niedziela, 12 lutego 2017

Rozdział 5

Lily leżąc już w łóżku akademickiego pokoju próbowała zasnąć, ale cały czas siedział jej w głowie Drew, a raczej Justin nazywany Drew. To co powiedział było prawdziwe i rozumiała go w pełni. Chłopak musiał w życiu przez coś przejść i nie chce o tym mówić.
To uczucie zna aż za dobrze.

Myśląc o tym cały czas chodziło jej po głowie imię "Justin", jakby je kiedyś słyszała i to wcale nie teraz, gdy przez pomyłkę tak do niego mówili. Słyszała je kiedyś, bardzo dawno temu. Nie miała żadnego kolegi z takim imieniem ani nie znała takiej osoby. Musiała pewnie usłyszeć kiedyś na ulicy lub w szkole.

Gdy na nią zbyt długo patrzy albo niechcący dotknie przechodzi przez nią tysiąc emocji. Nie potrafi ich wszyskich nazwać. To bardzo dziwne uczycie. Z żadnym chłopakiem tak nie miała. Ani z Nathan'em ani teraz z Harry'm.

- O czym myślisz?- zapytała przyjaciółka z łóżka obok.

- O dzisiejszym dniu, było fajnie.- westchnęła patrząc wziąć w sufit.

- Taak- odpowiedziała i patrzyła na przyjaciółkę.

Wiedziała, że coś ją gryzie.

- Co sądzisz o Drew?- zadała nagle pytanie.

Nie wie czemu, ale miała przeczucie, że właśnie o nim myśli i miała racje, gdy dziewczyna głośno westchnęła.

- Jest w porządku.

- W porządku? Tylko tyle masz mi do powiedzenia?- zaśmiała się.

- Co ci zależy?

- To mój przyjaciel, chciałabym usłyszeć od ciebie co o nim sądzisz.- wyznała.

- On jest...- zatrzymała się w połowie zdania.- Jest tajemniczy.

- Tak.- tylko tyle mogła powiedzieć.- Ale to super facet. Dobranoc Lily.

- Dobranoc.- szepnęła i choć chciała usnąć, myśli jej nie pozwalały.

Kolejnego dnia Lily była niewyspana. Bardzo chciała usnąć, ale jej się nie udawało. Gdy tylko Morfeusz zabrał ją do krainy snów, budziła się nagle zalana potem.
Czyżby złe sny wróciły?

- Witam piękną.- nagle ktoś ją objął i pocałował w policzek a ona odskoczyła jak poparzona z krzykiem.

Ludzie zaczęli patrzeć w jej stronę.

- Hej, aż taki straszny jestem?- zmarszczył brwi chłopak.

- Przeprszam, wystraszyłeś mnie.- założyła włosy za ucho.

- Nie wyspałaś się chyba, co?- Harry objął jej twarz w dłonie.

- Nie mogłam usnąć.- pokręciła głową.

- Coś się dzieje?- zapytał z troską.

- Nie, to znaczy...

- Lily.- powiedział poważniej.

- Miałam zły sen, ale to nic.- uśmiechnęła się lekko.

Chłopak przyciągnął ją do siebie i pocałował w czubek głowy.

- Może dzisiaj przyjedziesz do mnie na noc? Będzie ci raźniej. Spędzimy razem miło wieczór.- zaproponował.

- Okej- spojrzała na niego.- Przyjdę.- uśmiechnęła się i pocałowała go.

- Chodźmy na wykłady lepiej.- powiedział chłopak, gdy się od siebie odkleili, a dziewczyna polowała twierdząco głową.

Gdy weszła do sali i zajęła miejsce Melanie i Justin już byli. Przywitali się i , gdy chłopak uśmiechał się do niej a ona odpowiedziała tym samym zrobiło jej się cieplej.
Nie wie co się z nią dzieje, gdy jest w jego towarzystwie. Podoba jej się jako mężczyzna, ale ona ma chłopaka, którego kocha. To jak się zachowuje przy Justin'ie jest w ogóle czymś innym i nie potrafi tego nazwać.

Musiała usiąść obok chłopaka bo miejsce koło przyjaciółki było zajęte. Wyciągnęła swój notatnik i nie odzywała się. Melanie wychyliła się za Justin'a.

- Nie mogłaś spać dzisiaj?- zapytała.

- Dlaczego wszyscy mnie o to pytacie. Wyglądam aż tak źle?- zmarszczyła brwi.

- Nie, po prostu przebudziłam się i słyszałam, że się wiercisz.- skrzywiła się.- Brałaś tabletkę?- zapytała.

- Nie, nie chciałam.- westchnęła głośno.

- Może powinnaś...

- Wiem co powinnam.- przetrwała i Mel już nic nie odpowiedziała bo właśnie wszedł wykładowca.

Justin będąc świadkiem ich wymiany zdań uznał, że Lily była za ostra dla przyjaciółki, dlatego po skończonych zajęciach wyszedł szybko za dziewczyną.

- Nie powinnaś być taka ostra.- krzyknął do ona raptownie się zatrzymała i odwróciła w jego stronę.

- Nie wasza sprawa.- odezwała się.

Naprawdę była w złym humorze. Bała się, że wszystko zaczyna wracać i jej życie znowu będzie piekłem.

- Ona się o ciebie martwi.

- Niepotrzebnie.

- Niepotrzebnie?- uniósł brwi i rozłożył ręce załamany jej bezczelnym zachowaniem wobec przyjaciółki.- Przez te wszystkie lata kiedy się o ciebie martwiła mówisz niepotrzebnie? Tak się przyajciół nie traktuje, tym bardziej takich jak Melanie.- powiedział to co miał do powiedzenia i odszedł bo bał się, że powie za dużo.

Dziewczyna stała jakby była zrobiona z betonu a jej gałki oczne mogły się tylko poruszać. Ludzie omijali ją a ona była smutna ze względu, że faktycznie strasznie potraktowała przyjaciółkę i na Justin'a, który choć miał racje to tak naprawdę przez niego dzisiaj jest w takim humorze.

- Co jest?- przed nią stanęła dziewczyna  ze zmarszczonymi brwiami i patrzyła uważnie na nią.

- Przepraszam.- zrobiła smutną minę.- Naprawdę przepraszam nie powinnam cie tak potraktować. Mam dzisiaj naprawdę zły dzień, miałam koszmary.- ostatnią część zdania dodała ciszej.

- Zaczęło się?- zasmuciła się przyjaciółka.

- Chyba tak, ale to... To takie dziwne, te sny są inne.- zmarszczyła brwi.

- W sensie?- dopytywała.

- Nie pamiętam ich, jakbym się znowu obudziła ze śpiączki, tylko zalana potem.- jej wzrok był pusty, gdy patrzyła na przyjaciółkę.

- Skontaktuj się z lekarzem. Najlepiej zadzwoń do Kate.- zaproponowała przyjaciółka.

- Nie, nie- zaprzeczyła głową.- Mam nadzieje, że to szybko minie.

- Lily nie możesz z takimi rzeczami czekać i udawać, że nic się nie dzieje bo znowu popadniesz w depresje.- powiedziała już poważniej przyjaciółka.

- Spokojnie, z Kate jak i z Susan mam stały kontakt, jeśli będę potrzebowała pomocy od razu im powiem, nie chce na siłę pchać się do lekarzy i marnować swojego studenckiego czasu. Pamiętasz, tamten etap już zamknęłam. To chwilowe załamanie, czasem tak będzie.- wyjaśniła i się lekko uśmiechnęła.

Dziewczyna patrzyła na nią uważnie przez chwile po czym wypuściła głośno powietrze.

- Obyś miała racje, bo jak nie to sama siebie poćwiartuje- złapała ją za łokieć i pociągnęła.- Chodź, idziemy na zajęcia.

- Dobrze mamo.- odpowiedziała Lily i Melanie przewróciła tylko oczami rozbawiona.

***

- Co dzisiaj robimy?- zapytał Zayn rozciągając się po lunchu.

- Ja idę do Harry'ego.- opowiedziała Lily.

- Oho, wyczuwam randkę.- zawołała Amelia.

- Chcemy tylko spędzić miło wieczór we dwoje.- odparł Harry.

- Ostatnio spędziliście tak miło wieczór we dwoje, że musiałem włożyć sobie zatyczki do uszu, gdy ty włożyłeś swoje...

- Wystarczy!- krzyknęła Holly wraz z Lily w tym samym czasie.

Chłopaki parsknęli śmiechem.

- Idiota.- Harry uśmiechając się rzucił w przyjaciela zawiniętym papierkiem po kanapce.

- Jesteście obleśni, próbujemy jeść.- odparła Mel a Amelia jej przytaknęła.

- Nie bądź taka święta, czekamy tylko aż wyjdą jakieś gorące ploteczki o tobie i tym nowym Drew.- dogryzł Zayn na co dziewczyna się skrzywiła a Lily słysząc to imię wciągnęła głośno powietrze.

Nie miła sytuacja miedzy nimi rano miała miejsce. Powinna go przeprosić za swoje zachowanie, miał racje. Ale przez resztę dnia go nie widziała.

- Co do Drew często go nie ma na zajęciach.- odparła Lily.

- To prawda, Chad siedzi z drużyną i nawet nie mam go jak zapytać co się z nim dzieje, poza tym jak go ostatnio pytałam nie chciał mi powiedzieć.- wyjaśniła Melanie.

- Solidarność jajników kochana.- wzruszył ramionami Zayn.

- Jesteś dzisiaj wyjątkowo wrednym dupkiem.- odparła Holly.

- Myślałem, że już się przyzwyczaiłaś skarbie, taka moja natura.- pocałował ją w policzek.

- Dobra miło było, ale ja i dupek musimy spadać na wykład z panną Shanon.- oznajmił Harry i pocisnął w górę kolegę.

- Nienawidzę tej baby, dziwie się jak ona jeszcze uczy. Jest starsza niż muzeum narodowe.- jęknął Zayn.

- Idź już!- odpowiedzieli wszyscy chórem.

- Dobra, nie tak ostro. Narka.- pomachał do wszystkich.

Harry jeszcze pocałował swoją ukochaną i pobiegł za przyjacielem.

- A więc dzisiaj masz romantyczny wieczór u Harry'ego?- zagadnęła Holly.

- Taak.- odpowiedziała i w tym momencie zauważyła chłopaka w kurtce, który szedł przez dziedziniec uczelni.- Am pogadamy za chwile, okej?  Muszę iść coś załatwić.- powiedziała nieodrywając wzroku od chłopaka.

Szła za nim omijając różnych ludzi. Nie chciała go wołać bo widziała, że rozmawiał przez telefon. Gdy była już blisko postanowiła go zawołać.

- Drew!- chłopak raptownie się zatrzymał i odwrócił wciąż rozmawiając przez telefon.

- Oddzwonię do ciebie później, tak wszystko tak jak ustaliliśmy. Jesteśmy w kontrakcie, widzimy się wieczorem. Cześć.- powiedział jeszcze i się rozłączył.

Zmarszczył brwi i przyglądał się dziewczynie. Nie miał ochoty z nią teraz gadać.

- Możemy porozmawiać?- zapytała nieśmiało, nie chciała mu przerywać.

Nie wiem z kim rozmawiał, może z jakąś dziewczyną skoro widzą się wieczorem. Wolała o tym nie myślec.

- Nie mam teraz zbytnio czasu, mam zaraz zajęcia.- odparł.

- Mamy zajęcia razem, możemy porozmawiać w drodze.- stwierdziła a on tego nie przemyślał.

Idiota, jak mógł zapomnieć, że chodzą razem na zajęcia.

- Jasne, chodźmy.- powiedział i odwrócił się.

Szli przez chwile w ciszy aż dziewczyna ją przerwała.

- Chciałam cie przeprosić.- powiedziała.- Miałeś racje co do Melanie, już z nią rozmawiałam. Miałam niezbyt dobry humor rano. Ostatnio źle sypiam.- skrzywiła się na ostatnie zdanie.

- Wszystko w porządku?- choć nie chciał pytać to samo wyszło z jego ust.

- Tak, to znaczy tak jakby. Dużo spraw na głowie i w ogóle. Wiesz pewnie o czym mówię.- oznajmiła i spojrzała na niego.

- Oj żebyś widziała.- wypuścił głośno powietrze.

- Więc?- została.

- Więc co?- spojrzał w jej piękne oczy.

- Przyjmujesz moje przeprosiny?

Była taka niewinna. Gdy patrzył w jej oczy wspominał dawne czasy nagle chciałby żeby ona też je pamietała.

- Jasne.- zaśmiał się i ujrzał najpiękniejszy uśmiech świata.

Po tym jak Lily przeprosiła chłopaka czuła się lepiej, ale problemem było to, że myślała o nim a wspólne lekcje wcale nie pomagały. Nie mogła się skupić na zajęciach, ponieważ gdy tylko Justin niechcący ją dotknął łokciem i przepraszał, ona się uśmiechała i przez najbliższy czas czuła jego dotyk. Zaczynało ją to denerwować bo ona ma chłopaka, którego kocha i bije siebie w myślach po twarzy za to, że myśli o innym.

- Co dziś robisz?- zapytał, gdy szli do innej sali wykładowej.

- Idę do Harry'ego. Chcemy miło spędzić wieczór.- odpowiedziała a jego mięśnie raptownie się napięty, ale mimo wszystko się sztucznie uśmiechnął.

- Słodko.- powiedział przez zaciśnięte zęby a Lily odchrząknęła.

- A ty?- odbiła pytanie.- Wychodzisz gdzieś z kimś? Jakaś randka czy coś?- ostatnie pytanie odpowiedziała zaciskając na chwile oczy.

Co ją to obchodzi? Po co zadaje takie pytania?

Chłopak spojrzał na nią i się uśmiechał potajemnie.

- Nie, nie spotkam się z nikim.- odpowiedział a ona raptownie obróciła głowę w jego stronę.- Ale wychodzę pozałatwiać parę spraw.

- Naprawdę?- jej ton był chyba za bardzo ucieszony, gdy to mówiła, dlatego szybko się ogarnęła.- Nie powiedziałabym.- dodała i nie patrzyła już na niego.

Ale on nie odrywał od niej wzroku.

- Dlaczego? Jestem aż tak przystrojony, że nie możesz uwierzyć, że nie mam kobiety?

- Nie, to znaczy tak. To znaczy...- zaczęła się plątać a jego uśmiech się poszerzył.- Przestań się cieszyć, nie chodziło mi o to.- szturchnęła go w ramie a on wtedy się zaśmiał uroczo a ona na ten dźwięk pokręciła głową z rozbawieniem.

- Dobrze, nie było tej rozmowy.- powiedział po chwili.

- Świetnie się rozumiemy.- uśmiechnęli się do siebie a on na te słowa wciągnął głośno powietrze.

Kiedyś rozumieliśmy się jeszcze lepiej Lily.
Pomyślał.

3 komentarze:

  1. W końcu rozdział ! Cudoooo ❣️

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam to opowiadanie. Jest po prostu cudowne, już nie mogę się doczekać kiedy Lily przypomni sobie Justina. Tak bardzo bym chciała żeby byli razem. Mam nadzieję, że na następny rozdział nie będziemy musieli czekać 3 miesiące. Życzę dużo weny <3 <3

    OdpowiedzUsuń