wtorek, 13 września 2016

Rozdział 2

Melanie stała jak sparaliżowana. Nie wierzyła w to co widzi. Przecież to nie mógł być ten sam chłopak, to nie mógł być on. To przecież niedorzeczne. Tyle tysięcy kilometrów, szansa na milion a on jednak był tutaj.
Wiedziała, że to nie było przypadkowe spotkanie.

- Co się stało?- zapytała Lily.- Już ci ktoś wpadł w oko?- zachichotała.

- Am- zmieszała się dziewczyna i spojrzała na przyjaciółkę.- Tak, tak. Pójdę go poznać.- powróciła nerwowo i odeszła.

Zaczęła przeciskać się przez tłum by znaleźć osobę, której szuka. Chce się upewnić, że to na pewno on. Przepraszała każdego po kolei i szła przed siebie jak burza omijając spoconych i pijanych ludzi. Zauważyła, że paru chłopaków z drużyny już pili i rozmawiali z innymi. Obejrzała się dookoła i szukała wzrokiem każdego z bluzą bejsbolową by znaleźć tego jednego. Jej wzrok się zatrzymał przy wyjściu na taras. Przy drzwiach stał chłopak z piwem w ręce i rozmawiał z kolegą. Nie była do końca pewna czy to on, ale raz kozie śmierć. Najwyżej wyjdzie na idiotkę. Podeszła pewnym siebie krokiem. Stanęła za chłopakiem i wzięła głęboki oddech.

- Justin?

Kolega, który mówił przestał i zerknął za ramie chłopaka. Po chwili i ten drugi zaczął się odwracać i, gdy ujrzał Melanie jego usta lekko się rozchyliły w zdziwieniu i ściągnął swoje okulary, które wciąż spoczywały na jego nosie. Wtedy ich oczy się spotkały.

- Melanie? Co ty tutaj robisz?- powiedział z nieukrywanym zdziwieniem w głosie i lekkim przerażeniem.

- Zostawię was samych.- poczuł rękę na ramieniu i kiwnął tylko głową do kolegi po czym znowu jego wzrok spoczął na dziewczynie przed nim.

- Mogłabym zapytać o to samo.- jej serce biło jak oszalałe.

- Jezu Mel, nie wierze, że to ty.- wypuścił głośno powietrze i rozłożył ramiona.

Dziewczyna chwilę na niego patrzyła po czym podeszła i przytuliła go mocno. On objął ją opiekuńczo. Mogła poczuć jego szybciej bijące serce.

- To niemożliwe, nie jesteś prawdziwy. Jestem pijana i mam zwidy.- mówiła wciąż do niego przytulona na co chłopak się zaśmiał.

- Wybacz, ale jestem prawdziwy. Chyba jeszcze za mało wypiłaś.- odezwał się by rozluźnić atmosferę.

Dziewczyna odsunęła się od niego. Przyjrzała się mu i mogła stwierdzić, że przez te ponad dwa lata trochę się zmienił. Wydoroślał, był bardziej przystojny. Pojawiło się więcej tatuaży i jego włosy były krótsze, ale wciąż pasowały mu. Jego postura stała się bardziej masywna, musiał dużo trenować. Ale to wciąż był ten sam Justin.

- Tęskniłam za tobą muszę przyznać.- wyznała po chwili nieśmiało.

- Ja też młoda, też tęskniłem.- poczochrał jej włosy.

Prawdą jest, że gdy Lily była w śpiączce, zbliżyli się do siebie. Stali się przyjaciółmi, pomagali sobie nawzajem. Wiedzieli, że mogli powiedzieć sobie wszystko, gdy mieli jakiś problem. W końcu przechodzili przez to razem. Ale później niestety ich kontakt się urwał bo tak chcieli, bardziej Melanie nalegała bo mimo iż wiedziała, że straci przyjaciela to wiedziała, że dla niego będzie to lepsze. Będzie lepsze, gdy nie będzie miał styczności z otoczeniem Lily.

- Chodźmy na zewnątrz.- powiedział chłopak i wyszli na taras.

Znaleźli jakieś spokojniejsze miejsce gdzie było mniej ludzi i usiedli w spokoju.

- Opowiadaj, co u ciebie?- zapytała dziewczyna.

- Nic ciekawego, studiuje. Zacząłem trzeci rok, choć gdybym poszedł od razu po szkole już dawno bym je skończył i pracował w jakiejś firmie.- zaśmiał się.- Ale nie narzekam. Jestem kapitanem drużyny hokejowej w New Haven. Pomagam ojcu w firmie, gdy tylko jestem w Nowym Jorku. Studiuje zarządzanie i sport. Chodzę na świetne imprezy. Jestem przedstawicielem bractwa. Mieszkam w akademiku. Hej, studiuje na Yale. Czego chcieć więcej?- uniósł piwo do góry uśmiechnięty.

Melanie cieszyła się, że tak dobrze sobie radził. Przecież o to chodziło.

- A ty? Jak wyglada twoje życie?- zapytał i napił się.

- Też jestem na trzecim roku, ale biznesu, mieszkam w akademiku, poznałam świetnych przyjaciół, chodzę na imprezy, w weekendy czasem pracuje w barze i jestem jak na razie szczęśliwa z tym co robie.- wyznała.

- I o to chodzi mała.- puścił oczko Justin i stuknęli się piwem po czym wzięli długie łyki.

Nastała chwila ciszy. On chciał zapytać o nią, a ona chciała mu powiedzieć, ale nikt nie widział jak zacząć. Wiedzieli oboje, że będą ze sobą chodzić przez długi czas do szkoły, więc i tak i tak się spotkają.
Patrzyli jak ludzie się bawią. Głośna muzyka i pijani ludzie to chyba standard na studenckich imprezach.

- Wszystko z nią w porządku.- przetrwała ciszę, gdy wciąż wpatrywali się przed siebie.

Chłopak nie odwrócił wzroku.

- To dobrze, o to chodziło. Jak się ma?

- Jest jak kiedyś. Czasem ma chwile załamania, ale wtedy rozmawia ze mną. Nie zamyka się jak kiedyś. Tęskni za nim, to normalne, ale potrafi już o tym mówić. Nie wstydzi się tego, że była w psychiatryku, najbliżsi wiedzą o tym. Radzi sobie naprawdę świetnie, wróciła do normalności. To już nie jest ta sama dziewczyna.- wyjaśniła a on uważnie słuchał.

- Czy- czy ona...- nie potrafił zadać tego pytania.

- Niestety nie- westchnęła smutno.- Nie przypomniała sobie, a jej nie uświadomiłam tak jak obiecałam.

- Dziękuje.- wyznał szczerze.

- Justin.- odwróciła się w jego stronę.

- Tak?- był zmuszony na nią spojrzeć.

- Ona tutaj jest. Nie wiem czy jesteś gotów, ale możemy tam...- nie dane jej było dokończyć, bo usłyszała jak ktoś ją woła i idzie w jej stronę.

O wilku mowa.

Serce Melanie jak i Justina przestało na chwile bić. Zesztywnieli, nie wiedzieli jak się zachować.

Szła uśmiechnęła od ucha do ucha dziewczyna wraz z grupą znajomych. Stanęła przed dwójką, która zdarzyła już wstać i wymienić przerażone spojrzenia.

- Szukaliśmy cie, jakbym zapadła się pod ziemie.- powiedziała Lily do przyjaciółki a serce chłopaka stanęło znowu, gdy usłyszał znowu jej głos.

- Wybacz, miałam właśnie do was iść.- jąkała się lekko.- Spotkałam dawnego, dobrego kolegę.

- Nie mówiłaś mi nic, że masz kolegę w drużynie hokejowej.- zaśmiała się.

Lily przeniosła swój wzrok na Justina. Uśmiechnęła się do niego ciepło.

Nie zmieniła się bardzo. Wciąż była piękna. Idealna dla niego. Tylko jej włosy były dłuższe, sięgały za pas i uśmiech był jeszcze bardziej szeroki niż przedtem. Oczy świeciły się jeszcze bardziej i ten piękny niebieski jak niebo kolor przyciągał uwagę do jej opalonej skory. Kalifornijski klimat służył jej. Przytyła, jej ciało było bardziej kobiece i seksowne. Nie jeden facet ślinił się pewnie na jej widok. Wyglada na szczęśliwa i on w głębi duszy też był bo stała przed nim miłość jego życia.

- Lily to Ju...

- Jestem Drew.- przerwał jej szybko i wyciągnął do niej dłoń by się przywitać.

- Cześć jestem Lily.- wyjęła jego dłoń i, gdy ich skóra się złączyła przeszedł dziwny dreszcz jak za pierwszym razem, gdy on dotknął jej ręki.

Mel patrzyła zdziwiona na przyjaciela. Co on robi? Dlaczego przestawia się swoim drugim imieniem?

- Miło mi cię poznać. Drew to nasi przyjaciele. Holly, Zayn, Amelia i mój chłopak Harry.- pokazała na każdego po kolei.

Chłopak uścisnął każdego dłoń i przełknął głośna ślinę, gdy usłyszał jej ostatnie słowa. Jego puls stał się szybszy.
Tego się nie spodziewał.

- Ty jesteś kapitanem drużyny? Jestem Harry, należę do bractwa wraz z moim przyjacielem Zayn'em. Mam nadzieje, że impreza się podoba.- zaśmiał się.

Choć Justin chciał być niemiły i zły na niego to nie mógł. Chłopak był dla niego miły i nic mu przecież nie zrobił, ale był cholernie zazdrosny. Tak dawno nie czuł tego i nigdy nie znalazł się w tak gównianej sytuacji. Nie mógł nic zrobić a na pewno rzucić się na tego biednego chłopaka z pięściami i krzyczeć, że to jego dziewczyna, bo już dawno nie była.
Nie była jego.

- Tak. Na pewno.- tylko na tyle było go stać.

- Chodźmy do środka. Zaraz zacznie się beerpong*.- wyznała Holly.

Melanie szła na końcu z Justin'em i widziała jak patrzy na Harry'ego i Lily i ich złączone dłonie. Było jej go szkoda.
Kiedyś on ją tak trzymał.

- Co ty wyprawiasz?- szepnęła do jego ucha.

- O co ci chodzi?- zapytam znudzony i zły widokiem przed sobą.

- Drew? Serio Justin? Co ty knujesz!?- zezłościła się.

- Tak będzie lepiej, Mel.- westchnął.

- Lepiej dla kogo!?- zatrzymała go.

- Posłuchaj- spojrzał na nią.- Sama powiedziałaś, że jest z nią lepiej a ja wciąż chce dla niej dobra, więc lepiej będzie jak ja będę Drew, a ona wciąż sobie o mnie nie przypomni.- rozłożył ręce.

- Justin, wiem, że jesteś w szoku, ale nie zachowuj się jak dziecko. Już minęło tylko czasu. Może najwyższy czas by sobie przypomniała, przecież nie mogłeś się tutaj pojawić bez powodu.- powiedziała zrezygnowana.

- Właśnie Melanie, minęło tyle czasu. Ona ma chłopaka, żyje dalej tak jak każdy tego chciał. Ma świetne życie jakiego sama chciała. A ja stanąłem w miejscu i chyba najwyższy czas to zmienić.- powiedział i dołączył do ludzi z przodu.

Nie miała na niego wpływu. Nie mogła mu powiedzieć jak ma żyć.

Dotarła na miejsce i widziała, że już szykują dwie drużyny. Wcześniejsza tura już się skończyła a osoby zgotowały lub leciały do toalety by opróżnić swój pęcherz.

- Dwie drużyny po trzy osoby!- krzyknął chłopak, który sędziował.

- Ja chce!- krzyknęła Lily i podniosła rękę.

- Zapraszamy.- powiedział sędzia.- Kto jeszcze!?

- Harry, proszę choć ze mną. Będziemy razem w drużynie.- ciągnęła go dziewczyna a chłopak nie był zbyt zadowolony, ale w końcu się zgodził przez co dziewczyna pisnęła szczęśliwa.

- Zayn, proszę ciebie nie zostawiaj mnie.- powiedział do przyjaciela, gdy ten był ciągnięty przez swoją dziewczynę.

- Wybacz stary, ostatnio źle się to dla mnie skończyło.- podniósł ręce w geście obronnym.

- Ja mogę.- wzruszyła ramionami Melanie.

- Tak! Chodź!- Lily się ucieszyła,

- Idź Justin, musisz się rozluźnić.- szepnęła do chłopaka.

- Ja też chce.- odezwał się chłopak z tłumu i okazał się kolegą z drużyny.

- Tworzymy drugą drużyne!- klasnął w dłonie sędzia.

- I ja.- odezwał się kolejny.

Justin przewrócił oczami i podszedł do stołu. Widział uśmiech Melanie i spojrzał na nią znudzony. To tylko ten jeden raz. Musi się rozluźnić.

- Uwaga wyglada na to, że będą konkurować dwie szkoły! Zobaczymy na co stać chłopaków z Yale!- wycierał się chłopak a ludzie zaczęli gwizdać.

Justin patrzył na uśmiechniętą Lily i nie poznawał jej. Faktycznie była szalona tak jak kiedyś mu opowiadano i jak sam przeczytał.

- Zasady gry są proste. Rzucamy do kubków przeciwników i robimy wszystko by nam zostało ich jak najwiecej. Nie będę przecież tłumaczyć, każdy wie jak grać.- machnął ręką.- Zaczynamy!

Zaczęła drużyna Justin'a bo postanowili, że gościom się ustępuje. Rzucał Ethan, ale piłeczka się odbiła i nie trafił. Później rzucała Melanie, ale też nie trafiła. Przyszła kolei na Justin'a i piłeczka odbiła się od stołu, ale wpadła więc Melanie zaczęła opróżniać szybko kubek z piwem. Później rzucał Harry i trafił przez to Ethan chwycił za kubek. Następny był Michael i trafił przez co pił teraz Harry. Przyszła kolei na Lily i trafiła sprawnie w kubek i zaczęła się cieszyć niemiłosiernie a Justin pić piwo. Ich spojrzenia się spotkały, gdy chłopak brał ostatniego łyka i odłożył kubek. Uśmiechnęła się do niego przez co w jego żołądku zrobiło się cieplej i to wcale nie od alkoholu.

Gra trwała dalej aż w końcu wypili po piec piw. Był remis, więc cały czas musieli dolewać alkoholu. Gra stała się zacięta i Melanie jak i Zayn zauważyli, że miedzy Harry'm a Justin'em jest dość widoczna rywalizacja. Brunet zaczął być zły, gdy widział jak jego dziewczyna wymienia dość często spojrzenia z nowym kolegą. Justin chciał pokazać temu chłoptasiowi jak się pije w ich regionach. Inni nie widzieli tego, a raczej nie zwracali na to uwagi bo bardziej patrzyli kto pierwszy padnie. Lily czuła już, że zaczyna ją lekko brać, ale to był ten dobry stan. Lekkiego upicia.

Wyszło na to, że wypili po siedem piw i wygrała drużyna nowych członków uczelni. Wszyscy byli pijani a od tak szybkiego picia.

- Proszę państwa wygrywają nowi! Pokazali na co ich stać i dostają nasze uznanie!- krzyknął sędzia a ludzie zaczęli krzyczeć.

Wiwatowali im jakby wygrali mistrzostwo świata. Drużyny podały sobie ręce by sobie pogratulować. Wszyscy już lekko chwiejni. Nawet Harry uścisnął rękę Justin'a i już jakby zapomniał, że był na niego zły. Ale po prostu był pijany.

- Dziękuje za tak zawziętą grę. Gratulacje.- Lily uścisnęła dłoń szatyna.

- Ja również dziękuje, to była przyjemność grać z wami.- odpowiedział i się zaśmiali.

Noc trwała dalej a nowi zdążyli się już zaprzyjaźnić z innymi. Justin wciąż był w gronie znajomych Melanie i Lily. Cieszył się, że jest tak blisko niej choć krew mu się w żyłach gotowała, gdy widział jak całuje lub obejmuje się z Harry'm. Odwracał wtedy wzrok bo to, że był pijany jeszcze bardziej podnosiło jego poziom agresji.
Po paru godzinach zaczęli trzeźwieć. Już nie kręciło im się tak w głowie. Obraz nie był tak rozmazany jak wcześniej. Mogli normalnie funkcjonować.

- Jak u Ryan'a?- zapytała Mel.

- Dobrze- spojrzał na nią, gdy siedzieli na kanapie.- Przyjedzie tutaj za tydzień. Musiał rozliczyć się ze wszystkich spraw, dlatego przyjazd mu się przedłużył.- wyjaśnił.

- Nie mówiłeś, że z tobą studiuje.- zdziwiła się dziewczyna.

- Bo nie. Trenuje z nami tylko. Mój ojciec załatwił mu miejsce w naszej drużynie, Ryan skończył studia rok temu. Nie miał żadnej przerwy ani nic, to pilny uczeń.- zaśmiał się.- Przeprowadza się tutaj na ten czas. Będę z nim mieszkał.- oznajmił.

- Wow, nie wiedziałam, że to taki grzeczny chłopiec.- rownież się zaśmiała.- To dobrze, będziesz miał wsparcie rownież w nim.- położyła rękę na jego ramieniu.

- Taa.- uśmiechał się lekko w jej stronę i zobaczył jak Lily obściskuje się z Harry'm.- Przyda się.
______________________

beerpong*- czyli ping-pong z piwem. Słynna amerykańska gra, typowa na studenckich imprezach.

2 komentarze:

  1. Ale cudowny jeju <3 Przez to, że Justin przyjechał do szkoły Lily może być mega ciekawie więc dodaj szybko kolejny rodział ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Halo halo kiedy następny ? ��

    OdpowiedzUsuń