej sukience, czarnych rajstopach, butach i marynarce. Od teraz znienawidziłam ten kolor. Trzymałam w ręce siedemnaście białych róż i jedną różową. Białe oznaczały jego lata a różowa moją miłość i to ile razem byliśmy. Siedząc na mszy w kaplicy nie mogłam powstrzymać łez. Za prawą dłoń trzymał mnie Brian a za prawdą Melanie. Nie patrzyłam. Głowę miałam opuszczoną. Nie byłam w stanie patrzeć na trumnę wiedząc, że on tam leży. To było dziwne, ale czułam jego obecność, wiedziałam, że tutaj jest.
Na pogrzebie pojawiło się bardzo dużo osób. Współczułam bardzo panu Anthony'emu. Gdy się obudził trzeba było mu przekazać, że jego jedyny syn nie żyje. Nie przeżył tego dobrze. Zaczął histeryzować, jego szwy na brzuchu pękły od nadmiaru spinania ich od płaczu. Powtarzał, że to on powinien umrzeć a nie Nathan. Obwiniał siebie za to- cóż jest nas dwójka.
Niektórzy ogłaszali przemowy. Ja nie byłam w stanie. Ledwo chodziłam a co dopiero stać i mówić do ludzi. Napisałam mu list. Chce chociaż w taki sposób podziękować mu za wszystko. Później dałam go pani Isabel i poprosiłam żeby włożyła go do trumny. Oczywiście zrobiła to.
Drogi Nathanie.
Nie wiem od czego zacząć... Dziękuję to za mało. Wiesz o tym, że byłeś dla mnie wszystkim. Wciąż jesteś i będziesz. Chcę żebyś wiedział, że będę za Tobą strasznie tęsknić. Chcę podziękować Ci za każdą sekundę, minutę, godzinę spędzone razem. Dziękuję za to, że byłeś przy mnie w najgorszych chwilach i mnie wspierałeś. Dziękuję za to, że traktowałeś mnie jak królową. Dziękuję Ci za wszystko co zrobiłeś, powiedziałeś. Dziękuję Ci za to, że ze mną wytrzymałeś tak długo i znosiłeś moje zrzędzenie. Dziękuję za to, że byłeś...
Kocham Cię całym sercem i tak jak Ci obiecałam nigdy o Tobie nie zapomnę. Nie byłabym nawet w stanie, za dużo dla mnie znaczysz.
Obiecałam Ci, że znajdę miłość. Nie wiem czy tego dotrzymam. Nie jestem już chyba w stanie kochać. Nie wyobrażam sobie kogoś innego niż Ciebie. Boję się, że w ten sposób Ty będziesz czuł się zapomniany. Wiem jestem głupia, ale nie wiem co mam teraz robić. Moje życie straciło sens. Mieliśmy ułożoną przyszłość. Ty i Ja. Mieliśmy pójść razem na studia, mieszkać w akademiku a później znaleźć sobie mieszkanie i mieszkać razem. Później założyć rodzinę, mieć wnuków. Wszystko poszło do kosza. Będę teraz musiała radzić sobie sama, ale wiem, że zawsze przy mnie będziesz.
Kocham Cię skarbie. Nie zapomnij o tym. Mam nadzieję, że tam będzie Ci lepiej. Proszę Cię odwiedzaj mnie w snach. Tak jakbyś był tu wciąż i żebyśmy mogli pójść na spacer, porozmawiać, powygłupiać się.
Stałam w czarnej sukience, czarnych rajstopach, butach i marynarce. Od teraz znienawidziłam ten kolor. Trzymałam w ręce siedemnaście białych róż i jedną różową. Białe oznaczały jego lata a różowa moją miłość i to ile razem byliśmy. Siedząc na mszy w kaplicy nie mogłam powstrzymać łez. Za prawą dłoń trzymał mnie Brian a za prawdą Melanie. Nie patrzyłam. Głowę miałam opuszczoną. Nie byłam w stanie patrzeć na trumnę wiedząc, że on tam leży. To było dziwne, ale czułam jego obecność, wiedziałam, że tutaj jest.
Na pogrzebie pojawiło się bardzo dużo osób. Współczułam bardzo panu Anthony'emu. Gdy się obudził trzeba było mu przekazać, że jego jedyny syn nie żyje. Nie przeżył tego dobrze. Zaczął histeryzować, jego szwy na brzuchu pękły od nadmiaru spinania ich od płaczu. Powtarzał, że to on powinien umrzeć a nie Nathan. Obwiniał siebie za to- cóż jest nas dwójka.
Niektórzy ogłaszali przemowy. Ja nie byłam w stanie. Ledwo chodziłam a co dopiero stać i mówić do ludzi. Napisałam mu list. Chce chociaż w taki sposób podziękować mu za wszystko. Później dałam go pani Isabel i poprosiłam żeby włożyła go do trumny. Oczywiście zrobiła to.
Drogi Nathanie.
Nie wiem od czego zacząć... Dziękuję to za mało. Wiesz o tym, że byłeś dla mnie wszystkim. Wciąż jesteś i będziesz. Chcę żebyś wiedział, że będę za Tobą strasznie tęsknić. Chcę podziękować Ci za każdą sekundę, minutę, godzinę spędzone razem. Dziękuję za to, że byłeś przy mnie w najgorszych chwilach i mnie wspierałeś. Dziękuję za to, że traktowałeś mnie jak królową. Dziękuję Ci za wszystko co zrobiłeś, powiedziałeś. Dziękuję Ci za to, że ze mną wytrzymałeś tak długo i znosiłeś moje zrzędzenie. Dziękuję za to, że byłeś...
Kocham Cię całym sercem i tak jak Ci obiecałam nigdy o Tobie nie zapomnę. Nie byłabym nawet w stanie, za dużo dla mnie znaczysz.
Obiecałam Ci, że znajdę miłość. Nie wiem czy tego dotrzymam. Nie jestem już chyba w stanie kochać. Nie wyobrażam sobie kogoś innego niż Ciebie. Boję się, że w ten sposób Ty będziesz czuł się zapomniany. Wiem jestem głupia, ale nie wiem co mam teraz robić. Moje życie straciło sens. Mieliśmy ułożoną przyszłość. Ty i Ja. Mieliśmy pójść razem na studia, mieszkać w akademiku a później znaleźć sobie mieszkanie i mieszkać razem. Później założyć rodzinę, mieć wnuków. Wszystko poszło do kosza. Będę teraz musiała radzić sobie sama, ale wiem, że zawsze przy mnie będziesz.
Kocham Cię skarbie. Nie zapomnij o tym. Mam nadzieję, że tam będzie Ci lepiej. Proszę Cię odwiedzaj mnie w snach. Tak jakbyś był tu wciąż i żebyśmy mogli pójść na spacer, porozmawiać, powygłupiać się.
Z miłością Twoja Lily.
Trumna zeszła w dół. Ostatnie pożegnanie. Łzy zasłaniały mi widok. Nie panowałam nad sobą. Nie reagowałam na nic, po prostu stałam i patrzyłam jak opuszczają go w dół.
"To straszne. Ludzie odchodzą tak szybko. Dziś są, jutro ich nie ma."
Podniosłam głowę i zobaczyłam blask. Odwróciłam głowę w lewo.
Stał tu. Stał i uśmiechał się do mnie. Ręce miał schowane w kieszeniach spodni. Wyglądał dobrze wręcz świetnie. Szczęśliwy, zdrowy, cały mój.
Wyciągnął rękę i przyłożył ją do swojej piesi w znaku jaki to zawsze robiliśmy chcąc z daleka powiedzieć sobie "kocham cię" i zniknął.
***
- Hej- chłopak wszedł do pokoju i od razu przywitała go Kate.- Coś się stało?- zmarszczyła brwi.
Justin pokręcił głową.
- Wiedzę przecież. Możesz mi powiedzieć.- wstała i podeszła do niego.
Chłopak westchnął.
- Już wiem.- popatrzył na nią.
Kate chyba zrozumiała bo przyciągnęła go do siebie i przytuliła.
- To dla nas wszystkich jest ciężkie- powiedziała, gdy się od niego lekko odsunęła i pociągnęła w stronę kanapy, na której usiedli.- Każdy z nas radzi sobie ze śmiercią inaczej. Lily jest bardzo emocjonalna. Był jej pierwszą miłością. Była w nim bardzo zakochana. Oddałaby za niego życie gdyby mogła. Po śmierci dziadka było jej ciężko i on jej wtedy pomógł a teraz nie było nikogo kto pomógłby jej ze śmiercią Nathana.
- Miała rodzinę, przyjaciół.- powiedział.
- Tak, ale ona chciała jego. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ona obwinia się, że to przez nią.
- Co? Dlaczego?
- W ten dzień była ich rocznica. On jechał się z nią spotkać, miała to być niespodzianka, więc Lily uważa, że gdyby nie jechał do niej to by tu dziś był. Mówiliśmy, że to nie jej wina. Jego rodzice rozmawiali z nią o tym. Odwiedzili ją tutaj. Jego ojciec próbował jej powiedzieć, że było ślisko na dworze i tir nie zdążył zahamować, ale ona tego nie rozumie. Całą winę zwala na siebie. Przez to wpadła w głęboką depresję i poczucie winy. Przestała jeść. To co zjadła zwracała. Nie mogła pogodzić się z tym, że ona jest tutaj a on tam. Z tym, że ona może jeść, spotykać się z przyjaciółmi a on nie przez nią. Tak zaczęła się głodzić, wymuszać wymioty, ciąć się.
- Czy- czy ona chciała...- nie był w stanie tego powiedzieć.
- Cztery razy.- dokończyła wiedząc co ma na myśli.
Justin głośno westchnął i przetarł rękoma twarz.
- Kiedy?- zająkał się.
- Miesiąc po jego śmierci próbowała podciąć sobie żyły. Mama znalazła ją w łazience w jej pokoju. Drugim razem była sama w domu, wzięła wtedy dużo leków usypiających i popiła wszystko alkoholem. Znalazła ją Melanie, bo poszła ją odwiedzić. Bali się, że jej nie uratują. Trzecim razem zrobiła to tutaj, próbowała się powiesić...- Kate przewała.- O mały włos i nie byłoby jej już.
- Ktoś ją powstrzymał?- zapytał chłopak.
- Tak, Jackob. Wszedł do pokoju, gdy miała prześcieradło obwiązane wokół szyi i przywiązane do sufitu.- powiedziała łamiącym się głosem.
- Jackob? Czy on przypadkiem nie pracuje na oddziale dla samobójców?- zapyta zaskoczony.
- Właśnie tak. Lily pierwsze dwa miesiące spędziła na tamtym oddziale- oznajmiła kobieta.- Nic ci nie powiedziała, prawda?
- Nie.- powiedział zdezorientowany.
- Nie chce o tym wspominać. Mieliśmy problem później, gdzie ją przydzielić. Oddział zaburzeń jedzenia, wczesnej rehabilitacji psychiatrycznej czy chorób psychicznych. W końcu wybraliśmy samookaleczania i ciężkiej depresji. Od tamtej pory jest tutaj. Jest chyba najcięższym przypadkiem w szpitalu.- zaśmiała się chcąc rozładować atmosferę.
- A co z czwartym razem?- zapytał po chwili.
Kate westchnęła.
- Było to na rocznice jego śmierci. Powiedziała mi, że chciałaby pójść na cmentarz, ale Susan się nie zgodziła. Wpadła w szał. Zaczęła rozrzucać rzeczy- między dlatego nie miała nic w pokoju oprócz łóżka i szafki nocnej. Wywróciła szafkę, rozerwała poduszkę. Musieliśmy ją przypiąć do łóżka. Spędziła tak cały dzień. Krzycząc i wyrywając się. Nie mogłam na to patrzeć. Chciałam jej pomóc, ale nie wiedziałam jak. W nocy. gdy nie miała już siły wypuścili ją. Myśleliśmy, że spała. Zerknęłam do niej około dziesiątej wieczorem. Nie było jej w łóżku. Weszłam do łazienki. Leżała zanurzona w wannie. Woda była czerwona a ona. Chciała się utopić.- pojedyncza łza spłynęła po jej policzku.
Justin'a z każdą kolejną informacją przechodziły ciarki. Ta delikatna Lily, którą znał byłaby zdolna do czegoś takiego?
- Nie naciskaj na nią, proszę.- popatrzyła na niego.
- Nie zrobię tego- powiedział i wstał.- Muszę rozwieźć leki.- powiedział nadal sparaliżowany.
Kate pokiwała tylko głową i wstała.
- Sprawdzę co u pacjentów.- powiedziała i wyszła.
Chłopak cały się trząsł. Nie był w stanie nałożyć laków do pojemniczków. Nie raz wylał wodę.
- Uspokój się idioto.- powiedział samo do siebie.
Pojechał rozwieźć leki i był gotowy żeby wejść do pokoju Lily, ale złapała go panika.
Co jak jej powie, że już wie i ona wpadnie wznów w panikę? Musiał wziąć głęboki oddech i wszedł do pokoju. Dopiero, gdy ją zobaczył uspokoił się i przypomniał sobie o ostatnim pocałunku. Na samą myśl się uśmiechnął.
- Cześć.- przywitał się i do niej podszedł.
- Hej.- odpowiedziała i zrobiła mu miejsce na łóżku.
- To dla ciebie.- podał jej leki.
- Śniadanie.- mruknęła cicho i wzięła leki.
- Już jadłaś śniadanie. Jadłaś prawda?- zapytał ją żeby się upewnić.
- Tak jadłam.- przewróciła oczami.
- Dobrze.- powiedział i potarł swoje ręce zakłopotany.
Lily chyba to zauważyła bo popatrzyła na niego.
- Justin? Co się stało?- zmarszczyła brwi.
- Nic, nic. Jest świetnie.- popatrzył na nią.
- Justin...
Chłopak podrapał się po karku. Jego nawyk, gdy jest zakłopotany.
- Bo ja, bo...- nie wiedział jak to powiedzieć.
- Przeczytałeś prawda?- powiedziała.
- Tak. Lily wiesz, że mogłaś mi powiedzieć...
- Wiem- przerwała mu- Ale nie mogłam. To jest dla mnie za ciężki temat.- westchnęła i odłożyła kubeczki na tace.
Usiadła wygodnie na łóżku. Justin zrobił to samo.
- Ciesze się, że już wiesz.- powiedziała szczerze.
- Tak, ja też. Chyba...
- Nie mam już przed tobą tajemnic.- zauważyła.
Chłopak skinął głową.
- Rozmawiałem z Kate teraz. Dlaczego mi nie powiedziałaś, że byłaś na początku na innym oddziale?
Lily zesztywniała.
- Ja- ja bałam się, że coś o mnie pomyślisz.
- Co mógłbym o tobie pomyśleć? Lily nie oceniam cię, mówiłem ci już to.- złapał za jej dłoń.
- Tak, wiem ale to co się działo wtedy. Chce o tym zapomnieć. Pamiętam ten dzień jakby to było wczoraj.- westchnęła smutno.
- Rozumiem.- przyciągnął ją do siebie.
- Nie chciałam tego robić. Nie wiem co wtedy we mnie wstąpiło.- głos jej się załamał.
- Cii- uciszył ją i wciąż głaskał jej dłoń.- Ludzie po śmierci bliskich robią różne rzeczy.
- Ty tego nie zrobiłeś.- powiedziała.
- Ale czasem wyobrażałem sobie co byłoby gdybym to ja umarł.- odpowiedział po chwili.
- Nie mów tak, proszę.- wtuliła się w niego jeszcze bardziej.
Między nimi nastała przyjemna cisza.
- Lily?- zapytał, gdy leżeli już tak z dziesięć minut.
- Hym?
- Zmieniasz mnie na lepsze.- powiedział i pocałował czubek jej głowy.
- Ty mnie też.
______________________________________________________________________
- Uspokój się idioto.- powiedział samo do siebie.
Pojechał rozwieźć leki i był gotowy żeby wejść do pokoju Lily, ale złapała go panika.
Co jak jej powie, że już wie i ona wpadnie wznów w panikę? Musiał wziąć głęboki oddech i wszedł do pokoju. Dopiero, gdy ją zobaczył uspokoił się i przypomniał sobie o ostatnim pocałunku. Na samą myśl się uśmiechnął.
- Cześć.- przywitał się i do niej podszedł.
- Hej.- odpowiedziała i zrobiła mu miejsce na łóżku.
- To dla ciebie.- podał jej leki.
- Śniadanie.- mruknęła cicho i wzięła leki.
- Już jadłaś śniadanie. Jadłaś prawda?- zapytał ją żeby się upewnić.
- Tak jadłam.- przewróciła oczami.
- Dobrze.- powiedział i potarł swoje ręce zakłopotany.
Lily chyba to zauważyła bo popatrzyła na niego.
- Justin? Co się stało?- zmarszczyła brwi.
- Nic, nic. Jest świetnie.- popatrzył na nią.
- Justin...
Chłopak podrapał się po karku. Jego nawyk, gdy jest zakłopotany.
- Bo ja, bo...- nie wiedział jak to powiedzieć.
- Przeczytałeś prawda?- powiedziała.
- Tak. Lily wiesz, że mogłaś mi powiedzieć...
- Wiem- przerwała mu- Ale nie mogłam. To jest dla mnie za ciężki temat.- westchnęła i odłożyła kubeczki na tace.
Usiadła wygodnie na łóżku. Justin zrobił to samo.
- Ciesze się, że już wiesz.- powiedziała szczerze.
- Tak, ja też. Chyba...
- Nie mam już przed tobą tajemnic.- zauważyła.
Chłopak skinął głową.
- Rozmawiałem z Kate teraz. Dlaczego mi nie powiedziałaś, że byłaś na początku na innym oddziale?
Lily zesztywniała.
- Ja- ja bałam się, że coś o mnie pomyślisz.
- Co mógłbym o tobie pomyśleć? Lily nie oceniam cię, mówiłem ci już to.- złapał za jej dłoń.
- Tak, wiem ale to co się działo wtedy. Chce o tym zapomnieć. Pamiętam ten dzień jakby to było wczoraj.- westchnęła smutno.
- Rozumiem.- przyciągnął ją do siebie.
- Nie chciałam tego robić. Nie wiem co wtedy we mnie wstąpiło.- głos jej się załamał.
- Cii- uciszył ją i wciąż głaskał jej dłoń.- Ludzie po śmierci bliskich robią różne rzeczy.
- Ty tego nie zrobiłeś.- powiedziała.
- Ale czasem wyobrażałem sobie co byłoby gdybym to ja umarł.- odpowiedział po chwili.
- Nie mów tak, proszę.- wtuliła się w niego jeszcze bardziej.
Między nimi nastała przyjemna cisza.
- Lily?- zapytał, gdy leżeli już tak z dziesięć minut.
- Hym?
- Zmieniasz mnie na lepsze.- powiedział i pocałował czubek jej głowy.
- Ty mnie też.
______________________________________________________________________
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Uwielbiam Kocham nie wiem co jeszcze napisałać przez cały tydzień czekałam na nowy roździał jest niesamowity czekam na next
OdpowiedzUsuńoo jaka kochana końcówka ♥♥♥
OdpowiedzUsuńuwielbiam to
OdpowiedzUsuńSwietny:-)
OdpowiedzUsuńBiedna Lily ;c nie spodziewałam się, że chciała się zabić aż 4 razy... Justin robi się taki kochany ;) jestem ciekawa czy się w niej zakocha <3 Rozdział świetny! Kocham to opowiadanie... Kocham Cię <3 czekam na nn, dziękuje xoxo
OdpowiedzUsuńJeju ♥ Ten rozdział jest cudowny a końcówka kochana. Czekam na następny i weny życzę :)
OdpowiedzUsuńCodziennie tu w wchodziła z nadzieją, że może rozdział pojawi się dużo wcześniej hahah już się doczekać nie mogłam ale teraz jak to czytam to jejku strasznie jestem ciekawa co będzje dalej :*
OdpowiedzUsuńCUDOWNY ROZDZIAŁ *.*
OdpowiedzUsuńCudny rozdział dobrze ,że on już wie i zmeiniają się przy sobie
OdpowiedzUsuńAle pisz kochanie trochę dłuższe :)
Cudowny rozdział :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam to! Czekam na nn! I weny życzę ;D
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opowiadanie, codziennie zagladam czy jest nowy rozdzial. Zycze weny :)
OdpowiedzUsuńAwwww oni są uroczy *.*
OdpowiedzUsuńJaka urocza końcówka. Oni są tacy słodcy razem*.* Podziwiam twoją pracę:)
OdpowiedzUsuń~M
Zgodzę się z Tobą:) podziwiam twoją prace jesteś super<3
UsuńŚwietny rozdział. Biedna Lily..:c
OdpowiedzUsuńCzekam na nn.:)
Świetny rozdział,czekam na następny !!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział
OdpowiedzUsuńświetny!
OdpowiedzUsuńAaa kocham to !!!
OdpowiedzUsuńSwietny rozdzial kckck ;) czekam na nowy kck <3
OdpowiedzUsuńświetne <3
OdpowiedzUsuńgenialny rozdział <33333333
OdpowiedzUsuńtalent masz ogromny <3
genialny rozdział
OdpowiedzUsuńKurczę cudowne opowiadanie. W jeden dzień nadrobilam wszystkie rozdziały i tylko chcę więcej. Wszystko jest czyste i przejrzyste. Według mnie genialny styl pisania. Nic dodać nic ująć. Gratuluję i oczywiście z niecierpliwością czekam na następne. xo
OdpowiedzUsuńhideuhdwiu boziu jakie to smutne aż płakać mi się chciało z trudem się powstrzymywałam , masz talent <3333 czekam nn *.*
OdpowiedzUsuńKocham ♡ czekam nn
OdpowiedzUsuń