piątek, 4 listopada 2016

Rozdział 3

W weekend Justin zwiedzał miasto z drużyną. Melanie zaproponowała, że ich oprowadzi. Spędzili naprawdę dobrze czas i chłopak przed cały ten czas nie widział Lily, co nie znaczy, że o niej nie myślał. Może i lepiej, że nie widział się z nią bo wtedy czuł się strasznie dziwnie i wracały wszystkie wspomnienia.

Spotkał swoją miłość po ponad dwu latach a ona go nawet nie pamietała.
Może być coś gorszego?

Był dzisiaj dzień zajęć. Jego pierwszy dzień zajęć na nowej uczelni. Podobało mu się tam. Mimo iż Yale robi wrażenie to uniwersytet w Kalifornii też jest niczego sobie i miał nadzieje, że przez to iż jest taki duży nie będzie musiał często wiedzieć swojej byłej z chłopakiem.
To go niszczyło.

- Jakie masz pierwsze zajęcia?- zapytała Melanie trzymając książki w rękach, gdy szli przez dziedziniec.

- Biznes, sala 214.- przeczytał z kartki.

- O!- zawołała szczęśliwa dziewczyna.- Masz zajęcia ze mną!

- Jak to?- chłopak się zestresował.

- Ja i Lily też chodzimy na biznes, zapomniałeś?- podniosła brwi.

- Tak, ale...

- Jesteśmy na trzecim roku Justin. Tak jak ty.- wyjaśniła.

Chłopak wypuścił głośno powietrze.

- Spokojnie, nie musisz z nią siedzieć.- położyła rękę na jego ramieniu.- Wiem, że to dla ciebie trudne.

- Mogłem tutaj nie przyjeżdzać wiesz? Czuje, że to mnie wszystko przerośnie. Mam już dość po jednym dniu.- skrzywił się.

- Dasz radę, obiecuje ci to. Niech tylko przyjedzie Ryan, od razu będzie lepiej.- uśmiechnęła się.

- Taa, tylko on nie będzie siedział ze mną na zajęciach i nie będzie mnie powstrzymywał kiedy będę chciał mu przywalić.- powróciła zły.

Dziewczyna zrozumiała o co mu chodzi.

- Harry naprawdę jest miły.- powiedziała a on tylko przewrócił oczyma.- Wiem, że nie powinnam tego mówić, ale to dobry chłopak. Lily jest z nim szczęśliwa, oczywiście nie tak jak z tobą, ale daje radę. Sam tego dla niej chciałeś Justin, zrozum to, że musisz ruszyć na przód.- powiedziała spokojnie.

Chłopak słuchał jej i widział, że ma racje. Przecież chciał jej dobra, by ułożyła sobie nowe życie bez niego, by znowu zaczęła żyć. I tak się stało.
Ale dlaczego teraz żałuje tych słów?

- Wiem o tym.- powiedział tylko.

Poszli pod wyznaczoną sale i weszli do środka. Justin usiadł obok Melanie i powiedział, że wszystko z nim w porządku i da radę. Zajęli miejsca u góry, tam gdzie zawsze siedzą i widzieli jak ludzie zaczęli się schodzić. Widział parę osób od siebie z drużyny, byli to wszyscy ci, którzy chodzili z nim na zarządzanie na Yale. Inni poszli na inne kierunki bardziej przystosowane do tego co sami studiują. Dyrektorzy ustalili tak, powiedzieli, że to będzie dobra odskocznia od ich zajęć i zyskanie nowych umiejętności w innych dziedzinach.
W końcu weszła Lily i podążyła na swoje miejsce. Uśmiechnęła się, gdy ich zauważyła.

- Hej wam.- przywitała się i usiadła obok przyjaciółki.

- Cześć.- powiedzieli razem.

- Masz z nami zajęcia? Zapisałeś się na biznes? Serio dobra sprawa, profesor jest w porządku. Spodoba ci się.- zwróciła się do Justin'a.

- Tak, to był jedyny kierunek zbliżony do mojego.- wyjaśnił.

- A co studiujesz?- zapytała wciąż uśmiechnięta.

- Zarządzanie i hokej na Yale.- odpowiedział.

- Wow, ambitnie.- zaśmiała się.- Yale to śmietana uczelnia, ale tutaj też jest naprawdę fajnie.- uśmiechnęła się do niego a on odpowiedział tym samym.

Rozpływał się pod jej spojrzeniem. Chwile na siebie patrzyli jakby oboje nie mogli oderwać od siebie wzroku. W końcu Lily odwróciła spojrzenie speszona.

Obok Justin'a usiadł jego przyjaciel, Chad.
Był to ten, który zostawił Justin'a i Melanie samych by porozmawiali.

- Cześć dziewczyny, siema Justin.- przybił z chłopakiem piątkę a dziewczyny odpowiedziały na powitanie.

Justin chrząknął zdenerwowany.

- Mów do mnie Drew.- szepnął do chłopaka.

- O czym ty stary mówisz?- zmarszczył brwi.

- Mów od dzisiaj do mnie Drew. Powiedz chłopakom.- znowu szepnął by Lily nie usłyszała.

- Przecież jesteś Justin. Zawsze byłeś Justin'em odkąd cie pamiętam, a to już szmat czasu. Od kiedy jesteś Drew?- oznajmił zmieszany kolega. Zmarszczył brwi nie rozumiejąc przyjaciela.- I czego szepczesz?

- Zamknij się idioto!- szepnął głośniej.- Po prostu tak do mnie mów, gdy jesteśmy w towarzystwie nie naszych. Później ci wytłumaczę.

Chłopak już się nie odezwał tylko prychnął głośno, zdziwiony jego zachowaniem.
Zwariował czy co?

Melanie w tym czasie próbowała zagadać Lily by tego nie słyszała bo pytałaby o co chodzi. Przecież jej nie powie, że to jej były, którego nie pamięta i, że tak naprawdę nazywa się Justin a nie Drew, ale każe tak mówić by sobie go nie przypomniała.
Dziewczyna by chyba oszalała i musiała zacząć brać jeszcze mocniejsze tabletki.

- Chyba cie jeszcze trzyma od piątku.- powiedział Chad w tym samym czasie, w którym do sali wszedł profesor Jeffrey.

Justin puścił to mimo uszu. Kochał swojego przyjaciela, ale czasem nie używał mózgu. Zastanawiał się jak to możliwe, że dostał się na tak prestiżową uczelnie jaką jest Yale.
Z ich paczki najbardziej odpowiedzialny był Ryan.

- To będzie długi dzień.- powiedział sam do siebie, ale przyjaciel to usłyszał.

- Racja, dzisiaj dużo lekcji.- przyznał a Justin uderzył się otwartą ręką w czoło.

Zajęcia okazały się interesujące. Były trochę podobne do niektórych jego wykładów co mu odpowiadało. Słyszał jak Lily wymieniała czasem pare słów z Mel, ale to tyle. Uważnie słuchały tak jak cała aula. Profesor Jeffrey był zawodowcem, takim którego z chęcią się słuchało.
Następne lekcje minęły dobrze aż w końcu przyszedł czas na lunch. Mel zaproponowała by dosiedli się do nich na co reszta się zgodziła.

- Powiedzcie nam coś o sobie.- uśmiechnęła się w ich stronę Holly.

Justin się lekko spiął bo nie lubił rozmawiać o swojej przeszłości. Nie była ona za ciekawa dopóki nie poznał Lily.
Ale o tym rozmawiać nie może.

Na szczęście wyręczył go Chad, który zaczął opowiadać o swoim życiu. Wszyscy go słuchali oprócz Justin'a, który zamyślił się i co chwile jego wzrok spoczywał na dziewczynie na przeciwko. Widział jak patrzy na jego przyjaciela i słucha. Cieszył go fakt, że tak chętnie pochłaniała swoją sałatkę. Jedyna rzecz, która go drażniła to ręka Harry'ego przerzucona przez jej ramiona. Zazdrość zabijała go od środka.

- A ty Justin- odezwał się do niego Zayn.- Dlaczego poszedłeś tak późno na studia?

Chłopak westchnął. Nie lubił tego tematu.

- Nigdy nie zależało mi na nich.- wzruszył ramionami.

- To co cię zmusiło, że jednak za rok je kończysz?- zapytała Lily.

Ich wzrok się spotkał. Patrzył w ten piękny niebiesko-zielony kolor tęczówek, za którym tak tęsknił.

- Pewna osoba mnie przekonała i jestem jej za to wdzięczny do dziś.- powiedział patrząc tylko na nią.

- Mądra ta osoba.- odpowiedziała i się uśmiechnęła co odwzajemnił.

Dziewczyna poczuła jak Harry przyciąga ją mocniej do siebie, wtedy jej wzrok oderwał się od tęczówek chłopaka na przeciwko.

Oczywiście Chaz też znał historię Justin'a i Lily, ale siedział cicho i niezręcznie mu było w takich sytuacjach bo chciał się czasami udzielić a wiedział, że nie może. Bał się, że w końcu któregoś razu puści pare z ust.

Siedzieli jeszcze i rozmawiali, ale na szczęście telefon chłopaka zaczął wibrować. Zobaczył, że dzwoni Ryan, więc odszedł od stołu i odebrał.

- Siema stary, co jest?- powiedział do słuchawki.

- Siema, będę jutro. Już wszystko załatwiłem, właśnie czekam na lotnisku na samolot. Rzeczy wysłałem wczoraj, więc powinny już być dzisiaj. Lepiej szykuj mi miejsce bo pewnie już zająłeś całe mieszkanie dla siebie.- zaśmiał się do słuchawki.

- Nie no co ty. Zostawiłem ci korytarz.- odpowiedział i rownież się zaśmiał.

- Nie będę płacił czynszu debilu, lepiej mi pościel ładnie łóżeczko.- odgryzł się.

- Przeżyje jakoś.- uśmiechał się.

- A idź ty, mniejsza. Chciałem zapytać jak tam? Jak się czujesz bracie? Dajesz radę?- było słychać już w jego głosie nutę zmartwienia.

- Daje- w tym czasie jego wzrok spoczął na dziewczynie.- Jakoś muszę. Jak wrócisz będzie lepiej, nie będę tak o tym myślał, dlatego rusz dupę i czekamy na ciebie. Muszę kończyć zajęcia mi się zaczynają, trzymaj się.- rozłączył się, wziął głęboki oddech i wrócił do stolika.

Melanie spojrzała na niego.

- Dzwonił Ryan, jutro będzie.- oznajmił.

- O to świetnie.- uśmiechnęła się dziewczyna.

- W końcu przyjeżdża i zaczniemy treningi.- powiedział Chad.

- Co będzie kolejne ciasteczko z Yale?- zapytała Amelia.

- Nie, przyjeżdża mój współlokator, nasz przyjaciel. Trenuje z nami tylko.- wyjaśnił Justin.

- Będziemy mieli zaszczyt go poznać?- zapytała uśmiechnięta Lily.

- Pewnie tak. Ryan'a zawsze wszędzie pełno.- odpowiedział.

- Cóż, kolejny towarzysz na imprezy. Podoba mi się.- rozsiadł się wygodnie Zayn.

- Miło się rozmawia, ale czas wracać na lekcje.- westchnął Harry.

Lily dała soczystego buziaka Harry'emu i podeszła do Justin'a i Melanie.

- To co idziemy?- zapytała.

- Tak.- odpowiedziała Melanie i chciały iść już do środka uczelni, ale odezwał się chłopak.

- Ja zaraz wrócę, muszę coś załatwić.- odpowiedział nie patrząc na nie i poszedł w drugą stronę.

Melanie patrzyła jak chłopak odchodzi, ale zaraz poszła za przyjaciółką.

- To taki tajemniczy chłopak.- odezwała się po chwili Lily.

- Justin jest po prostu... Zagubiony.- patrzyła pod nogi nie chcąc podnosić wzroku.

- Zagubiony?- zaciekawiła się dziewczyna.

- Dużo w życiu przeszedł.- nie mogła przecież powiedzieć prawdy.

- Skąd ty go w ogóle znasz? Nigdy nic o nim nie mówiłaś a widać, że dobrze się dogadujecie.- gestykulowała rękoma Lily.

- Poznałam Justin'a trzy lata temu.- chciała powiedzieć, że ona zna go trochę dłużej, ale tego też nie mogła zrobić.

- Jezu, nie mów do mnie takimi zagadkami.- rozdrażniła się przyjaciółka.

- Poznałam go w tym czasie, gdy ty byłaś w szpitalu.- powiedziała w końcu.

- Oh, rozumiem.- już nie chciała ciagnąć tego tematu.

Justin nie przyszedł na wykłady. Na szczęście nic ważnego nie było, a Melanie martwiła się o niego, że już będzie miał kłopoty w pierwsze dni.
Pojawił się spóźniony na następnej lekcji. Wszedł do auli, ale nie usiadł obok nich. Poszedł wyżej do swoich kolegów. Nie chciał być blisko Lily, to źle na niego działało. Widział zły i zarazem smutny wzrok Chad'a.

- Niech Ryan lepiej szybciej tutaj przyjeżdża, stary nie mam już siły sam do ciebie.- powiedział przyjaciel, ale chłopak nic nie odpowiedział.

Wykład trwał w ciszy. Już przyjaciel nic do niego nie mówił ani od się nie odzywał bo nie miał nic do powiedzenia.
Gdy zajęcia się skończyły wyszedł szybko by nie trafić na Melanie, ponieważ widział, że będzie dopytywać gdzie był.

Niestety mimo iż szybko wyszedł to dziewczyna go odnalazła i biegła za nim wołając jego imię. Nie chciał się zatrzymywać i przeciskał się przez tłum udając, że nie słyszy.

- Justin do cholery jasnej zatrzymaj się!- stanął w półkroku.

Jest zła.

- Gdzie się podziewałeś!?- przed jego twarzą ukazała się brunetka.

- Musiałem coś załatwić.- odpowiedział krótko i uciekł wzrokiem.

- Co było nagle takie ważne, że wyszedłeś w trakcie zajęć? Justin nie będę tłumaczyć ci jak małemu dziecku, że tak się nie robi.- rozłożyła ręce załamana.

- Wiem Mel, nie mam pięciu lat- przewrócił oczyma.- Po prostu musiałem coś zrobić.

- Co takiego?- zapytała zmartwiona.

- Nie przejmuj się, to nic takiego.- wymusił uśmiech, ominął ją i poszedł przed siebie zostawiając dziewczynę samą.
__________________________________________________________________________


4 komentarze:

  1. Jejku wreszcie :D tak długo na ten rozdział czekałam :) świetny, czekam na nexta ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem ciekawa co bedzie w nastepnym rodziale <3 I wprost nie moge sie doczekac kiedy i czy w ogole wyda sie to ze Lily znala Justina ❤ Czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  3. Jedno mnie zastanawia.
    Justin przedstawił się jako Drew żaby Lili sobie nic nie przypomniała, a później Lili rozmawia z Melanie i normalnie mówią Justin :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny rozdział. Świetnie piszesz. Tak długo na niego czekałam. Prawie codziennie odwiedzałam twojego bloga by zobaczyć czy juz dodałaś. Mam nadzieje, że dodasz szybko rozdział. :) :* Mam nadzieję, że teraz Justin nie popadnie w depresję, juz nie moge sie doczekać gdy Lily dowie sie o Justinie.

    OdpowiedzUsuń